Artykuły

Bóg czuwa nad Partią Republikańską

Kulisy próby przewrotu we frakcji Republikanów w Izbie Reprezentantów

Za drzwiami pokoju HC5 na Kapitolu, gdzie obradują Republikanie z Izby Reprezentantów panuje ciężka atmosfera. Na pierwszy rzut oka wszystko jest takie samo jak od lat: marszałek Izby (albo raczej Speaker), John Boehner, jak zwykle odpala papierosa pod tabliczką „zakaz palenia”, kongresmeni siadają na tych samych plastikowych krzesełkach, co przez ostatnie 30 miesięcy. Ale ten spokój to tylko złudzenie: Republikanie w Izbie Reprezentantów są w stanie rozsypki. Przed kluczowymi głosowaniami nad ustawą imigracyjną oraz cięciami budżetowymi nie potrafią uzgodnić żadnego wspólnego stanowiska, donosi „Washington Post” (uwaga: ostatnia okazja, by za darmo przeczytać artykuł; od 12 czerwca dostęp do strony będzie płatny).

John Boehner stracił pozycję od czasu negocjacji w sprawie przełamania impasu zwanego klifem fiskalnym na początku roku. Wtedy kongresmeni republikańscy zbuntowali się wobec jego ustaleń. Potrzebowali 17 głosów, by odwołać go ze stanowiska i udałoby im się ta sztuka, gdyby nie Steve Southerland II, kongresmen z Florydy związany z Tea Party, który na dzień przed głosowaniem doznał mistycznego objawienia. Przed pójściem spać Southerland zaczął się wahać. Sięgnął więc po Stary Testament, gdzie zrządzeniem losy trafił na historię Saula i Dawida. W biblijnej opowieści król Saul postanawia zabić Dawida, pogromcę Goliata, ale ten wymyka się pogoni. Zakrada się potajemnie do obozu Saula i ma okazję go zamordować, ale daruje mu życie, ponieważ nie chce podnieść ręki na monarchę. Southerland obudził się z przeświadczeniem, że Boehner też powinien zostać oszczędzony i tak też zagłosował. Dziś Boehner wie, że był o włos od porażki i musi poruszać się bardzo ostrożnie. A tymczasem latem i jesienią czekają inne ważne głosowania: przede wszystkim ustawa imigracyjna i kolejny klif fiskalny. Każdy z kongresmenów ma swój własny pomysł, co powinni wynegocjować w zamian za uniknięcie klifu. Czy Boehner będzie potrafił zapanować nad tym chaosem? A jeśli nie on, to kto poprowadzi Republikanów? Eric Cantor, obecny przywódca frakcji republikańskiej w Izbie? A może Paul Ryan, kandydat na wiceprezydenta w ostatnich wyborach i szef komisji budżetowej? – pyta „Washington Post”

Reklama