USA

Dobry dzień by umrzeć

Tak buntowali się Indianie

Numer 22/ 2013
Bear Runner na straży obozu w Wounded Knee. Bear Runner na straży obozu w Wounded Knee. Corbis
Czterdzieści lat temu Siuksowie zdobyli Wounded Knee w Dakocie Południowej. Dla Indian było to wydarzenie, które przywróciło im dumę. Do dziś nie straciło swej mocy.
Sacheen Littlefeather, działaczka indiańska, w 1973 r. w imieniu Marlona Brando odebrała Oscara za „Ojca chrzestnego”. Ze strony słynnego aktora był to gest solidarności z rdzenną ludnością Ameryki.EAST NEWS Sacheen Littlefeather, działaczka indiańska, w 1973 r. w imieniu Marlona Brando odebrała Oscara za „Ojca chrzestnego”. Ze strony słynnego aktora był to gest solidarności z rdzenną ludnością Ameryki.
Sąd skazał Leonarda Peltiera na dwie kary dożywocia. Z czasem jednak zaczęli go bronić nawet dawni oskarżyciele, gdy się okazało, że obciążające go dowody były spreparowane.Corbis Sąd skazał Leonarda Peltiera na dwie kary dożywocia. Z czasem jednak zaczęli go bronić nawet dawni oskarżyciele, gdy się okazało, że obciążające go dowody były spreparowane.
AFP

Szaman Leonard Crow Dog maluje twarze wojowników czerwoną farbą, prosząc o pomoc duchy. Gruba, czerwona kreska to manifest. Ten, kto ją nosi, mówi: It’s a good day to die. Ci ludzie są gotowi na śmierć.

Jest koniec lutego 1973 r. Na prerii w rezerwacie Siuksów Pine Ridge wieje zimny wiatr, zwiastując śnieg. Wounded Knee, maleńką osadę, składającą się z kościoła, cmentarza, sklepu z niewielkim muzeum i kilku domów, okupują Indianie. Protestujący chcą zwrócić uwagę na nieludzkie warunki bytowe panujące w rezerwacie i łamanie traktatów zawartych z wielkim narodem Siuksów. Proklamują Niepodległy Naród Oglala i biorą zakładników. Wśród nich są Agnes i Clive Gildersleeve, właściciele sklepu, a także ich sąsiedzi oraz pastor – w sumie 11 osób. Gildersleeveowie muszą przyglądać się temu, jak Indianie plądrują ich sklep i zajmują kościół. Godzą się jednak ze swoją rolą i zostają, by nie dopuścić do ingerencji policji.

Za płotem rezerwatu

Około 200 okupujących pochodzi z rezerwatu, ale wspierają ich także członkowie wojowniczego Ruchu Indian Amerykańskich. Skrót od nazwy to AIM, co po angielsku oznacza „cel”. Są tutaj, ponieważ członkinie starszyzny plemienia Lakotów Oglala poprosiły ich o pomoc w związku z machinacjami w Radzie Plemiennej. Rzecznikami AIM są Dennis Banks i Russel Means. Mówią o sobie Lakota Oglala i Anishinabe, nie Siuks czy Chippewa – to nazwy używane przez białych.

Kilka tygodni wcześniej członkowie AIM udali się do miasteczka Custer w górach Black Hills, aby zaprotestować przeciwko wyrokowi sądu. Już sama nazwa miasta podsyca gniew autochtonów. Podpułkownik George Armstrong Custer nienawidził Indian i poprowadził 7 Pułk Kawalerii USA przeciwko Siuksom i Czejenom nad Little Bighorn. W nazwach wielu amerykańskich miejscowości uwieczniono ludzi walczących z Indianami. Przed jednym z barów w Custer pewien biały zabił nożem Wesleya Bad Heart Bulla z plemienia Oglala. Sprawca dostał pięć tysięcy dolarów grzywny i karę więzienia w zawieszeniu. Protestująca przed wejściem do sądu Sarah Bad Heart Bull, matka zamordowanego, zostaje pobita przez strażników. Protest zaostrza się, budynek sądu staje w płomieniach.

Gniew tłumaczy jeszcze jeden incydent, który zdarzył się rok wcześniej. W miasteczku Gordon w stanie Nebraska nieopodal rezerwatu Pine Ridge w bagażniku jednego z aut znaleziono zwłoki Raymonda Yellow Thundera z plemienia Lakotów Oglala. Mężczyznę wykastrowano. Jak wykazało śledztwo, przedtem zmuszono go do tańczenia nago na scenie lokalu stowarzyszenia weteranów wojennych.

To przykłady współczesnego rasizmu, który ujawnia się, gdy tylko jakiś Indianin opuszcza rezerwat i wchodzi na terytorium białych. Dodatkowo na atmosferę w samym rezerwacie nie wpływają dobrze rządy przewodniczącego Rady Plemiennej Dicka Wilsona, despoty, który w działalności AIM widzi inwazję komunistów i popiera interwencję wojskową. Instytucję Rady Plemiennej, wymyśloną w Waszyngtonie przez Biuro do spraw Indian (BIA) i utworzoną na początku XX w., odrzuca jednak większość społeczności, ponieważ nie uznaje się już tradycyjnych wodzów i politycznej organizacji tiospaye – połączonych rodzin wielopokoleniowych. Do tego dochodzą skrajne ubóstwo, przewidywana średnia długość życia wynosząca 49 lat, wysoki odsetek samobójstw wśród młodzieży i brak możliwości kształtowania życia po swojemu.

Wraz z okupacją ożywa przeszłość Wounded Knee. Tu, w byłym obozie jenieckim 344, w grudniu 1890 r. 7 Pułk Kawalerii pod dowództwem generała Custera wymordował ponad 200 nieuzbrojonych mężczyzn, kobiet i dzieci z plemienia Lakotów Minneconjou. Po masakrze, którą rząd USA nazwał bitwą, w Waszyngtonie przyznano 20 Medali Honoru. To najwyższe odznaczenie wojskowe w USA. W całym następnym stuleciu nie przyznano naraz tylu medali. Dla aktywistów z AIM w tym miejscu koło się zamyka. Kobiety uznają, że AIM będzie wiedzieć, jak zdobyć uwagę światowych mediów. Przede wszystkim trzeba sięgnąć po ten obraz Indian, który tkwi w powszechnej świadomości. Jego elementami są pióra, frędzle, długie włosy, opaski na czoło, pomalowane twarze, karabiny, dźwięk bębnów, śpiewy, tipi – i zakładnicy.

Wszystkiemu winni komuniści

Obrazki się zgadzają i pojawiają się media. Być może gdyby okupacja nie rozgrywała się na oczach opinii światowej, byłoby więcej ofiar niż dwóch zabitych Indian i jeden ciężko ranny agent FBI. Oprócz tego nieoczekiwanie nadchodzi wsparcie z Hollywood. Marlon Brando odmawia przyjęcia Oscara za rolę w „Ojcu chrzestnym” i wysyła na scenę indiańską aktorkę Sacheen Littlefeather z plemienia Apaczów. Ubrana w białą sukienkę ze skóry jelenia, czyta list, w którym Brando krytykuje przemysł filmowy za dyskryminujące przedstawianie kultury indiańskiej i wyraża solidarność z aktywistami w Wounded Knee.

Uzbrojenie okupujących jest skromne: głównie karabinki małokalibrowe, często pooklejane taśmą izolacyjną, śrutówki, kilka karabinków sportowych, rewolwery, noże, śrubokręty i składniki do sporządzania koktajli Mołotowa. Później pojawia się jeszcze AK 47, który zostaje sfotografowany i dla rządu USA jest dowodem na to, że buntowników finansuje Moskwa.

Arsenał po stronie władz: 17 czołgów, w miarę potrzeby do dyspozycji helikopter i bombowiec Phantom, 130 tys. sztuk amunicji do M16, 41 tys. do M1, 24 tys. rakiet świetlnych, 12 granatników M79, 600 nabojów z gazem łzawiącym, 100 ładunków wybuchowych. W trakcie akcji liczba czołgów zostaje zwiększona do 35. Armia amerykańska nie dokonywała interwencji zbrojnej we własnym kraju od czasów wojny secesyjnej. Poza tym brakuje podstawy prawnej dla takiej operacji – nie ogłoszono wojny, nie ma specjalnego rozkazu prezydenta, którym jest Richard Nixon.

Spisek w ogrodzie

Istnieje jednak pewien plan opracowany w latach 60. o nazwie Garden Plot – „spisek w ogrodzie”. Miał zostać użyty, gdy porządkowi społecznemu USA będą zagrażać ruchy wewnątrz kraju. W tym wypadku przewidziano współdziałanie wszystkich siły obronnych. Nadal jest zimna wojna i panuje przekonanie, że buntem kieruje Moskwa. Zagrożenie jest więc uzasadnione. FBI chce zastosować COINTELPRO, metodę infiltracji wypróbowaną w przypadku Czarnych Panter, radykalnej organizacji politycznej walczącej o prawa czarnych. Wojsko może też skorzystać z pomocy Tribal Police, indiańskiej policji, która we wszystkich rezerwatach podlegała BIA, a tym samym amerykańskiej administracji. Jest jeszcze prywatna milicja przewodniczącego Rady Plemiennej Dicka Wilsona.

AIM domaga się powołania komisji senackiej, która zajmie się sprawą zagrabienia ziem Oglalów. Ponadto Rada Plemienna ma zostać rozwiązana, a jej miejsce ma zająć własny rząd. Negocjacje tkwią w martwym punkcie. Stan wyjątkowy trwa 71 dni. 8 maja pod naciskiem wodzów plemion AIM kapituluje.

Procesy karne przeciwko buntownikom odbywają się w Saint Paul w stanie Minnesota. Sędzią jest Fred Nichols, człowiek, który wychodzi z założenia, że rząd USA przestrzega prawa. Kiedy się dowiaduje, że FBI podsłuchiwała wszystkie rozmowy telefoniczne oskarżonych z ich adwokatami, a Biały Dom wzbrania się przed przekazaniem sądowi protokołów dotyczących Wounded Knee, wstrzymuje procesy. William Janklow, gubernator Dakoty Południowej, ripostuje, że jedyne rozwiązanie indiańskiego problemu to „kula w łeb wojowniczym liderom”.

Rząd w Waszyngtonie chce zapobiec rozszerzeniu się buntu na terytoria innych plemion. Na ziemiach należących do rezerwatów znajdują się cenne surowce mineralne: uran, ropa naftowa, węgiel, złoto. Potrzebne są władze plemienne skore do współpracy. Dlatego nawet po wydarzeniach w Wounded Knee prywatna milicja przewodniczącego Rady Plemiennej kontynuuje rządy przemocy.

Czas terroru

Ten okres przechodzi do historii jako Reign of Terror (rządy terroru). Pedro Bissonette, który na długo przed Wounded Knee powołał do życia ruch praw obywatelskich Indian, zostaje w biały dzień zatrzymany na głównej drodze i zastrzelony. Milo Yellow Hair, dziennikarz radiowy i hodowca koni, zostaje dwukrotnie celowo potrącony i pozostawiony na drodze. Przeżywa zamach. W owym czasie dochodzi do ponad 60 morderstw, które nigdy nie zostają wyjaśnione.

Ten okres strachu do dziś ma w pamięci Leonard Peltier, który 26 czerwca 1975 r. wdał się w strzelaninę wywołaną przez agentów FBI. Jej dokładny przebieg także pozostaje tajemnicą. Ginie dwóch agentów FBI i młody Indianin. Na podstawie sfałszowanych dowodów Peltier zostaje skazany na „podwójne dożywocie”, mimo iż kobieta, która jest świadkiem koronnym, w czasie procesu przeżywa załamanie i oświadcza, że nigdy nie widziała oskarżonego. W 2000 r. dziennikarz Kevin McKiernan ujawnia, że podczas przesłuchania przed członkami Kongresu oficer dowodzący akcjami FBI w Dakocie Południowej potwierdził, że rezerwat Pine Ridge służył jako obóz treningowy i w latach 1973–1976 wyszkolono tam 2600 agentów.

Oczywiście wewnątrz AIM toczyła się walka o władzę i dochodziło do podziałów. Byli aktywiści, którzy później okazali się płatnymi informatorami FBI.

Ale Wounded Knee zapoczątkowało pewien proces. Od 1983 r. codziennie z rezerwatu Pine Ridge nadaje radio Kili; na terenie USA istnieje ponad 30 indiańskich college’ów; w Hollywood indiańscy filmowcy wykorzeniają z ekranu stereotypy; aktywiści AIM zyskują sławę jako aktorzy, przede wszystkim Russell Means i Floyd Red Crow Westerman. Nagrody literackie otrzymują twórcy, którzy czerpią inspiracje z kultury plemiennej. Greenpeace oraz ruch antynuklearny dostają od Indian silne poparcie. Trzeba także pamiętać, że gdyby nie upór Indian, nigdy nie uchwalono by ONZ-owskiej Deklaracji Praw Ludów Tubylczych.

Czasami będą się zastanawiać, czy to było warte tego wszystkiego. Nawet po 40 latach będą mówić: It’s a good day to die.

© Süddeutsche Zeitung

 

Ostatni wojownik

Leonard Peltier, Indianin przebywający od 37 lat w więzieniu, prawdopodobnie jest niewinny. Mimo to na razie nie ma szans na jego uwolnienie.

O łaskę dla Leonarda Peltiera od lat apelują arcybiskup Canterbury i południowoafrykański arcybiskup Desmond Tutu, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, a także Nelson Mandela, dalajlama, Amnesty International, inne organizacje obrony praw człowieka, 55 amerykańskich kongresmenów i liczni parlamentarzyści z Kanady i Europy. Obrońcy Peltiera w Stanach Zjednoczonych domagają się ujawnienia tajnych dokumentów z jego procesu.

Peltier to działacz Ruchu Indian Amerykańskich, popularnej w latach 70. XX w. organizacji domagającej się poszanowania godności i praw ludności indiańskiej w USA. Uznano go winnym i skazano za zabójstwo dwóch funkcjonariuszy FBI, którzy zginęli 26 czerwca 1975 r. w strzelaninie w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej. Sąd skazał go na dwie kary dożywocia – „do odsiedzenia kolejno, jedna po drugiej”. Z czasem jednak zaczęli go bronić nawet dawni oskarżyciele, gdy się okazało, że obciążające go dowody były spreparowane.

W więzieniu Peltier napisał autobiografię; o jego życiu i krzywdzącym procesie nakręcono dwa filmy dokumentalne. Narratorem jednego z nich, „Incydent w Oglala”, był Robert Redford. Drugi film nosi tytuł „Warrior”. Po latach w więzieniu Peltier jest ciężko chory. Kilka lat temu został ciężko pobity przez współwięźniów. Wskutek wylewu oślepł na jedno oko, ma nadciśnienie i cukrzycę. Wymaga operacji, na co jednak nie zgadzają się władze więzienne.

W 2009 r. komisja ds. zwolnień warunkowych nie zgodziła się na jego uwolnienie, argumentując, że to „mogłoby stanowić zachętę do łamania prawa”. Teraz musi czekać 15 lat, zanim wolno mu będzie znów wystąpić z prośbą o zwolnienie warunkowe. Zatem jedyną szansą jest ułaskawienie przez Baracka Obamę. Niemal co dzień napływają do Białego Domu z całego świata prośby o łaskę, by Peltier mógł chociaż resztę życia spędzić na wolności – jak dotąd, na próżno.

19.07.2013 Numer 22/ 2013
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną