Artykuły

Obama podkopał Google’a

Inwigilacja internetu przez amerykańskie służby może zaszkodzić firmom z Doliny Krzemowej.

W czasach gdy na rynku komputerów, smartfonów i tabletów zaczynają dominować producenci azjatyccy, atutem gigantów amerykańskiej branży informatycznej (Microsoft, Google, Apple, Yahoo!) pozostały usługi w sieci. Skandal związany z ujawnieniem inwigilacji mediów elektronicznych przez tajne służby zza oceanu (program PRISM) może jednak zaszkodzić Dolinie Krzemowej. Wygląda na to, że Barack Obama zadał poważny cios ojczystej gospodarcze – komentuje Guerric Poncet we francuskim tygodniku „Le Point”.

Pokojowy noblista z 2009 r. może i nie jest „ojcem” PRISM-u, ale dał zgodę na znaczne rozszerzenie skali jego zastosowania. Stworzył istne monstrum, Wielkiego Brata na miarę Orwella. Skutki poniesie amerykański biznes. Wprawdzie przeciętni użytkownicy sieci na ogół nie przywiązują dużej wagi dom kwestii poufności, jednak na międzynarodowym rynku usług internetowych firmy ze Stanów Zjednoczonych cieszą się coraz mniejszym zaufaniem. – Dziś na naszym rynku nie być Amerykaninem to atut! Wyciek informacji jest tak poważnym zagrożeniem, że zapobieganie mu stanowi dla naszych klientów priorytet – mówi Christian Fredrikson, prezes fińskiej firmy F-Secure produkującej m.in. programy antywirusowe.

Szczególnym powodzeniem cieszy się obecnie przechowywanie danych w tzw. chmurze, czyli bezpośrednio w sieci, a nie na dyskach. Obowiązujące w USA prawo, które w imię walki z terroryzmem zobowiązuje wszystkich miejscowych operatorów do udostępnienia wszelkich danych na każde żądanie odpowiednich służb, zniechęca nie-Amerykanów do powierzania pieczy nad swymi zasobami firmom takim jak Google, Apple, Dropbox, Microsoft czy Amazon. Po drugiej stronie amerykańskiej granicy konkurenci zacierają ręce i dziękują Obamie...

Reklama