Artykuły

Perfidna pułapka

Prawda o pedofilskim lobby

Numer 28/ 2013
Battista Ricca, (w środku, wita się z papieżem) „oko i ucho Franciszka”, jest zamieszany w kilka homoseksualnych skandali. Battista Ricca, (w środku, wita się z papieżem) „oko i ucho Franciszka”, jest zamieszany w kilka homoseksualnych skandali. EAST NEWS
Franciszek idzie na wojnę z homoseksualnym lobby w Kurii Rzymskiej. Nie wygrał jej jeszcze żaden papież.
Aleksander Gorlach opisuje życie seksualne seminarzystów. „Od razu podzielili się na homosiów, heteryków i aseków”.Deutschland - Land der ideen Aleksander Gorlach opisuje życie seksualne seminarzystów. „Od razu podzielili się na homosiów, heteryków i aseków”.

57-letni Ricca jest od czerwca „oczami i uszami” papieża w jednej z najbardziej skompromitowanych instytucji kościelnych, kontrolerem i strażnikiem reform mających położyć kres skandalom związanym z praniem brudnych pieniędzy, unikaniem podatków oraz z innymi finansowymi nieprawidłowościami. Ricca zjednał sobie Jorge Bergoglia jeszcze jako prefekt rezydencji na via della Scrofa, gdzie zatrzymywał się biskup Buenos Aires, a później watykańskiego Domu św. Marty, rezydencji kardynałów – tam po wyborze na papieża, i wbrew tradycji, postanowił zamieszkać Franciszek. Wcześniej przez 15 lat Ricca działał w watykańskiej dyplomacji. I choć w jego kartotece, którą papież uważnie studiował przed nominacją, nie ma żadnych kompromitujących faktów, nie była to służba chwalebna.

Jak pisał „L’ Espresso”, Ricca służył Stolicy Apostolskiej na placówkach w Kongu, Algierii, Kolumbii i Szwajcarii, gdzie w Bernie poznał kapitana szwajcarskiej armii Patricka Haariego. Tygodnik pisze oględnie, że „zadzierzgnął z wojskowym więzi przyjaźni”, ale wiadomo, o co chodzi. Gdy w 1999 r. Ricca otrzymał przeniesienie do Urugwaju, zabrał ze sobą Haariego. Mało tego, poprosił kończącego kadencję nuncjusza Francesca De Nittisa o etat i mieszkanie dla „przyjaciela”. Prośbę odrzucono, ale zwierzchnik wkrótce opuścił placówkę, a Ricca przejął tymczasowo jego obowiązki. Szybko znalazł w nuncjaturze stałe zajęcie i mieszkanko dla swojego kapitana. „Oczywiste intymne relacje łączące prałata i wojskowego budziły niesmak i oburzenie wielu biskupów, księży i zakonnic, a także świeckich w Urugwaju” – pisał włoski tygodnik.

Niepokojące sygnały musiały docierać do Stolicy Apostolskiej. Zastępcą sekretarza stanu odpowiedzialnym między innymi za służbę zagraniczną był wówczas Giovanni Battista Re, który podobnie jak Ricca pochodził z Brescii. Czyżby krył krajana? Tego się pewnie nie dowiemy. Faktem jest, że w dokumentach kurii Ricca pozostał czysty jak łza. Tymczasem na początku 2000 r. do Urugwaju przyjechał nowy nuncjusz, Polak Janusz Bolonek. Nie spodobało mu się to, co zastał na miejscu. Relacje między Riccą a Haarim uznał za nie do zaakceptowania i zaczął słać alarmujące pisma do Watykanu. Kilkakrotnie naciskał też na wyjazd szwajcarskiego wojskowego. Bezskutecznie.

Na początku 2001 r. Ricca wpadł w kolejne tarapaty. Wbrew ostrzeżeniom zapuścił się na Bulevar Aretigas w Montevideo, znane miejsce spotkań tamtejszych homoseksualistów, i został mocno poturbowany. Kilka miesięcy później, w budynku, gdzie mieściła się nuncjatura, stanęła winda. Był środek nocy. Strażacy przyjechali dopiero rano. Gdy otworzyli drzwi, zobaczyli monsiniora Riccę z młodym chłopakiem.

Nuncjusz Bolonek natychmiast poprosił o odwołanie Rikki oraz o usunięcie z nuncjatury Haariego. Prałat z Brescii, niechętnie bo niechętnie, przeniósł się na Trynidad i Tobago, gdzie pracował do 2004 r. Opuszczając Montevideo, Haari pozostawił w nuncjaturze część swoich rzeczy z prośbą o wysłanie ich do Watykanu w bagażu dyplomatycznym. Nuncjusz Bolonek nakazał jednak otworzyć kufry, by usunąć ich zawartość. W środku znaleziono pistolet (przekazany następnie władzom urugwajskim), trochę rzeczy osobistych, sporo prezerwatyw i materiały pornograficzne.

Cud oczyszczenia

„O tym wszystkim wiedziały dziesiątki osób w Urugwaju: biskupi, księża, świeccy, nie mówiąc o władzach cywilnych, siłach bezpieczeństwa i strażakach” – pisał „L’Espresso”. Jednak wstydliwe uczynki monsiniora Rikki jeszcze niedawno spowijała zasłona milczenia. Dlaczego tak długo? Włoski tygodnik spekuluje, że czarę goryczy przechyliła nominacja Rikki na przedstawiciela papieża w IOR. Dla wielu wysokich rangą watykańskich urzędników, którzy wiedzieli o jego skandalicznym prowadzeniu się, był to siarczysty policzek. Tym boleśniejszy, że mógł poważnie zagrozić realizacji reform podjętych przez argentyńskiego papieża, przede wszystkim oczyszczenia Kościoła i reorganizacji kurii.

Inną teorię ma prasa argentyńska. Dziennik „Clarín” nie owijał w bawełnę, pisząc niedawno, że sprawa nominacji Battisty Rikki była „pierwszym spiskiem przeciwko Franciszkowi”. Jakaś niewidzialna ręka wymazała z jego kartoteki wszystkie grzeszki, by w ten sposób skompromitować papieża. „Teraz Franciszek powinien zareagować, przyspieszyć nominacje w kurii oraz IOR. Powinny też polecieć głowy spiskowców. Walka na szczytach watykańskiej władzy trwa i staje się coraz bardziej zażarta” – przekonywała gazeta. Oczywiście oficjalnie Watykan wszystkiemu zaprzeczył, jednak coś jest chyba na rzeczy. Nawet w ojczyźnie poprzedniego papieża pojawiły się ostre głosy piętnujące gejowskie lobby w jego najbliższym otoczeniu.

Daniel Deckers pisał jakiś czas temu we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” o kwitnącym za murami Watykanu „kulcie drogich szat i kunsztownych koronek, pobożności przesiąkniętej erotycznymi konotacjami”, „wielbieniu relikwii ocierającym się o fetyszyzm”, a także „adoracji wychudzonych modeli i dojrzewających piosenkarzy”. Niedzielne msze w Watykanie porównywał zaś do „gejowskiego baletu”.

Chłopcy spod baru

O skłonnościach niektórych księży do młodych chłopców było też głośno przy okazji skandalu z księdzem Patriziem Poggim z kościoła San Filippo Neri w Rzymie, oskarżonym i skazanym za pedofilię. Twierdził on, że w Watykanie działała siatka wykorzystująca nieletnich chłopców, głównie z Europy Wschodniej, i podał policji nazwiska siedmiu osób. Cztery wzięto pod obserwację, wśród nich sekretarza prominentnego biskupa. Poggi przekonywał, że z księżmi pedofilami współpracował były policjant, który werbował nastolatków w okolicach gejowskiego baru Twink, niedaleko rzymskiego dworca kolejowego Termini. Wybierał też swoje ofiary na dyskotekach dla gejów, w saunach i siłowniach. Chłopców kuszono obietnicą pracy, mieli być modelami albo aktorami.

W istocie jednak, donosił włoski „Il Messagero”, nie szukali żadnej pracy, byli po prostu głodni i zdesperowani. Dostawali od 150 do 500 euro za to, że oddawali się czynnościom seksualnym w rzymskich kościołach. Poggi miał też ponoć przekazać włoskiemu wymiarowi sprawiedliwości filmy i zdjęcia potwierdzające jego zarzuty. Kardynał Agostino Vallini, szef rzymskiego wikariatu, zdecydowanie zaprzeczył wersji Poggiego, oskarżając go o to, że z zemsty (za wykluczenie z Kościoła) zaczął rzucać oszczerstwa na innych duchownych. „Bóg osądzi wszystkich za ich postępki” – dodał kardynał. Chyba że wcześniej zrobi to papież, który już zapowiedział „koniec karnawału” w rzymskiej kurii.

Daily Mail, L’Espressso, Il Messaggero

***

Parafia Świętej Hipokryzji

Alexander Görlach (ur. w 1976 r.) o mały włos nie został księdzem. Dziś jest publicystą i redaktorem naczelnym niemieckiego magazynu „The European”. Ostatnio opublikował na portalu The Huffington Post osobistą refleksję nad zjawiskiem homoseksualizmu w Kościele katolickim.

Pod koniec lat 90. był uczniem seminarium duchownego w Moguncji, mieście na południowym zachodzie Niemiec. Popularnie nazywane „pudłem”, bo przypominało do złudzenia ekskluzywne anglosaskie szkoły dla chłopców.

– Celibat był tam tematem dyżurnym, poruszanym niemal każdego dnia. Studiowaliśmy teologię na Uniwersytecie Johanna Gutenberga razem ze zwykłymi studentami, którzy chcieli uczyć religii w szkołach średnich, działać w katolickich organizacjach lub znaleźli się na sali wykładowej przez przypadek. To oznaczało nieuchronną konfrontację z osobami tej samej i przeciwnej płci, a także z własnymi pragnieniami seksualnymi.

Tajemnicą poliszynela było, kto spośród młodych seminarzystów był gejem, a kto nie. Inną kategorię stanowili aseksualni, jak nazywano chłopców, którym nawet przez myśl nie przeszło zastanowić się przez chwilę nad własną seksualnością. Homo- i aseksualistów było mniej więcej po równo.

Najsłabszą liczebnie grupę stanowili heteroseksualiści. Niemal wszyscy walczyli o to, by dochować celibatu. Jedynie mniejszość zaangażowała się w „grzeszne praktyki”, uprawiała seks, a nawet podtrzymywała romanse. W latach 1998–1999 Görlach kontynuował studia na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie homoseksualizm był nieodłączną częścią studenckiego życia. O ile jednak w niemieckich seminariach nauczono się o nim rozmawiać otwarcie (co było pokłosiem roku 1968), o tyle we Włoszech nie wiedziano, jak się do tego zabrać. Jeszcze u schyłku lat 90. był to temat tabu. Jedynym schronieniem dla gejów wydawał się wówczas chór, gdzie mogli oni w miarę naturalnie kontaktować się ze sobą. – Świat stanął na głowie: homoseksualiści we Włoszech byli chronieni przed dyskryminacją tylko wówczas, gdy pozostawali w obrębie Kościoła, mimo że oficjalna doktryna katolicka odrzucała homoseksualizm.

Prowadziło to do tego, że atmosfera na Uniwersytecie Gregoriańskim stawała się niekiedy „gęsta” w każdym tego słowa znaczeniu. – Wiadomo było, że niektóre kabiny w toaletach wykorzystywano do zupełnie innych celów, niż je zaprojektowano.

Dlaczego stan kapłański wciąż przyciąga wielu młodych mężczyzn? Odpowiedź jest prosta. Kapłaństwo chroni homoseksualistów przed ciekawskimi sąsiadami, przyjaciółmi czy rodziną, która chce wiedzieć, dlaczego ktoś nie ma dziewczyny ani nie snuje planów ożenku.

The Huffington Post

11.10.2013 Numer 28/ 2013
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną