Artykuły

Herod, ty świnio!

Koszerny dylemat

Numer 01.2016
W starożytnej Grecji hodowla świń miała ogromne znaczenie, o czym świadczą znaleziska archeologów. Na zdjęciu: marmurowe naczynie z wyspy Paros na Cykladach, III tysiąclecie p.n.e. W starożytnej Grecji hodowla świń miała ogromne znaczenie, o czym świadczą znaleziska archeologów. Na zdjęciu: marmurowe naczynie z wyspy Paros na Cykladach, III tysiąclecie p.n.e. De Agostini / Forum
Wieprzowina podzieliła świat. A tropem nieczystych zwierząt poszły wielkie religie.
Figurka z brązu (V–III w. p.n.e.).Metropolitan Museum of Art/• Figurka z brązu (V–III w. p.n.e.).
Figurka z terakoty (XIV–XV w. n.e.).Rijksmuseum/• Figurka z terakoty (XIV–XV w. n.e.).
Etruski młodzieniec ze świnią (brąz, V w. p.n.e.).Metropolitan Museum of Art/• Etruski młodzieniec ze świnią (brąz, V w. p.n.e.).

Piramida Cheopsa, zbudowana ok. 2550 r. p.n.e. z 2,3 mln kamiennych bloków, była cudem nie tylko inżynierii, ale również logistyki. Przez całe dziesięciolecia władcy Egiptu musieli utrzymywać liczącą tysiące ludzi siłę roboczą. Żeby tego dokonać, zmobilizowano zasoby całej delty Nilu. Faraon rozesłał rozkazy do zarządców wiosek, który wydelegowali do budowy piramid ludzi, zboże i bydło potrzebne do ich wyżywienia. Robotnicy pili piwo, mętny napój ze sfermentowanego ziarna, jedli kromki ciężkiego chleba z pszenicy i jęczmienia z wołowiną, baraniną i koźliną.

Zwierząt nie hodowano na miejscu. Pochodziły z takich miejsc jak wioska Kom al-Hisn położona 120 km niżej w delcie Nilu. Tu proporcje wykopanych przez archeologów kości wskazują na zupełnie inne zwyczaje żywieniowe. Wieśniacy hodowali bydło, lecz zamiast wołowiny żywili się wieprzowiną – na każde cztery kości krów, byków i cielaków znaleziono sto kości świńskich. Mieszkańcy musieli mieć całe stada prosiaków, które buszowały w poszukiwaniu jedzenia na bagnach nad Nilem i śmieciach wyrzucanych na ulicę.

Faraonowie domagali się z Kom al-Hisn bydła, ale świnie zostawiali mieszkańcom z powodu klimatu i biologii. Aby dotrzeć do Gizy, zwierzęta musiały przejść setki kilometrów w półpustynnym klimacie, żywiąc się liśćmi i trawą znalezioną po drodze. Krowy, kozy, owce dają sobie z tym radę, ale świnie potrzebują cienia i paszy. Faraonowie nie mogli ich transportować, więc zostawili je w spokoju.

Ten sam mechanizm pojawił się wielu krajach na Bliskim Wschodzie. Systemy aprowizacji, które wprowadzali w życie starożytni władcy, bywały bardzo zaawansowane i wymagały przemieszczania na duże odległości krów, owiec i kóz. Świnie nie pasowały do schematu i z punktu widzenia biurokratów były pozbawione przydatności. A mimo to – albo właśnie dlatego – wcale nie zniknęły z życia starożytnych społeczeństw. Wróciły po prostu do swojej naturalnej roli typowych wszystkożerców i stały się głównym źródłem mięsa dla ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa, którzy nie mieli dostępu do państwowych zapasów. Kapłani i arystokraci, którzy na stołach widzieli głównie cielęcinę i wołowinę, traktowali świnie jako coś godnego pogardy. Wieprzowina była tylko dla biedoty. I – co z punktu widzenia państwa niebezpieczne – dawała jej pewną niezależność ekonomiczną.

Prosiaki Jordanu

„Człowiek to przede wszystkim worek, do którego się wrzuca jedzenie; wszystkie inne funkcje i zdolności są może i boskie, ale drugorzędne” – uważał George Orwell. Rozwój kultury był możliwy dzięki postępom w rolnictwie. Pierwsze cztery tysiące lat w historii uprawy roślin i hodowli zwierząt nie obfitowały w istotne wydarzenia. Rolnictwo miało ograniczony zasięg. Przełom nastąpił około 5,5 tys. lat p.n.e., kiedy to mieszkańcy Mezopotamii (obszary dzisiejszej Syrii i Iraku między Tygrysem i Eufratem) rozwinęli systemy nawadniania. Tysiąc lat później wynaleziono pług. Pierwsze miasta z dziesiątkami tysięcy mieszkańców i skomplikowanymi strukturami społecznymi pojawiły się około 3,5 tys. lat p.n.e. Egipcjanie dołączyli do gry nieco później, ale już około XXX stulecia p.n.e. ich władcy zjednoczyli pod swoim berłem wąski pas ziemi ciągnący się prawie na tysiąc kilometrów wzdłuż Nilu.

Ludy Mezopotamii i Egiptu stworzyły scentralizowane organizmy państwowe, gdzie dystrybucja zboża, nabiału i mięsa była ściśle kontrolowana. Pewien archeolog przebadał zapiski z Puzrisz-Dagan, ważnego ośrodka administracyjnego za trzeciej dynastii z Ur, i odkrył, że władcy rekwirowali tysiące zwierząt z okolicznych wiosek. Po dziś dzień przetrwały rachunki dokumentujące przepływ bydła z prowincji oraz jego dystrybucję w mieście. Świątynia dostawała jagnięta i koźlęta, a żołnierzom przypadało bydło i starsze owce. Zapiski nie wspominają nic o świniach. Podobnie jak w Egipcie istniały, ale państwo się nimi nie interesowało.

Wieśniacy hodowali je z własnej inicjatywy. Można je było znaleźć w całym regionie, głównie w pobliżu wody – np. w Dolinie Jordanu – ponieważ bagna i okoliczne lasy były dla świń naturalną stołówką. Na terenach bardziej pustynnych trzymano ich mniej, a wędrowne ludy pasterskie w ogóle nie hodowały prosiaków. Oczywiście zdarzały się wyjątki.

Przez pewien czas zagadką było Tell Halif, stanowisko archeologiczne na skraju pustyni Negew w dzisiejszym Izraelu, gdzie zbadano wysypisko zwierzęcych kości. Do trzeciego tysiąclecia p.n.e. pozostałości świń stanowiły 20 proc. kości, pięćset lat później – tylko pięć procent, około roku 1500 p.n.e. znów 20 procent, a po roku tysięcznym już mniej niż pięć procent. Zmienne opady atmosferyczne nie wyjaśniają tych wahnięć. Wydaje się, że prawdziwa przyczyna była natury politycznej. Halif leżało na ważnym szlaku handlowym: gdy sytuacja była stabilna, miasto integrowało się z lokalną gospodarką i pojawiał się stały dopływ owiec i kóz. Jednak gdy rządzące dynastie pogrążały się w chaosie (co zdarzało się nader często), miasto musiało zadbać o siebie samo. Wówczas mieszkańcy wracali do wieprzowiny.

Wykształcenie się silnych ośrodków miejskich spowodowało również zmianę środowiska. Rolnicy karczowali lasy, żeby zrobić miejsce pod gaje oliwne, i osuszali bagna, by zyskać nowe pola uprawne. Ziemia była często źle uprawiana – lasy zamieniały się w pola, pola w pastwiska, pastwiska w pustynie, a na każdym kolejnym etapie było coraz mniej miejsca dla świń. Suche, półpustynne krzewy i trawy mogły wyżywić tylko owce i kozy. Im bardziej kurczyły się żerowiska świń, tym częściej zwierzęta niszczyły uprawy, przez co zaczęły zagrażać produkcji żywności i jeszcze bardziej narażały się władzom.

Chlew z wychodkiem

W V w. p.n.e. grecki historyk Herodot opisał przypadek pewnego Egipcjanina z wyższych sfer, który przypadkiem się otarł o świnię i w pełnym ubraniu rzucił do Nilu, by zmyć z siebie brud nieczystego zwierzęcia. Elity zaczęły unikać wieprzowiny jeszcze w epoce żelaza, około 1200 r. p.n.e. Wynikało to z warunków życia świń. Chociaż miasta zdążyły się już rozrosnąć do ogromnych rozmiarów, to rozwój systemów sanitarnych był bardzo opóźniony w stosunku do postępów urbanizacji. Mieszkańcy wyrzucali śmieci na ulicę albo na stertę przed domem. Wśród odpadków było zepsute jedzenie, zwierzęce ścierwo i ludzkie ekskrementy. W źródłach pisanych znajdujemy niewiele informacji o usuwaniu odpadów. Jedna ze wzmianek jest w biblijnej Księdze Powtórzonego Prawa. „I będziesz miał rydlik między naczyniem swojem, a gdybyś chciał usiąść dla potrzeby, wykopiesz nim dołek, a obróciwszy się, zagrzebiesz plugastwo twoje” – mówi Mojżesz Izraelitom (przekł. Biblia Gdańska).

Ze znalezisk archeologicznych wynika, że systemy odprowadzania ścieków po prostu nie istniały. Niektórzy przedstawiciele miejskiej elity mieli latryny, ale większość mieszkańców praktykowała coś, co dziś nazywa się otwartą defekacją. Załatwiali się na polu albo na ulicy, nie zabierając „rydlika”. I tu pojawiają się świnie.

Świnie jedzą kał. Nawet dziś w wielu wioskach na całym świecie kręcą się w okolicy miejsc, gdzie ludzie chodzą za potrzebą. Angielskie świnki w XVIII i XIX w. miały takie same zwyczaje. W Chinach archeologowie znaleźli figurkę z terakoty przedstawiającą świnię w chlewie, nad którą znajdował się okrągły zadaszony budynek. Początkowo myślano, że to silos na ziarno, ale w rzeczywistości model przedstawiał połączenie chlewiku z wychodkiem. Praktyka była bardzo rozpowszechniona (w chińskim piśmie ten sam znak oznacza „chlew” i „wychodek”) i przetrwała do dziś na wyspie Czedżu (dziś w Korei Południowej). W latach 60. XX w. taką konstrukcją dysponowało ponad 90 proc. tamtejszych rolników. Twierdzili, że ich wieprzowina jest najlepsza na świecie.

Świnie to również padlinożercy i – tym gorzej dla ich reputacji – nie robi im różnicy gatunek zwierzęcia, jakie jedzą. Prawie we wszystkich kulturach świata spożywanie ludzkiego mięsa i ekskrementów jest wielkim tabu, budzi wstręt i obrzydzenie. Dlatego konsumpcja mięsa zwierząt jedzących te substancje również wiązała się z poczuciem przekroczenia pewnych kulturowych granic. „Świnia jest nieczysta” – głosi jedna z babilońskich inskrypcji – „ponieważ wywołuje smród na ulicach i plugawi domostwa”. W asyryjskim tekście z lat 70. VI w. p.n.e. znajdujemy klątwy: „Niech świnie i psy zeżrą wasze ciała” i „Niech świnie i psy rozwłóczą wasze trupy po placach Aszuru”.

Zjedz to albo giń!

Psy i świnie udomowiły się w pewnym sensie same, bo na początku pojawiły się przy ludzkich osadach zwabione odpadkami. Z czasem ta rola sprawiła, że zajęły najniższe miejsce w ustanowionej przez człowieka hierarchii. Plugawe zwierzęta obrażały bogów, więc nie miały wstępu do miejsc kultu. Ludy bliskowschodnie wyznawały najrozmaitsze religie, ale wszystkie zgadzały się co do tego, że świnie są nieczyste. Jeśli ktoś złoży w świątyni ofiarę zbrukaną przez świnie lub psy, głosi starożytny tekst w języku hetyckim, to „bogowie dadzą mu do jedzenia i picia kał i urynę”. Gdy około 1200 r. p.n.e. w Kanaanie osiedlił się lud zwany Izraelitami, to podobnie jak wszystkie sąsiednie grupy etniczne uważał już świnie za zwierzęta nieczyste. Ale w odróżnieniu od sąsiadów Izraelici jako jedyni uczynili z niejedzenia wieprzowiny jeden z głównych wyznaczników swojej tożsamości.

Po III w. p.n.e. nieliczne dotąd kości świń pojawiają się w wielkiej liczbie na całym Bliskim Wschodzie. Również tam, gdzie mieszkali Izraelici. Co się zmieniło? W 333 r. p.n.e. Aleksander Macedoński pokonał imperium perskie i przejął wszystkie tereny, które do tej pory kontrolowało, m.in. Palestynę. Persowie rządzili za pośrednictwem lokalnych władców i pozwalali ludom żyć według własnych zwyczajów, ale Grecy siłą narzucili poddanym helleńską kulturę. W 167 r. p.n.e. Antioch IV Epifanes, władca starożytnej Syrii z wywodzącej się od Aleksandra dynastii Seleucydów, najechał Jerozolimę i próbował wykorzenić judaizm. W biblijnych księgach machabejskich król Antioch, zwany „korzeniem wszelkiego grzechu”, „wydał dekret dla całego państwa: Wszyscy mają być jednym narodem i niech każdy zarzuci swoje obyczaje. Wszystkie narody przyjęły ten rozkaz królewski, a nawet wielu Izraelitom spodobał się ten kult przez niego nakazany. Składali więc ofiary bożkom i znieważali szabat” (1 Mch 1, 42-44; przekł. Biblia Tysiąclecia).

Wkrótce Antioch zażądał, by „zbezczeszczono świątynię i świętych” składając „na ofiarę mięso świń i innych nieczystych zwierząt”. I to było najgorsze. W drugiej Księdze Machabejskiej najeźdźcy siłą karmią wieprzowiną Eleazara, kapłana w podeszłym wieku. „Ci, którzy byli wyznaczeni do tej bezbożnej ofiarnej uczty, ze względu na bardzo dawną znajomość z tym mężem, wzięli go na osobne miejsce i prosili, aby zjadł przyniesione przez nich i przygotowane mięso, które wolno mu jeść. Niech udaje tylko, że je to, co jest nakazane przez króla, mianowicie mięso z ofiar”. Staruszek każe im się od razu wysłać do Hadesu. „Wielu młodych byłoby przekonanych, że Eleazar, który już ma dziewięćdziesiąt lat, przyjął pogańskie obyczaje. Oni to przez moje udawanie, i to dla ocalenia maleńkiej resztki życia, przeze mnie byliby wprowadzeni w błąd, ja zaś hańbą i wstydem okryłbym swoją starość” – tłumaczy (2 Mch 6, 18-31).

W kolejnym rozdziale najeźdźcy wtrącają do więzienia matkę i jej siedmiu synów, po czym każdą im jeść mięso ze świniaków. Gdy Izraelici odmawiają, na rozkaz króla strażnicy obcinają pierwszemu bratu na oczach całej rodziny język, ręce i stopy oraz skalpują nieszczęśnika. Gdy jest już „całkiem bezwładny”, król rozkazuje sprowadzić go do ognia, „bo jeszcze oddychał” i... smażyć na patelni. Każdy kolejny brat odmawia jedzenia wieprzowiny, rzucając wyzwanie władzy, i spotyka go taki sam los. Ostatnia ginie matka. „To niech wystarczy o ucztach ofiarnych i o okrutnych katuszach” – puentuje Biblia.

Niejedzenie wieprzowiny nigdy nie było szczególnym wyznacznikiem żydowskości przed greckim podbojem Persji, bo większość ludów regionu też miała takie zwyczaje. Od powrotu z wygnania w Egipcie powstrzymanie się od spożywania produktów wieprzowych było związane tylko z czystością w kontaktach z Bogiem. Jednak teraz stało się sposobem wyznaczenia granicy między narodem wybranym a innymi. Gdy lubujący się w wieprzowinie Grecy rządzili Jerozolimą, odmowa jedzenia wieprzowiny była kluczowym wyznacznikiem tego, co to znaczy być Żydem.

Pieczeń rzymska

Żydzi zbuntowali się przeciwko rządom Antiocha w 142 r. p.n.e., przejęli władzę nad krajem i rekonsekrowali Świątynię (do dziś wyznawcy judaizmu wspominają to podczas święta Chanuka). Niepodległość nie trwała długo. W 63 r. p.n.e. Jerozolimę podbili Rzymianie. Żydzi ponownie znaleźli się pod władaniem monarchów jedzących wieprzowinę. Rzymianie zareagowali na lokalne obyczaje inaczej niż Grecy. Nie próbowali przemocą zmieniać zwyczajów, tylko zdziwili się i zaczęli się z tego naśmiewać. Juwenalis, rzymski poeta satyryczny z pierwszego wieku naszej ery, pisał o kraju, „gdzie władcy czczą soboty i gdzie starego wieprza traktują łagodnie”, bo „twierdzą, że ciało ludzkie niczym się nie różni od świni” (przekł. J Sękowski). Ponoć gdy pierwszy cesarz rzymski Oktawian August usłyszał, że król Judei Herod skazał na śmierć jednego ze swoich synów, zażartował, że wolałby „być świnią Heroda niż jego synem”.

Chrześcijaństwo dostało świnię w spadku po ucztujących Rzymianach

Obyczaje żydowskie zwróciły uwagę cesarzy z jednego prostego powodu: Rzymianie kochali wieprzowinę z pasją, jakiej mało który lud wcześniej ani później nie zdołał dorównać. Odkryli najwymyślniejsze metody chowu i rozmnażania świń oraz stworzyli niesamowicie skomplikowane – czasem wręcz obsceniczne – przepisy na dania z wieprzowiny. Prosiak był niezbędnym elementem każdej porządnej uczty.

W Grecji i Rzymie świnie były najczęstszym zwierzęciem ofiarnym. Nie plugawiły ołtarza, tylko go oczyszczały. Według jednej z wersji mitu o wyprawie po Złote Runo Kirke oczyszcza Medeę i Jazona z winy po morderstwie brata Medei, spryskując ich ręce krwią prosięcia, które dopiero co wyszło z łona maciory. W Luwrze znajduje się grecka waza, na której przedstawiono prawdopodobnie rytuał oczyszczenia matkobójcy Orestesa. Apollo skrapia jego głowę także krwią prosięcia. Kapłani zarzynali świnię przed każdym publicznym zgromadzeniem w Atenach, by oddać cześć bogom. Rzymianie poszli o krok dalej i zabijali świnie przy podpisaniu każdej ważnej umowy, a także podczas prywatnych uroczystości, takich jak śluby i narodziny.

Chociaż świnie nadawały się na każdą ofiarę, to miały też szczególne znaczenie jako symbol płodności. Związek świń i symboliki płodności są dużo starsze niż kultura grecko-rzymska. Pewne ślady tego znajdujemy już w pierwszych społecznościach rolniczych. Archeolodzy natrafili na Bałkanach na figurki ze wczesnego neolitu przedstawiające świnie z ziarnami zbóż. Jak pszenica wyrastająca z ziaren zakopanych w glebie, tak liczne prosięta rodzące się z lochy były dowodem na hojność natury. Składając świnie w ofierze, ludzie oddawali cześć bóstwom i zapewniali sobie bogate płody rolne. W Grecji takie ofiary należały się najbardziej Demeter, bogini zboża i odrodzenia. Słowa choiros i łacińskie porcus oznaczały też kobiece genitalia, częsty motyw w antycznych żartach.

Bohaterowie uczty w „Satyriconie” Petroniusza, napisanym niedługo po śmierci Chrystusa, raczą się „świnią trojańską”. Jest to wieprz, w którego wnętrznościach kryją się kiełbasy. Petroniusz pisze również o świni pieczonej w całości i podawanej z kawałami mięsa wyrzeźbionymi tak, by wyglądały jak prosięta przyssane do wymion. Podano też dania wyglądające jak gęś i ryby, a w rzeczywistości zrobione z produktów wieprzowych. „I jak sobie utyć życzę, w majątku, nie w tuszy, że kucharz mój zrobił to wszystko ze świni. Nie ma cenniejszego nadeń człowieka. Jeśli zechcesz, zrobi z wymienia świńskiego rybę, ze słoniny dzikiego gołębia, z szynki turkawkę, z polędwicy kurę. I przeto, z pomysłu mego, dostało mu się śliczne nazwisko: Dedal” – chwali się gospodarz (przekł. L. Staff). Dlaczego kucharz tak postępował? Tego gospodarz nie wyjaśnia.

Kultura rzymska uwielbiała metamorfozy, transformacje, maskowanie. Imperium było gigantycznym, kosmopolitycznym organizmem, który wchłonął dziesiątki kultur. Obywatel rzymski mógł się urodzić w Europie, Afryce lub Azji Mniejszej. Kultury Rzymian i Żydów stały na przeciwnych biegunach, również jeśli chodzi o jedzenie – to, co dla jednych było symbolem brudu, dla drugich oznaczało obfitość i dostatek. Ostentacyjna konsumpcja poróżniła Rzymian i Żydów, a później przyczyniła się do tego, że świnie znalazły się w jadłospisie religii, którą Imperium pomogło rozprzestrzenić w całej Europie: chrześcijaństwa.

na podst. Mark Essig, „Lesser Beasts”

08.01.2016 Numer 01.2016
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną