Artykuły

Trzeba sobie ubrudzić ręce

Kolonialne klimaty

Numer 15.2016
Król diamentów, człowiek orkiestra... Tym razem Beny Steinmetz zainwestował w kopalnie. A dokładniej: w rząd, który mu przyznał koncesję na wydobycie. Król diamentów, człowiek orkiestra... Tym razem Beny Steinmetz zainwestował w kopalnie. A dokładniej: w rząd, który mu przyznał koncesję na wydobycie. Capital Pictures / Forum
Jak doprowadzić do nędzy państwo bogate w surowce? Beny Steinmetz wam to załatwi, tak jak załatwił Gwineę.
MCT
Góry Simandou kryją ogromne złoża rud żelaza. Miliardowe zyski płyną za granicę, a w Gwinei zostają bieda, głód i korupcja.2016 RIO TINTO/• Góry Simandou kryją ogromne złoża rud żelaza. Miliardowe zyski płyną za granicę, a w Gwinei zostają bieda, głód i korupcja.
Mamadie Toure, ulubiona żona byłego dyktatora Gwinei Lansana Conte. To jej firma Matinda pośredniczyła w ustawianiu przetargów na koncesję.AN Mamadie Toure, ulubiona żona byłego dyktatora Gwinei Lansana Conte. To jej firma Matinda pośredniczyła w ustawianiu przetargów na koncesję.
Frederic Cilins, zwany „Świętym Mikołajem”, przywoził kosztowne prezenty dla gwinejskich oficjeli. Podobno człowiek Steinmetza. Obecnie siedzi w więzieniu, nie chce powiedzieć, kto go przysyłał.AN Frederic Cilins, zwany „Świętym Mikołajem”, przywoził kosztowne prezenty dla gwinejskich oficjeli. Podobno człowiek Steinmetza. Obecnie siedzi w więzieniu, nie chce powiedzieć, kto go przysyłał.

Łańcuch górski Simandou leży w głębi kraju, nie wiodą tam żadne utwardzane drogi. Łagodne, intensywnie zielone wzgórza poprzecinane są pasmami czerwonej ziemi. Szczyty nazywają się tu osobliwie, np. Iron Maiden lub Metallica. Nadano im nazwy słynnych zespołów heavymetalowych. To aluzja do skarbu skrywanego przez góry – rudy żelaza o niespotykanej gdzie indziej zawartości minerału.

Dla laika ruda żelaza wygląda jak kawałek kamienia, zwykle jest porowata i ma rdzawy kolor. Niepozorny minerał stanowi jedno z najważniejszych paliw napędowych światowej gospodarki. Produkuje się z niego stal. Bez rudy żelaza świat wyglądałby inaczej, a popyt na nią wydaje się nieskończony. Zwłaszcza w krajach, które jak szalone budują swą przyszłość. W samych tylko Chinach zużyto w 2015 r. ponad 700 mln ton stali.

Przekręt stulecia

Gwinea obfituje w surowce naturalne i metale szlachetne. Ma ropę naftową i diamenty, złoto i boksyty, z których wytwarza się aluminium, ale nade wszystko ma rudę żelaza. Eksperci szacują, że same tylko złoża w Simandou mogą mieć wartość 140 mld dolarów. Na tych niedostępnych terenach drzemie pod powierzchnią ziemi ogromne bogactwo w postaci 100 mln ton żelaza. Mimo to Gwinea, licząca ledwie 11 mln mieszkańców, należy do najuboższych państw świata.

Dlaczego tak jest, można zrozumieć, badając transakcję, którą brytyjski dziennik „The Independent” określiła mianem „najbardziej korupcyjnego biznesu stulecia”. W roku 2008 Beny Steinmetz Group Resources (BSGR) otrzymała prawo wydobywania w Simandou największych, nieeksploatowanych jeszcze złóż rudy żelaza na świecie. BSGR nic nie zapłaciła rządowi Gwinei. Zobowiązała się jedynie do milionowych inwestycji w rejonie wydobycia i budowy linii kolejowej. Intratną koncesję dostała w zamian za obietnicę, czyli poniekąd za darmo.

Za firmą tą stoi izraelski handlarz diamentami, 60-letni Beny Steinmetz. „Forbes” szacuje jego majątek na 1,7 mld dolarów, co oznacza, że jest jednym z najbogatszych ludzi w swoim kraju. Agencja Bloomberg ocenia go nawet na kilka miliardów euro. Steinmetz jest „ostatnim człowiekiem, w którym chciałbym mieć wroga”, miał powiedzieć były izraelski premier Ehud Olmert. Biznesmen utrzymuje dobre kontakty ze światem polityki, a Olmert – odsiadujący obecnie wyrok za korupcję – uchodzi za jego bliskiego współpracownika. Według ekspremiera Steinmetz to „człowiek orkiestra” z niebywałym nosem do interesów. Gotów byłby natychmiast pojechać na drugi kraniec świata, gdyby zwietrzył dobry biznes. Joaw Galant, były generał armii, a obecnie minister budownictwa w rządzie Beniamina Netanjahu, nazywa handlarza diamentami „przyjacielem od niepamiętnych czasów”.

Biznes BSGR w Gwinei był dosyć szczególnym i ciemnym interesem, na który nowe światło rzucają publikacje Panama Papers. Informacje z panamskiej kancelarii Mossack Fonseca zdają się potwierdzać, że firma Steinmetza za pośrednictwem spółek z rajów podatkowych przekazywała ogromne łapówki, by zapewnić sobie koncesję w Simandou. BSGR stanowczo zaprzecza.

Rudy są wredne

Koncesja oznacza miliardy, a tymczasem w Gwinei niekiedy kilka centów decyduje o życiu lub śmierci z głodu. Śmiertelność wśród dzieci jest tak wysoka, że co dziesiąte nie dożywa czterech lat. Oenzetowski wskaźnik rozwoju społecznego umieszcza Gwineę na 182 miejscu wśród 188 państw. W niektórych domach rodzice i dzieci jedzą na zmianę co drugi dzień, bo nie wystarcza żywności. Pieniądze za prawo do eksploatacji bogactw naturalnych mogłyby znacząco zmienić przyszłość kraju. Zdaniem ekspertów powstałoby 45 tys. miejsc pracy, a PKB by się podwoił. Niestety, to tylko gdybanie.

Gdy w grę wchodzą tak wielkie pieniądze, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie przestrzegać reguł. W Gwinei jest to „Święty Mikołaj”. Tak nazywają Francuza Frédérica Cilinsa, który przez pewien czas pracował dla BSGR. Wielokrotnie jeździł do Gwinei, zatrzymywał się w Novotelu w Konakry, monstrualnym budynku ze zniszczoną fasadą, niedaleko morza. Był tam także w 2005 r. Ponoć spotykał się z wieloma oficjelami – w ministerstwie górnictwa, pałacu prezydenckim i hotelowym lobby. Zawsze miał ze sobą podarki: odtwarzacze mp3, telefony komórkowe, podobno nawet złoty zegarek wysadzany brylantami.

W tym samym czasie trwały negocjacje między BSGR a rządem Gwinei w sprawie koncesji na wydobycie złóż w Simandou. Pod koniec lat 90. władze wydały koncesję koncernowi Rio Tinto. Gwinea dostałaby 650-kilometrową linię kolejową łączącą góry z wybrzeżem. Ruda żelaza miała dać ludziom więcej pracy i dewiz, a zmniejszyć głód.

Panama Papers ujawniają kulisy negocjacji rządu z grupą Steinmetza. W latach 2005 i 2006 za pośrednictwem kancelarii Mossack Fonseca utworzono na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych dwie firmy. Pentler Holdings miała – jak się potem okazało – bliskie związki z BSGR, a drugą spółką była Matinda Partners & Co. Mniej więcej w tym samym czasie zawarto „umowę o współpracy” między Pentler Holdings i Matindą. Inna umowa, datowana na rok 2008, stanowiła, że Matinda w zamian za kilka milionów dolarów podejmie „wszystkie konieczne kroki, by zdobyć dla BSGR Guinea pozwolenie na wydobycie rudy żelaza”. Mógłby to być zwyczajny kontrakt z firmą doradczą, gdyby nie fakt, że Matinda należała do Mamadie Touré, ulubionej żony ówczesnego gwinejskiego dyktatora Lansana Conté.

W tymże 2008 r. gwinejskie władze nieoczekiwanie podjęły dalekosiężną decyzję. Jeszcze zanim Rio Tinto zdążyło wydobyć choćby tonę rudy, cofnięto mu pozwolenia na eksploatację w dwóch miejscach. Dostała je BSGR, która nie miała doświadczenia w tej dziedzinie. Firma specjalizuje się w biznesie diamentowym, gdzie chodzi o niewielkie kamyki. Rudę żelaza pozyskuje się z wielkich bloków. Aby osiągnąć zysk, trzeba wydobyć i przetransportować tysiące ton skały. To zupełnie inny świat, choć równie lukratywny. Wtajemniczeni od razu podejrzewali, że koncesję przyznano pokątnie. Wyrolowany konkurent złożył pozew przeciwko BSRG w nowojorskim sądzie okręgowym, ale przegrał sprawę.

Steinmetz zrobił majątek na handlu diamentami i inwestycjach. W latach 90. był największym nabywcą diamentów z Angoli, potem stał się największym prywatnym inwestorem w Sierra Leone. Oba biedne państwa posiadają duże zasoby bogactw naturalnych. To samo dotyczy Gwinei. Steinmetz rzadko się wypowiada publicznie. W wywiadzie dla „Financial Times” stwierdził kiedyś, że w jego biznesie potrzebne jest zdecydowanie. BSGR „wykorzystuje okazje w agresywny sposób”. Jest to – jego zdaniem – trudne, zwłaszcza w odległych miejscach, gdzie sprawę komplikują strajki, wojny domowe i korupcja. – Trzeba sobie ubrudzić ręce – powiedział.

Daj małpie zegarek

Tymczasem dziennikarze dotarli do kolejnych dokumentów. W jednym z nich jest mowa o 2,4 mln dolarów, które Matinda ma otrzymać w ramach kolejnej „umowy o współpracy” z Pentler Holdings. Ta ostatnia firma pojawia się też w umowie końcowej, która zwieńczyła współpracę Pentlera z panią Touré, czyli spółką Matinda. W świetle tej umowy Matinda miała dostać miliony dolarów za „aktywność w Gwinei”.

W tej historii nie ma trupów w szafach. Chodzi po prostu o łapówki.

Rzecznik BSGR w marcu br. zapewniał, że nigdy nie słyszał o tej firmie, a Steinmetz zaprzecza, jakoby kiedykolwiek przekupił lub zlecał przekupienie Mamadie Touré. Faktem jest jednak, że jej brat Ibrahima Sory Touré został nagle wiceprezesem gwinejskiej filii BSGR. Firma twierdzi, że nie ma jasności co do rzeczywistych powiązań między tymi osobami, jako że w Gwinei „bratem” nazywa się również mężczyznę pochodzącego z tej samej wsi.

Komisja śledcza, powołana przez nowy rząd Gwinei w 2012 r., ujawniła nieuczciwe praktyki przy udzielaniu koncesji. Cilins okazał się tajnym przedstawicielem Steinmetza. „Święty Mikołaj” miał oferować ówczesnemu dyktatorowi wspomniany już złoty zegarek, zanim szef państwa udzielił BSGR koncesji. Firma Steinmetza, wspierana przez armię prawników i piarowców, stanowczo twierdzi, że dokumenty, które mocno pachną korupcją, są fałszywkami. Pentler nie ma ponoć z nią nic wspólnego. A Cilins pracował wprawdzie dla BSGR i był mniejszościowym właścicielem gwinejskiej filii, ale nie zajmował się koncesją na wydobycie rudy żelaza ani nikogo nie przekupił na zlecenie grupy. Steinmetz też tego zrobił, zapewnia firma. Co więcej, ponoć nie dowiedziono, że Touré rzeczywiście była jedną z małżonek dyktatora.

Brytyjska organizacja pozarządowa Global Witness (jednym z jej sponsorów jest George Soros, miliarder i doradca obecnego prezydenta Gwinei) opublikowała jednak domniemaną kopię dowodu osobistego pani Touré. W dokumencie, wystawionym w 2007 r., znajduje się wyraźna adnotacja: „Epouse P.R.G”, czyli żona prezydenta Republiki Gwinei. Także w amerykańskich aktach sądowych figuruje jako małżonka zmarłego dyktatora. Podobnie jak w tajnych depeszach dyplomatycznych, ujawnionych przed kilku laty na stronie WikiLeaks. A na nagraniu wideo z 2006 r. można obejrzeć Touré z Cilinsem i innymi przedstawicielami BSGR podczas spotkania poświęconego wydobyciu rudy żelaza w Simandou.

Przez wiele dziesięcioleci uchodziło za normalne, że wielkie firmy muszą dawać łapówki w Afryce czy Ameryce Łacińskiej, by mieć dostęp do zamówień. Czasy się jednak zmieniły i sprawą eksploatacji rudy żelaza w Simandou zajmują się śledczy z Gwinei, ze Stanów Zjednoczonych, ze Szwajcarii, a podobno także z Wielkiej Brytanii. Rzecznik BSGR utrzymuje, że firma Pentler była niezależna od grupy. Tymczasem z Panama Papers wynika, że została założona na zlecenie spółki Onyx Financial Advisors. Firma ta co najmniej do grudnia 2015 r. sąsiadowała z BSGR. Obie mieściły się na tym samym piętrze londyńskiej kamienicy w pobliżu pałacu Buckingham. Dyrektor zarządzający Onyx był, przynajmniej do grudnia 2015 r., jednym z dyrektorów grupy Steinmetza. Do 2011 r. brytyjska filia Onyx nosiła nazwę BSG Management Services.

Jak wynika z wewnętrznej notatki służbowej, pracownik kancelarii Mossack Fonseca spotkał się w czerwcu 2009 r. z dyrektorką Onyx. Mężczyzna napisał, że firma, dla której pracuje kobieta, należy do „francusko-izraelskiej rodziny, która zajmuje się handlem diamentami, ropą naftową i dziełami sztuki”. Czy miał na myśli Steinmetza – Izraelczyka z francuskim paszportem? W 2013 r. policja przeszukała biura Onyx w Szwajcarii, prywatny dom biznesmena i jego prywatny samolot. Wielokrotnie go też przesłuchiwano. W owym czasie, pod wpływem tej presji, unikający publicznych wystąpień miliarder uchylił rąbka swojej osobliwej filozofii biznesu. W wywiadzie dla izraelskiego dziennika „Jediot Aharonot” powiedział, że biznesmeni tacy jak on są „wojownikami”, którzy „prowadzą wojnę i ją wygrają”. Twierdził jednak, że nie ma „żadnych trupów w szafie”.

Czarna wdowa

Na razie Steinmetz przegrał w Gwinei. W 2014 r. rząd nowego prezydenta odebrał BSGR koncesje na wydobycie rud w Simandou. Do tamtego czasu firma zobaczyła tylko ułamek z awizowanych 2,5 mld dolarów za sprzedaż innej spółce połowy swoich praw do eksploatacji. Władze uznały, że dowody na praktyki korupcyjne w postępowaniu koncesyjnym są przekonujące.

Touré, najważniejszy świadek, po śmierci męża przeprowadziła się do Jacksonville na Florydzie. Według amerykańskich akt sądowych wdowa wielokrotnie spotykała się tam wiosną 2013 r. z człowiekiem, którego imię często powtarzało się w tej historii. To Frédéric Cilins, czyli „Święty Mikołaj”. W barze przekąskowym niedaleko lotniska w Jacksonville próbował nakłonić Touré, by zniszczyła dokumenty świadczące o powiązaniach firmy Pentler z BSGR. Nad kanapkami z kurczakiem proponował jej za to co najmniej milion dolarów. Chciał nawet kupić bilet lotniczy, byle tylko opuściła USA. Gdyby wszystko się dobrze skończyło – i BSGR zachowała koncesję mimo prowadzonego wtedy dochodzenia przed komisją w Gwinei – Touré miała otrzymać jeszcze pięć milionów dolarów.

Do tego jednak nie doszło. Rozmowy telefoniczne Cilinsa i Touré były podsłuchiwane, a podczas spotkania w barze przekąskowym kobieta miała nadajnik i wszystko nagrywała. Zapisy ich rozmów po dziś dzień krążą w internecie. Touré poszła zapewne na ugodę z FBI: w zamian za bezkarność zgodziła się wystawić „Świętego Mikołaja”. Ten został zatrzymany na Florydzie w kwietniu 2013 r. i przyznał się do próby zniszczenia dowodów. Nie wyjawił jednak nazwiska żadnego poplecznika. Skazano go na dwa lata pozbawienia wolności.

Touré zeznała amerykańskim śledczym, że w 2005 r. kilkakrotnie spotkała się z Cilinsem, którego uważała za wysłannika Steinmetza. Jej zadaniem było przekonać męża i innych gwinejskich oficjeli, by pozwolenia na wydobycie rudy trafiły do BSGR. Cilins obiecał jej ponoć 12 mln dolarów, którymi miała przekupić urzędników. Touré podobno nadal mieszka na Florydzie, ale unika wszelkich kontaktów. W aktach procesu Cilinsa często jest mowa o „wspólniku numer jeden”, dla którego miał pracować „Święty Mikołaj”. Czy to Steinmetz? Z  rozmów Touré z Cilinsem wynika, że wszelkie wypłaty aprobował niejaki Beny, domniemany szef „Świętego Mikołaja”.

© Süddeutsche Zeitung

22.07.2016 Numer 15.2016
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną