Najpierw Birmańczycy protestowali przeciwko juncie na ulicach, a teraz chwycili za broń.
AFP/EAST NEWS
Opozycyjna demonstracja w Rangunie (7 lipca br.). Wygląda na to, że czas (krwawo tłumionych) pokojowych protestów już minął.
Kilka miesięcy temu symbolem sprzeciwu wobec wojskowej junty, która obaliła demokratycznie wybrane władze, był brzęk garnków i patelni, jaki co noc wywoływali protestujący obywatele. Od czasu przewrotu 1 marca br. birmańska armia (Tatmadaw) brutalnie tłumiła demonstracje, a wedle aktywistów doprowadziła przy tym do śmierci ponad 1100 cywilów. Teraz znakiem oporu jest huk bomb. Eksplozje i wystrzały rozlegają się w rozmaitych punktach Rangunu, byłej stolicy i największej metropolii. Ataki partyzantów na siły bezpieczeństwa i ich informatorów stale się nasilają.
08.10.2021
Numer 21.2021