Artykuły

Nowi obywatele świata

Uwaga, politycy! Nadchodzi „pokolenie net”. Młodzi maniacy internetu nie czują przynależności do żadnego z państw – pisze politolog Iwan Krastew.

Paradoks polega na tym, że ci nowi kosmopolici są swoim państwom bardzo potrzebni. Są genialni, gdy kierują swoją energię na napisanie programów komputerowych. Jeżeli państwo chce mieć technologie cyfrowe, stworzyć cyberprzestrzeń – to tacy ludzie są niezbędni. To oni są innowacyjni. Nie może się bez nich obyć żadna służba specjalna. A przy tym nikt nie wie, jak nimi zawiadywać” – twierdzi bułgarski politolog Iwan Krastew na łamach dziennika „Moskowskije Nowosti”.

Krastew umieszcza w tym kontekście sprawę Edwarda Snowdena: „Ucieczka Snowdena pokazała, że są ludzie, którzy zapominają, że żyją w świecie państw, a są przekonani, że żyją w świecie połączonych ze sobą komputerów”. Delikatność „problemu Snowdena” polega z punktu widzenia władz wszystkich państw świata na tym, że niezależnie od przyjemności czerpanej z patrzenia, jak denerwują się Amerykanie, nikt się nie wyrywa, by uznawać go za bohatera. Bo co się stanie, jeśli jutro jakiś rosyjski informatyk, który pracuje dla Federalnej Służby Bezpieczeństwa, też zechce być gwiazdą?

Snowdena za bohatera nie uważają też jego rodacy. Demonstracje w jego obronie, które odbyły się w Dzień Niepodległości, zgromadziły bardzo mało manifestantów. „Gdyby Snowden znajdował się w Stanach Zjednoczonych i za swoje ideały gotów byłby trafić do więzienia, na ulice wyszłyby tysiące. Jednak on poleciał do Hongkongu, a następnie do Rosji. I nawet Amerykanie, którzy nie popierają swoich władz, pomyśleli, że być może pracuje on dla innego państwa. Taki jest los współczesnych rewolucjonistów: nie znają poczucia lojalności wobec swego kraju i nawet nie wiedzą, że takie poczucie mogą mieć współobywatele”.

Sprawa Snowdena to pierwsza lekcja dla ludzi tego pokroju co on. Takich „walecznych” będzie więcej. Oni też zderzą się z państwem, o którego istnieniu do tej pory nie wiedzieli – konstatuje Krastew.

Reklama