Artykuły

Woda i ogień niosły śmierć

Koszmar na Norman Atlantic

Numer 01.2015
Choć zbudowano go raptem pięć lat temu we włoskiej stoczni Visentini, już trzykrotnie zmieniał nazwę, a jeszcze częściej armatorów. Choć zbudowano go raptem pięć lat temu we włoskiej stoczni Visentini, już trzykrotnie zmieniał nazwę, a jeszcze częściej armatorów. AP / EAST NEWS
Ogień topił metalowy pokład, do którego przywierały buty uciekających pasażerów. Wokół sztorm i wzburzone fale. 34 godziny trwał koszmar na promie Norman Atlantic.
W warunkach sztormu inne statki nie mogły podpłynąć. Dopiero śmigłowce umożliwiły ewakuację.Italy Photo/EAST NEWS W warunkach sztormu inne statki nie mogły podpłynąć. Dopiero śmigłowce umożliwiły ewakuację.

Gdyby ten prom bezpiecznie dopłynął do portu, byłby to prawdziwy cud. Ale cuda nie zdarzają się codziennie. Po raz ostatni inspektorzy weszli na pokład Norman Atlantic w greckim porcie Patros. Bardzo niedawno, 19 grudnia, raptem tydzień przed tragicznym rejsem. Ich raport, wskazujący sześć istotnych usterek, nie pozostawiał złudzeń – jednostka nie spełnia norm bezpieczeństwa. Inspektorzy jasno napisali: drzwi przeciwpożarowe działają nieprawidłowo. Ale każdy rejs to duże pieniądze i być może dopiero trwające śledztwo wykaże, jak to się stało, że Norman Atlantic dostał jednak pozwolenie na wyjście w morze i kto wziął za to łapówkę.

09.01.2015 Numer 01.2015
Reklama