Kto nie strzeli pierwszy, zostanie zastrzelony. W parkach narodowych Kenii trwa bezwzględna wojna strażników z gangami kłusowników z całego świata.
EAST NEWS
Bezwzględna wojna z kłusownikami oraz palenie nielegalnie zdobytej przez nich kości słoniowej – to rozpaczliwa próba władz Kenii obrony dzikich zwierząt.
Z automatycznym karabinem między kolanami Timothy Mwanzia wsłuchuje się w odgłosy sawanny, wypatruje podejrzanych ruchów. Jest strażnikiem parku narodowego i odpowiada za bezpieczeństwo nosorożców. Trudne zadanie: upał, muchy tse-tse, zbyt mało pracowników. Mężczyźni pracują dzień i noc z przerwą na kilka godzin snu. – Bez pasji nie da się tego robić. Gdyby nie my, zwierzęta byłyby tu bezbronne – mówi Mwanzia. Strażnikom umknęło właśnie dwóch kłusowników.
09.01.2015
Numer 01.2015