Jest jednym z największych żyjących matematyków, a zarazem charyzmatycznym wykładowcą i błyskotliwym showmanem. Do brytyjskich księgarni trafiła biografia Johna Hortona Conwaya.
Wrzesień 1956 r. miał się ku końcowi, gdy opuścił dom rodzinny, unosząc dobytek na plecach. Był chudym 18-latkiem z długimi, rozczochranymi włosami. Choć zazwyczaj chadzał boso, tym razem miał jezusowe sandały. Parową ciuchcią dotarł z Liverpoolu do Cambridge, gdzie miał rozpocząć studenckie życie. Podczas pięciogodzinnej podróży w głowie zaświtała mu pewna myśl: „Czas wymyślić siebie na nowo”.
W podstawówce jeden z nauczycieli zaczął na niego wołać „Mary”.
02.10.2015
Numer 20.2015