Dilma Rousseff jest zdeterminowana, aby obronić swą władzę przed nadciągającą rewolucją.
Walczyła dzielnie. Wyjaśniała szczegółowo, dlaczego sztuczki budżetowe, które stanowią podstawę oskarżenia, nie wystarczą za podstawę do usunięcia jej z urzędu. Wyjaśniała w typowy dla siebie sposób, czyli przesadnie drobiazgowo, dlaczego uważa się za ofiarę zemsty opozycji. – To zamach stanu – oznajmiła twardo na końcu.
Spotkanie z zagranicznymi korespondentami w pałacu rządowym w Brasilii dobiega końca, gdy kanadyjska dziennikarka zadaje pytanie, którego w tych pełnych napięcia dniach nikt jeszcze prezydent Dilmie Rousseff nie postawił.
13.05.2016
Numer 10.2016