Czy artystce wypada opowiadać o swoim życiu seksualnym i kobiecych przypadłościach? I to z użyciem najnowszych technologii? W przypadku Björk to wręcz pedagogiczny obowiązek.
materiały prasowe
Björk: Kiedy zaczęłam pracować z rzeczywistością wirtualną, znalazłam prawdziwy dom dla swojej muzyki.
Vulnicura to kronika rozgoryczenia po rozpadzie małżeństwa. Czy od początku chciała się pani tak odsłonić?
Björk: Dopiero po zakończeniu pracy zorientowałam się, jaką płytę mam w rękach. Album był jak grecka tragedia, miał swoją własną chronologię, była w nim cała narracja. Niczego takiego nie planowałam. Ale pomyślałam, że zamiast chować swoje emocje, zrobię z nich kręgosłup albumu.
W pani muzyce i projektach panuje wielka różnorodność.
24.06.2016
Numer 13.2016