Słowa „Eli, Eli, lama sabachthani”, które Jezus miał wypowiedzieć na krzyżu to nie hebrajski, łacina ani greka, lecz aramejski. Wciąż żyją ludzie, którzy nim mówią.
Nigdy nie zdarzyło się jeszcze, żeby mowa przodków przetrwała w diasporze jako żywy język. Hebrajski „zamarł” w II wieku po Chrystusie, gdy jego ostatni użytkownicy zostali ogniem i mieczem rozpędzeni na cztery strony świata. Słownictwo hebrajskie wówczas zakrzepło i przez 1800 lat język ten był używany tylko do studiów biblijnych. Według językoznawców nie ma w tym nic dziwnego. Gdy ludzie są zmuszeni opuścić ojczyznę, na wygnaniu oczywiście wciąż posługują się rodzimym językiem.
21.12.2016
Numer 26.2016