Artykuły

Sumo wszystkich strachów

Japońskie zapaśniczki rzuciły wyzwanie mężczyznom

Numer 15.2018
Wciąż silne jest przekonanie, że kobieta kala czystość ringu. Wciąż silne jest przekonanie, że kobieta kala czystość ringu. AFP / EAST NEWS
Pojawiają się głosy, że tak głęboko zakorzeniona mizoginia nie pasuje do narodowego sportu, który aspiruje do tego, by pewnego dnia zagościć na igrzyskach olimpijskich.
Proporcja dziewcząt do chłopców w japońskim sumo jest jak 1 do 300.AP/EAST NEWS Proporcja dziewcząt do chłopców w japońskim sumo jest jak 1 do 300.

Gdy Chisaki Okumura staje do walki, widać na pierwszy rzut oka, dlaczego jest jedną z czołowych japońskich zawodniczek sumo. Dysponuje nie tylko znacznym wzrostem i mocną budową ciała, lecz także potrafi nagle zaatakować z niezwykłą szybkością. W czasie sparingu powala na ziemię lub bezceremonialnie wypycha z ringu jednego przeciwnika po drugim. Powietrze jest lepkie i gęste. Okumura sięga po ostatnie rezerwy sił, by zmordować się do końca, ćwicząc zapaśnicze techniki z ostatnim sparingpartnerem, mężczyzną. Pod koniec sesji treningowej ciężko powiedzieć, kto jest bardziej zmęczony.

Trening jest organizowany przez klub sumo Uniwersytetu Asahi w Mizuho w środkowej Japonii. Trwa dwie godziny i każdego popołudnia uczestniczy w nim siedemnastu mężczyzn i dziewięć kobiet. Rozgrzewają się i ćwiczą wspólnie, ale ze względów bezpieczeństwa sparingi przeprowadzają oddzielnie. Sercem ośrodka treningowego są dwa dohyō – kwadratowe ringi z ubitej ziemi, gdzie za pomocą zwiniętej słomy ryżowej wyznaczono kręgi o średnicy 4,55 metrów. To jedno z niewielu miejsc w Japonii, gdzie zawodniczki mogą rzucić wyzwanie wielusetletniej tradycji zakazującej udziału kobiet w walkach sumo.

Jako że Okamura i jej koleżanki z Asahi oraz innych uniwersytetów są amatorkami, to nie muszą przestrzegać starożytnych reguł rządzących światem profesjonalnych zawodników.

Na razie świat sumo jest dla nich zamknięty, ale to się może wkrótce zmienić.

Pojawiają się głosy, że tak głęboko zakorzeniona mizoginia nie pasuje do narodowego sportu, który aspiruje do tego, by pewnego dnia zagościć na igrzyskach olimpijskich.

Japonia od lat regularnie zajmuje najgorsze pozycje w rankingach państw rozwiniętych, jeśli chodzi o równość płci w edukacji, gospodarce, polityce i dostępie do usług medycznych. Przekonanie, że obecność kobiet kala świętość ringu, jest niesłychanie mocno wpisane w kulturę sumo. Wiosną tego roku burmistrz miasta Maizuru zasłabł w trakcie przemówienia na środku dohyō podczas pokazowego turnieju. Gdy kilka kobiet – m.in. pielęgniarka – zaczęło udzielać mu pierwszej pomocy, przerażony sędzia przez głośniki kazał im natychmiast zejść z ringu. Ratowniczki go nie posłuchały, a burmistrz szybko trafił do szpitala. Prezes japońskiego stowarzyszenia sumo przeprosił za incydent, ale sprawa i tak wywołała ogromne kontrowersje. Po zejściu kobiet z ringu dohyō posypano „oczyszczającą” solą.

Dajcie mi faceta

Tomoko Nakagawa, burmistrzyni miasta Takarazuka, wielokrotnie bez skutku pisała petycje do stowarzyszenia sumo z prośbą o zniesienie zakazu uczestnictwa kobiet w zawodach. – Nie rozumiem, dlaczego na całym świecie tylko sumo nie chce się zmieniać, a nawet cofa w rozwoju – powiedziała w rozmowie z agencją AFP. Podejście do kwestii płci równie mocno dziwi Okumurę, która ćwiczy zapasy od czasu szkoły średniej. – Sumo powinno być dla wszystkich – mówi. W maju br. dostała zaproszenie do udziału w międzynarodowych mistrzostwach i zajęła drugie miejsce w kategorii 64–80 kg. – Trening z mężczyznami dużo mi daje i nie odnoszę wrażenia, że patrzą z góry na mnie i na inne kobiety. Gdyby pozwolono mi stanąć z nimi do prawdziwej walki, to myślę, że mogłabym sobie poradzić – zapewnia.

Klub przy uczelni Asahi założono osiem lat temu.

Teraz na różnych japońskich uniwersytetach działa już około sześciu ośrodków, gdzie trenują kobiety.

Zawodniczki sumo używają takiej samej liczby kimarite, czyli wygrywających technik, co mężczyźni, ale noszą nieco inny strój. Tradycyjne pasy mawashi, wykorzystywane do niektórych rzutów, kobiety zakładają na szorty i T-shirty. – Niektórym nie mieści się to w głowie, ale dla mnie w kobiecym sumo nigdy nie było nic dziwnego. Jedyna prawdziwa różnica między kobietami a mężczyznami polega na tym, że zawodniczki powinny bardziej uważać na kontuzje barków – mówi Shigeto Takahashi, właściciel klubu, prowadzący treningi od ponad 35 lat.

Będę najlepsza!

Kaori Matsui, profesor medycyny sportowej i zastępczyni Takahashiego, mówi, że udział kobiet w sumo powinien być czymś naturalnym, tak jak w innych sportach kontaktowych, np. w zapasach i dżudo. Niestety, liczba zainteresowanych pań nie rośnie. Zdaniem Matsui wynika to z braku trenerek. – Niektórzy są zaskoczeni, że w ogóle jest coś takiego jak międzynarodowa społeczność kobiet uprawiających sumo. Ten sport jest naprawdę bardzo emocjonujący, zwłaszcza oglądany z bliska – mówi.

Po treningu zmęczeni zapaśnicy odpoczywają, popijając wielkie łyki zimnej herbaty z miedzianego imbryka. Zawodniczka Minayo Nishimoto nie wydaje się na ich tle szczególnie zmęczona. Nie powinno to dziwić, bo mimo skromnych warunków fizycznych trenuje od dziewiątego roku życia. – Rozumiem, że dohyō uchodzi za święte miejsce, ale zakaz udziału kobiet to zwykły seksizm – mówi Nishimoto, specjalistka od rzutu uwatenage. – Ale to daje mi tylko większą motywację, żeby się nie poddawać i zostać najlepszą zapaśniczką w Japonii.

© Guardian News & Media

***

Skandal wagi ciężkiej

Piją i biją – nie tylko rekordy.

Japońskie stowarzyszenie sumo powołało zespół niezależnych, zewnętrznych rzeczoznawców, który ma przesłuchać wszystkich dziewięciuset członków organizacji, w tym zawodników i weteranów dyscypliny. Poprosiło też osoby, które w przeszłości należały do związku, by opowiedziały o zdarzeniach, które nie zostały wcześniej zgłoszone. Panelem ekspertów kieruje były prokurator generalny Keiichi Tadaki. – Naszym celem jest ocalenie sumo. Musimy zmierzyć się z rzeczywistością – oświadczył na konferencji prasowej. Wszystko to ma związek ze sprawą, która wstrząsnęła japońską opinią publiczną, gdy jeden z arcymistrzów (yokozuna), czyli najbardziej poważanych zapaśników, został zmuszony do odejścia na emeryturę oraz ukarany grzywną. 33-letni Harumafuji przyznał się do tego, że na zakrapianej imprezie w restauracji zaatakował młodszego sportowca.

Teoretycznie mistrzów sumo obowiązuje ścisły kodeks, który wymaga nie tylko noszenia tradycyjnego stroju poza ringiem, lecz także nieskazitelnego zachowania. Mnożą się jednak skandale. Gdy przycichła sprawa Harumafujiego, media obiegła historia zapaśnika, który rozbił samochód, nie mając prawa jazdy, oraz wysokiego rangą sędziego, który po pewnym turnieju upił się i zaczął całować oraz dotykać w klatkę piersiową młodszego kolegę. W 2010 roku mistrz Kotomitsuki przyznał się do tego, że obstawiał wyniki meczów bejsbolowych. Podobno tkwił po uszy w długach i szantażowała go jakuza. Wewnętrzne śledztwo wykazało, że nie tylko jego skusił hazard. W nielegalnych zakładach sportowych udział brało 29 innych zapaśników, a 36 grało na pieniądze w madżonga.

W roku 2007 17-letni adept sumo Takashi Saito trafił do szpitala w Nagoi z poważnymi obrażeniami ciała. Właściciel klubu z internatem, gdzie ćwiczył chłopak, twierdził, że to skutek wypadku na treningu. Saito jednak zmarł, a sekcja zwłok podważyła jego zeznania. W śledztwie wyszło na jaw, że nastolatek próbował uciec ze „stajni” sumo, nie mogąc znieść systematycznego dręczenia młodszych zawodników przez starszych i kadrę oraz fizycznych wymagań treningu. Został schwytany i przyprowadzony przed oblicze właściciela. Ten najpierw uderzył go w głowę butelką piwa, a potem kazał innym zapaśnikom kontynuować bicie z przy użyciu metalowego kija bejsbolowego.

Sprawa Harumafujiego pokazała, że przemoc w świecie sumo została zepchnięta do podziemia. W styczniu były adept sportu złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez emerytowanego już właściciela klubu, domagając się odszkodowania za napaść, o której wcześniej obawiał się mówić.

Mając świadomość coraz gorszego wizerunku sumo, cesarz Akihito i cesarzowa Michiko po raz pierwszy od czterech lat nie uświetnili swoją obecnością najważniejszych zawodów w kraju, czyli turnieju noworocznego w Tokio.

na podst. The Japan Times

20.07.2018 Numer 15.2018
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną