Strażniczki przyrody znad rzeki Zambezi polują tylko na kłusowników.
Rozklekotana terenówka zatrzymuje się za bramą obozu. Strażniczki w zielonych mundurach i ciężkich buciorach wyskakują na szutrową drogę i przeciągają się, by rozprostować kości. Po kilkugodzinnym patrolu w buszu może uda się złapać chwilę wytchnienia. Zanim jednak padnie rozkaz „Spocznij!”, komórka dowódcy zaczyna natarczywie brzęczeć i wibrować. – Przyjeżdżajcie natychmiast! Musicie go zastrzelić! – wykrzykuje do słuchawki zdenerwowany rozmówca. Rozjuszony lampart zranił siedmiu mieszkańców odległej wioski.
26.04.2019
Numer 09.2019