Meksykański prezydent Andrés Manuel López Obrador błyskawicznie stał się nową nadzieją latynoamerykańskiej lewicy.
Zegar wybija siódmą. W pałacu prezydenckim rozpoczyna się dobrze znany rytuał. Siwowłosy mężczyzna w ciemnym garniturze i czerwonym krawacie wchodzi na podwyższenie. Jest odprężony i pewny siebie. Z jedną ręką w kieszeni spodni zaczyna wystąpienie. – Dzień dobry! – rzuca donośnym głosem meksykański prezydent. – Dzień dobry! – odpowiada mu chór zaspanych dziennikarzy zgromadzonych w ogromnej sali, w której głos niesie się jak w katedrze.
Andrés Manuel López Obrador (zwany w skrócie AMLO) natychmiast po objęciu urzędu w grudniu 2018 roku zaprowadził swoje porządki w pałacu.
10.05.2019
Numer 10.2019