Jeden z najbogatszych ludzi w Tajlandii, przywódca Partii Nowej Przyszłości, która zajęła trzecie miejsce w marcowych wyborach, został zaprzysiężony na posła, po czym – od razu wyrzucony. Sąd konstytucyjny bowiem orzekł, że złamał przepisy wyborcze. – Spodziewaliśmy się tego. To decyzja polityczna, nie zrobiłem nic złego – mówi Thanathorn Juangroongruangkit. Ugrupowanie charyzmatycznego czterdziestolatka jest nową siłą na tajlandzkiej scenie politycznej, ale szybkość, z jaką wywalczył popularność, zaskoczyła rządzące elity.
07.06.2019
Numer 12.2019