Kiedy w 1965 roku grupa chłopców znalazła się na bezludnej wyspie, wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej niż w bestselerowej powieści Williama Goldinga.
Fairfax/Getty Images
To nie były wagary. Na bezludziu chłopcy wiele się nauczyli, a potem nawet zagrali w filmie.
Przez całe stulecia kultura Zachodu przeniknięta była ideą, że ludzie to istoty samolubne. Taki cyniczny obraz ludzkości pojawiał się w filmach i powieściach, książkach historycznych i badaniach naukowych. Jednak w ciągu ostatnich dwudziestu lat wydarzyło się coś niezwykłego. Naukowcy z całego świata zaczęli skłaniać się ku budzącemu większą nadzieję poglądowi na temat rodzaju ludzkiego. Zmiana ta jest na tyle nowa, że badacze reprezentujący różne dziedziny nawet nie wiedzą o sobie nawzajem.
Kiedy zacząłem pisać książkę na temat tego bardziej optymistycznego spojrzenia, wiedziałem, że będę musiał się odwołać do pewnej historii.
04.06.2020
Numer 12.2020