Od setek lat ziemia Nigerii skrywa figurki kultury Nok. Teraz biją się o nie hieny cmentarne i handlarze sztuką. Ten rynek jest wart wiele milionów euro.
Album/EAST NEWS
Tysiące statuetek opuściło kraj – legalnie i nielegalnie. Jedne trafiły do kolekcjonerskich sejfów, inne – do słynnych muzeów. Ta została wypożyczona do Luwru (de facto „na wieczne nieoddanie”).
Zapadła już noc, basen za oknami hotelu Hilton w Abudży połyskuje turkusowo. Wreszcie brzęczy telefon. Recepcja anonsuje przybycie gościa. Mężczyzna, który z kilkugodzinnym spóźnieniem wchodzi do pokoju, nazywa się Umaru Potiskum. Ten urodzony w 1963 r. handlarz dziełami sztuki ma silną pozycję w środowisku, a jego sposób bycia zdradza pewność siebie. Ma na sobie błękitną, tradycyjną długą koszulę z rękawami, którą w Nigerii nazywa się dashiki. Siada w fotelu i pozwala zaserwować sobie drinka.
13.08.2020
Numer 17.2020