Przez wiele miesięcy pandemii Urugwaj był w Ameryce Południowej zieloną wyspą na mapie zakażeń koronawirusem. Gdy w sąsiednich krajach – przede wszystkim w Brazylii, ale także w Argentynie i Chile – codziennie zapadało na covid tysiące osób, w Urugwaju, gdzie szybko wprowadzono zasady dystansu społecznego, sytuacja wydawała się opanowana. Od połowy kwietnia br. coś jednak się popsuło – zakażeń zaczęło gwałtownie przybywać i ogłoszono lockdown. To uderzyło gwałtownie w gospodarkę, która w znacznej mierze oparta jest na usługach i turystyce.