Każdy kolejny proces umocni wpływ Trumpa na amerykańską prawicę. Jak były prezydent ogrywa establishment, opisuje doradca Billa i Hillary Clintonów, Sidney Blumenthal.
Akt oskarżenia w procesie karnym przeciw Donaldowi Trumpowi nie jest politycznym kołkiem wbitym w serce wampira. Trump wrócił. Znów jest zatrważający, wszechobecny, znów przytłoczył swoich rywali i zmusił ich, by przyłączyli się do chóru zarzucającego złowrogie intencje oskarżycielom. Kiedy stanął przed sądem, by dać sobie pobrać odciski palców, ewangelikanie ujrzeli w nim biblijnego Dawida, króla cudzołożnika albo wręcz udręczonego Chrystusa. Trump nie musiał nawet ruszyć palcem, by republikanie w Izbie Reprezentantów jak echo powtórzyli jego skargi o „polowaniu na czarownice”.
21.04.2023
Numer 09.2023