Artykuły

Pokój płynie w łódce

Wpływowy więzień

Numer 02.2015
Wyspa Imrali to tureckie Alcatraz. Wyspa Imrali to tureckie Alcatraz. SIPA / EAST NEWS
Kurdyjski przywódca Abdullah Öcalan od 15 lat przebywa w więzieniu na samotnej wyspie. Mimo to nadal jest jednym z najbardziej wpływowych tureckich polityków. Wojna z Państwem Islamskim to szansa dla jego nielegalnej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Schwytany w 1999 r. w Kenii przez tureckie służby, CIA i Mosad, został skazany w Turcji na karę śmierci, którą zniesiono w 2002 r.AFP/EAST NEWS Schwytany w 1999 r. w Kenii przez tureckie służby, CIA i Mosad, został skazany w Turcji na karę śmierci, którą zniesiono w 2002 r.

Mniej więcej 40 mil morskich (ok. 70 km) od Stambułu na morzu Marmara leży wysepka, którą statki okrążają z daleka. Nosi nazwę İmralı i jest ciężkim więzieniem, tureckim Alcatraz. Przez dziesięć lat przebywał tu tylko jeden więzień: Abdullah Öcalan. Dopiero od pięciu lat ten założyciel marksistowskiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) ma towarzystwo: pięciu współtowarzyszy, którzy odsiadują karę razem z nim. Od początku 2013 r. 65-letniemu dziś Öcalanowi wolno oglądać telewizję. Ma tam zainstalowanych 12 kanałów. Ostatnio w ogóle sporo się zmieniło dla tego najważniejszego spośród tureckich więźniów.

Drugi język

Wysepkę odwiedzają coraz to nowi goście: rodzina, adwokaci, agenci służb, deputowani legalnej kurdyjskiej partii HDP. Przywozi ich mała łódka. Politycy opozycji – za zgodą prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana – kursują non stop pomiędzy Ankarą a İmralı. Zabiegają o pokój między władzami a PKK. Celem jest rozbrojenie tej partii, założonej w 1978 r. przez Öcalana i nielicznych wówczas jego towarzyszy.

Już sama nazwa „Kurdystan” sprawiła, że PKK uznano za nielegalną i pozostaje taką po dziś dzień. Turcję bowiem „zamieszkują wyłącznie Turcy” – jak napisał stambulski prokurator w akcie oskarżenia przeciw wybitnemu socjologowi İsmailowi Beşikçiemu, który – chociaż sam jest Turkiem – krytykował ucisk, jakiego ofiarą padała ludność kurdyjska.

Od polityki negowania istnienia mniejszości kurdyjskiej Turcja już odstąpiła. Na południowym wschodzie kraju w setkach miejscowości urzędują burmistrzowie reprezentujący legalną partię kurdyjską. W ich ratuszach z interesantami rozmawia się po kurdyjsku, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia. Jednak w państwowych szkołach naucza się nadal po turecku, ale można wybrać kurdyjski jako przedmiot nadobowiązkowy. Wielu Kurdów domaga się więcej, na razie daremnie. Chcą już od pierwszej klasy nauczania w języku ojczystym.

Czuł się powołany do rzeczy wielkich. Czy będzie kurdyjskim Mandelą? 

Domaga się tego również więzień z İmralı. Mimo izolacji Öcalan jest w Turcji obecny, jakby od 15 lat nic się nie zmieniło. Kurdyjskie strony internetowe zdobi wizerunek wciąż młodego, wiecznie uśmiechniętego przywódcy PKK, którego wąsy są wciąż tak czarne, jak przed epoką internetu. Na tych stronach szczegółowo omawia się słowa mężczyzny, który w 1999 r. został skazany na śmierć za zdradę główną, zabójstwo i założenie organizacji terrorystycznej. Wyrok śmierci podpisał ówczesny premier Bülent Ecevit, socjaldemokrata. W 2002 r. zniesiono karę śmierci, wyrok zamieniono na dożywotnie więzienie.

W listopadzie 2012 r. wyglądało na to, że Erdoğan zaczął żałować, iż Öcalan wciąż żyje. – Większość Turków – jak twierdził premier – życzy sobie przywrócenia kary śmierci, bo pragnie egzekucji Öcalana. – Uważajcie, 200 lat temu Robespierre ustawił gilotynę, po czym sam pod nią stracił głowę – ostrzegł wtedy jeden z kurdyjskich polityków. Trwał wówczas strajk głodowy setek kurdyjskich więźniów i rząd w Ankarze znalazł się w trudnej sytuacji. „Głodowanie aż do śmierci” zakończyło się dopiero, gdy tak rozkazał Öcalan. Wkrótce rozeszła się wiadomość, że agenci służb specjalnych prowadzą na İmralı „rozmowy pokojowe” z Öcalanem – na polecenie Erdoğana. Tureccy nacjonaliści oburzyli się – i są oburzeni do tej pory. Mężczyzna na wyspie nadaje się na kość niezgody równie dobrze, jak na bohatera legend.

Öcalan niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że czuje się powołany do rzeczy wielkich. – Beze mnie nie ma tego narodu – mawiał. Na prośbę Namo Aziza, kurdyjskiego eseisty mieszkającego w Niemczech, autora książki o Öcalanie, ten spisał różne autobiograficzne szczegóły na krótko przed aresztowaniem w 1999 r. Wspominał, że jako nastolatek był zafascynowany armią i pragnął się dostać do wojskowego gimnazjum. Tam jednak ambitnego wiejskiego chłopca nie przyjęto. Gdyby nie to, „może ten system by mnie połknął”. Aziz spotkał Öcalana w Rzymie, gdzie ten się schronił po ucieczce z doliny Bekaa w Libanie. PKK szkoliła tam partyzantów do walki w Turcji, dopóki Ankara nie zagroziła Syrii wojną i prezydent Baszar al-Asad, przez długi czas protektor PKK, zmuszony był wygnać Öcalana. Ucieczka skończyła się jak w thrillerze – w pułapce zastawionej przez turecki wywiad.

Zakrawa to na ironię losu, że dziś wojna w Syrii pomaga PKK znaleźć się w centrum światowej uwagi. Kurdowie walczący w syryjskim Kobane są blisko powiązani z PKK. Społeczeństwo tureckie raczej nie żywi do nich sympatii, choć znaleźli się w ciężkiej opresji. Zbyt wielka jest nieufność wobec Öcalana i obawa przed jego zmiennymi decyzjami, gdyż bywało już, że nakazywał swoim ludziom to pokój, to znów działania terrorystyczne. Dla wielu jednak Kurdów Öcalan jest do dziś jedynym narodowym punktem orientacyjnym, a turecki rząd i politycy kurdyjscy niemal co dzień zarzucają sobie nawzajem utrudnianie „szukania rozwiązań”, jak oficjalnie się określa rokowania pokojowe.

Całkiem niedawno tysiące ludzi wzięło udział w demonstracji sit-in w İstiklal, handlowym centrum Stambułu, przypominając mroczne czasy terrorystycznych ataków PKK. Manifestanci wyrażali jednak poparcie dla starych Kurdyjek w białych chustach na głowie, tzw. sobotnich matek. Protestują one już po raz pięćsetny przeciw temu, że nie wiedzą, gdzie się podziali ich synowie, wnuki i mężowie, którzy przed 20 laty przepadli na południowym wschodzie kraju. Zabrali ich żandarmi lub agenci służb specjalnych, byli potem torturowani i mordowani. Ciała zakopano gdzieś na odludziu. Kurdyjki po dziś dzień domagają się sprawiedliwości – i grobów dla swoich zmarłych. Władze państwowe działały wówczas zgodnie z dewizą: „Aby złapać rybę, trzeba osuszyć morze”. Ową rybą był Öcalan i jego guerilla. Morze zaś to ubogie wioski i slumsy w dużych miastach, gdzie ludność sympatyzowała z PKK.

Trzeba było wielu lat i śmierci 30 tys. ofiar, nim politycy i wojskowi zrozumieli, że Kurdowie nigdy nie przestaną domagać się swoich praw. Nie brak jednak i konserwatywnych Kurdów, którzy głosują na Erdoğana. Lewica zaś przypomina, że bojownikom PKK zdarzało się zabijać także Kurdów, np. odstępców, którzy zdezerterowali z jej szeregów.

Skazani na siebie

Znany turecki dziennikarz Cüneyt Ülsever uważa więźnia z İmralı za „jednego z czterech ludzi, którzy zadecydują o przyszłości Turcji”. Z tej czwórki dwaj to, jak się łatwo domyślić, Erdoğan i premier Ahmet Davutoğlu. Trzecim jest mężczyzna, który nieraz występuje jako rywal Öcalana: Murat Karayılan. To on dowodzi dzisiaj PKK w jej głównej siedzibie na górze Kandil na północy Iraku. O Karayılanie wiadomo tylko, że nie wierzy w pokój z rządem w Ankarze. Jeśli Erdoğan chce odnieść sukces w swej polityce wobec Kurdów, zdany jest na współpracę Öcalana. Za to przyjaciele kurdyjskiego przywódcy mogą zażądać wysokiej ceny – końca dożywotniego więzienia.

© Süddeutsche Zeitung

***

Cierń w boku Turcji

Represje wobec Kurdów budzą sprzeciw w Europie.

PKK, czyli Partia Pracujących Kurdystanu, ugrupowanie o marksistowskiej orientacji, powstała pod koniec lat 70. XX w. W roku 1984 podjęła walkę zbrojną przeciw tureckim władzom, domagając się powołania do życia niepodległego państwa kurdyjskiego. Turcję zamieszkuje 15 mln Kurdów. Wojna kosztowała życie około 40 tys. ofiar, tysiące wiosek na południowym wschodzie Turcji zostało zniszczonych. W latach 90. PKK zrezygnowała z żądania niepodległości, pragnąc już tylko autonomii.

W 2004 r. zdelegalizowano w Turcji również główne ugrupowanie kurdyjskie – Partię Demokratycznego Społeczeństwa (DTP), wielu jej działaczom wytoczono procesy o rzekomą działalność terrorystyczną, co skrytykowała Rada Europy i organizacje obrony praw człowieka. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu potępił rząd w Ankarze za długoletnie przetrzymywanie Abdullaha Öcalana w izolacji. Warunki jego kary zostały złagodzone.

22.01.2015 Numer 02.2015
Więcej na ten temat
Reklama