Rok temu islamiści powołali swój kalifat w Syrii i w Iraku. Świat śledzi z przerażeniem i niedowierzaniem, jak kolejne miasta i wsie pogrążają się w mrokach średniowiecza. Nie na ekranie, lecz w realu.
W czerwcu br. minął rok od upadku Mosulu, drugiego co do wielkości miasta Iraku. Do dziś trudno zrozumieć, jak to się stało, że kilka tysięcy dżihadystów po zaledwie paru dniach walki zajęło dwumilionową metropolię. Jedną z przyczyn było rozprzężenie w szeregach armii irackiej, której żołnierze na widok nacierających islamistów myśleli tylko o ratowaniu własnej skóry i rzucili się do panicznej ucieczki. Przy tym część mieszkańców tego sunnickiego miasta z radością powitała zerwanie więzów z rządem centralnym w Bagdadzie, zdominowanym przez szyitów.
23.07.2015
Numer 15.2015