Artykuły

Bitwa o kotlet

Muzułmanie podłożyli świnię duńskim nacjonalistom

Numer 03.2016
Produkcja świńskiego mięsa jest filarem duńskiej gospodarki i tradycji. Produkcja świńskiego mięsa jest filarem duńskiej gospodarki i tradycji. Getty Images
Wieprzowina stanęła Duńczykom kością w gardle. Na razie w jednym mieście.

Do konfliktu doszło w Randers, 60-tysięcznym mieście w Jutlandii na północy Danii. Poszło o… jadłospis w szkołach i przedszkolach, czyli tam, gdzie miasto funduje dzieciom obiady. Kierownictwo jednego z przedszkoli, do którego trafiło w zeszłym roku wiele dzieci muzułmańskich uchodźców, postanowiło zrezygnować z podawania wieprzowiny. Muzułmanom i żydom religia zabrania spożywania tego mięsa. Świninę zastąpiono mięsem halal, czyli zgodnym z regułami islamu.

Rodzice nie protestowali. Oburzyli się natomiast radni, którzy finansują posiłki w szkołach, przedszkolach i ośrodkach opieki społecznej. Niewielką większością głosów (16:15) rada orzekła, że wszystkie miejskie placówki publiczne, które prowadzą stołówkę, muszą w niej oferować także wieprzowinę. Wniosek zgłosiła prawicowa, populistyczna Duńska Partia Ludowa (DF). Poparli ją przedstawiciele liberalnego ugrupowania Venstre.

– Chcemy, żeby w naszych instytucjach wieprzowina była dostępna dla tych, którzy sobie tego życzą – oświadczył radny Frank Nørgaard, który wystąpił z wnioskiem. Przeciwnik nowego rozporządzenia Kasper Fuhr Christensen nazywał je bezsensownym, bo przecież nikt z rodziców się nie poskarżył. Kierownictwo przedszkola zapewniło, że nie chciało podlizać się uchodźcom. Wzięło pod uwagę względy praktyczne: jest grupa dzieci, które wieprzowiny jeść nie mogą, a nikt też specjalnie jej nie żądał.

Nørgaard zapewnia, że jego wniosek nie ma nic wspólnego z prześladowaniem muzułmanów. Dodaje jednak, że dochodzą do niego skargi na „nadmierne ustępstwa” wobec uchodźców. Mała Dania przyjęła ich w zeszłym roku 20 tysięcy. W kraju od dawna już toczy się dyskusja o tym, w jakiej mierze placówki publiczne powinny uwzględniać tradycje żywieniowe mniejszości. – Stanowi to problem w wielu miejscowościach, gdzie się rezygnuje z różnych pokarmów, np. z wieprzowiny, pod pretekstem źle rozumianej troski o reguły obowiązujące w islamie – uważa Martin Henriksen, rzecznik prawicowych populistów ds. integracji. A DF argumentuje, że walczy o zachowanie duńskich wartości. Jedną z nich jest kotlet. Wieprzowina to w Danii najpopularniejsze mięso.

– Nie może być tak, że w różnych miejscach naszego kraju eliminuje się „elementy tradycyjnej duńskiej kultury jedzenia”, które nagle się okazują źle widziane – argumentuje Henriksen. Nowy przepis jego zdaniem ułatwi życie szkołom i przedszkolom, które nie będą narażone na spory z tradycyjnie nastawionymi rodzicami. Od tej pory wieprzowe mięso i wędliny muszą być w placówkach publicznych w Randers stałym elementem jadłospisu.

Taka decyzja jest niewątpliwie po myśli miejscowych hodowców i przemysłu mięsnego: Dania jest dumna ze swojej produkcji wieprzowiny. Konsumpcję tego mięsa szczególnie zachwala DF, a na dorocznym święcie integracji na zamku Christiansborg w Kopenhadze tradycyjnie częstuje nowych duńskich obywateli pieczenią wieprzową. Zresztą także poprzednia socjaldemokratyczna premier domagała się wieprzowych kotletów w stołówkach. – Trudno znaleźć jedzenie bardziej zakorzenione w duńskiej kulturze niż właśnie wieprzowina – tłumaczą eksperci. Ich zdanie potwierdza wynik niedawnej ankiety: tylko co piąty respondent był przeciwny stałej obecności świniny w jadłospisach.

Niechętna muzułmanom DF jest obecnie drugą siłą w kraju i to dzięki jej poparciu może funkcjonować mniejszościowy gabinet premiera Larsa Rasmussena. Decyzja radnych z Randers pasuje do nowej polityki rządu, który chce uczynić Danię krajem „mniej atrakcyjnym dla uchodźców”. Na początek zamierza ograniczyć do połowy pomoc finansową przyznawaną migrantom i utrudnić im sprowadzanie rodzin.

37 proc. Duńczyków wypowiada się obecnie przeciwko wydawaniu kolejnym przybyszom zgody na pobyt. Rozwiązanie problemu uchodźców uważa za najpilniejszą sprawę do załatwienia 70 proc. obywateli. I tylko satyryk niemieckiego „Spiegla” uważa, że jak już ratować duńską kulturę kulinarną, to bez wyjątków. Bo do kotleta wieprzowego najlepiej przecież pasuje małe piwko i żołądkowa gorzka. Może by wprowadzić takie rozporządzenie?

Süddeutsche Zeitung, Jyllands-Posten

Czytaj więcej z najnowszym DWUTYGODNIKU FORUM

05.02.2016 Numer 03.2016
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną