Małe i duże, wytatuowane, skurczone, pomarszczone i dumnie napięte – w domu Sigurðura Hjartarsona każdy członek znajdzie swoje miejsce.
Ásgeir Gudmundsson pieczołowicie wyciera sobie usta. Siedząc na drewnianym krześle w swoim myśliwskim domku w Namibii, pochłonął właśnie nietypowego hamburgera – z niebieskim serem pleśniowym i mięsem z gazeli. Krzepki Islandczyk sam zastrzelił owo piękne zwierzę. – To była solidna porcja białka – mówi z nieskrywanym zadowoleniem, gładząc się po brzuchu. Potem wstaje od stołu, podchodzi do zamrażarki i wyciąga z niej białą torebkę.
19.02.2016
Numer 04.2016