Czy przypadki tajemniczych zgonów ludzi i zwierząt zwiastują prawdziwą pandemię, czy też to tylko kolejna fala paniki? Albo jedno, albo drugie wkrótce opanuje świat.
Mogłoby to wyglądać tak: dzieci bawiące się w mieście nad brzegiem rzeki zauważyłyby setki niesionych prądem, rozdętych świńskich trupów. Setki kilometrów dalej rozzłoszczeni mieszkańcy protestowaliby z powodu smrodu bijącego ze stert martwych kaczek i łabędzi, tysiącami gnijących wzdłuż brzegów rzeki. Tymczasem do trzech różnych szpitali przywlokłyby się trzy niespokrewnione osoby, słaniające się na nogach i z trudem łapiące oddech. Dwie zmarłyby szybko na ostre zapalenie płuc, a trzecia przez wiele dni pozostałaby w stanie krytycznym na oddziale intensywnej terapii.
08.04.2013
Numer 14/ 2013