Sąsiedzi ze ślepej uliczki
Prawa człowieka: kogo nienawidzi Bóg
Aaron Jackson, jeden z założycieli Fundacji Planting Peace, która nie tylko otwiera sierocińce, ale też chroni lasy tropikalne, pół roku temu kupił dom w Topece w stanie Kansas. 19 marca br. budynek pomalowano we wzór tęczowej flagi, symbolu ruchu LGBT. Dom znajduje się naprzeciwko siedziby Kościoła Baptystycznego West- boro (WBC).
Bardzo mili ludzie
Kościół oficjalnie jest związkiem wyznaniowym, ale organizacje walczące z ekstremizmem nazywają go grupą siejącą nienawiść. Lista piętnowanych przez WBC jest bardzo długa. Otwierają ją homoseksualiści, znajdują się też na niej muzułmanie, żydzi i Kościół katolicki. Jeśli WBC uzna, że polityka danego państwa wspiera piętnowane przezeń grupy społeczne, na czarną listę trafia cały naród. WBC potępia więc Szwedów, Meksykanów, Brytyjczyków, Kanadyjczyków, ale także Polaków i samych Amerykanów. Jego najbardziej znany slogan to „Bóg nienawidzi pedałów”.
Członkowie WBC zbierają się nie tylko przy okazji parad równości, protestują też na pogrzebach żołnierzy. W zeszłym roku zagrozili pikietą na mszy w intencji ofiar strzelaniny w szkole w Sandy Hook. Tragedię zinterpretowali jako karę bożą, która spotkała Connecticut za liberalizację przepisów o małżeństwach homoseksualnych.
Projekt Jacksona nosi nazwę Dom Równości. To pierwszy etap kampanii, która ma na celu spacyfikowanie Kościoła Westboro. Jackson wpadł na pomysł Domu Równości dzięki 10-letniemu Josefowi Milesowi. O chłopaku zrobiło się głośno w amerykańskich mediach, gdy w maju ub.r. dołączył do pikiety WBC z transparentem „Bóg nie nienawidzi nikogo”. – Nie wiedziałem wtedy nic o WBC, a ta historia przewijała się w mediach – mówi Jackson. – Postanowiłem sprawdzić w internecie, gdzie się mieści, a gdy na Google Earth urządzałem sobie wirtualny spacer wokół tego budynku, zauważyłem na domu naprzeciwko napis „sprzedam”. Nie mogłem przepuścić takiej okazji.
Zapłacił za dom 83 tys. dolarów i od ponad miesiąca mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie WBC. Zanim otwarcie rzucił wyzwanie jego naukom, przemalowując swój dom, miał okazję spotkać się z członkami Kościoła. – Często widujemy się na spacerach – mówi Jackson, któremu zdarzyło się nawet zamienić parę słów z Shirley Phelphs, córką założyciela WBC i jedną z najważniejszych jego działaczek. – Gawędziliśmy przez chwilę i wydawała się naprawdę miła. To jest właśnie najdziwniejsze – z jednej strony rozmawia się z nią naprawdę przyjemnie, z drugiej trudno jest zapomnieć, że jej zdaniem za swoje poglądy powinienem smażyć się w piekle.
Jackson planuje zainicjować własną kampanię przeciw agresji i homofobii, a także wspierać te już rozpoczęte. Siłą WBC jest bez wątpienia zainteresowanie mediów. Chociaż Jackson wie, że swoją akcją przyniósł Kościołowi jeszcze większy rozgłos, jest przekonany, że jako przeciwnik WBC będzie mógł wykorzystać część tej medialnej popularności. – Pokażemy, że tam, gdzie panuje nienawiść, jest drugie tyle miłości i pozytywnej energii.
Front oporu
Jackson wierzy, że Dom Równości będzie kolejnym czynnikiem, który przyczyni się do osłabienia pozycji WBC. Kościół napotyka ostatnio coraz więcej przeszkód: Lauren Drain, jego była członkini, pod koniec lutego opublikowała książkę, w której opisuje swoje życie we wspólnocie. Przekaz jest jasny – członkostwo w Westboro Baptist Church nie należy do przyjemnych doświadczeń. Kolejny front oporu stanowią lokalne władze, które wprowadzają coraz więcej przepisów ograniczających możliwości pikietowania.
– Kościół Baptystyczny Westboro czeka nieciekawa przyszłość – twierdzi Jackson.