Artykuły

Nie poszedłbym do łóżka z DSK

Powrót antychrysta

Numer 16/ 2013
Michel Houellebecq. Michel Houellebecq. EAST NEWS
Francuski skandalista Michel Houellebecq mówi o Bogu, islamie, zakazie prostytucji i życiu w państwie troskliwych misiów.
EAST NEWS

W czasach kryzysu jest jeszcze miejsce na miłość?
Michel Houellebecq: Ludzie dziś dużo bardziej wierzą w miłość niż za mojej młodości. Nie wierzą już w politykę, braterstwo itp. A równocześnie nadal tworzą pary, a przynajmniej próbują. Wciąż uważają, że życie w samotności jest smutne. Nie ma już też agresji skierowanej przeciwko miłości, jak w latach 70.: głupiego poglądu, że sentymentalizm jest bardziej pornograficzny od pornografii (mnie nigdy nie szokowały ani pornografia, ani sentymentalizm). Sukces zawodowy jest „przereklamowany”, moda jest niebywale „przereklamowana”. Podróżowanie jest nieco „przereklamowane”; żarcie było najpierw „niedoszacowane”, a teraz staje się odrobinę „przeszacowane”.

Głupotą jest oddzielanie miłości od pieprzenia

W „Platformie” pisał pan, że ludzie chcą się przede wszystkim pieprzyć. Teraz mówi nam pan o miłości…
Głupotą jest oddzielanie miłości od pieprzenia. Obie te sprawy idą ze sobą w parze, w sposób fundamentalny.

Myśli pan, że jesteśmy lepsi w łóżku, gdy kogoś kochamy?
Tak. Miłość w przypadku mężczyzny to przede wszystkim wdzięczność za daną rozkosz. Występuje oczywiście pewien kontrast między erotyzmem a stanem małżeńskim, ale przecież istnieją rozwiązania, pełno ich w kobiecych czasopismach…

Z jakiego powodu po wielu latach wrócił pan niedawno do Francji?
Z przyczyn osobistych, dla konkretnych osób, z którymi chciałem być. To dowodzi tylko jednego: że w moim życiu są rzeczy ważniejsze niż pieniądze. Opuściłem Irlandię, bo chciałem słyszeć francuską mowę.

Gérarda Depardieu uciekł z Francji a Houellebecq wrócił – po co?

A nie pociągała pana Mordowia, jak Gérarda Depardieu? Rosjanie pana uwielbiają, a poza tym to jedyny kraj, w którym pisarze są obiektem westchnień topmodelek…
Przykro mi, że panów rozczaruję, ale mam to gdzieś. Zdatność do seksu jest ważniejsza niż piękno.

Jak zdefiniować zdatność do seksu?
Trzeba to naprawdę lubić. W przypadku topmodela zawsze istnieje podejrzenie, że on lubi być przede wszystkim oglądany. To prawda, że Rosja jest zajmującym krajem i że spotyka się tam niezwykłych ludzi. Ale ja nie mam ochoty uczyć się rosyjskiego. Bardzo kocham swój język. A czy kocham przy tym Francję… Zmieniam zdanie dwa razy dziennie, ale moja miłość do języka francuskiego jest trwała i głęboka.

Prognozuje pan, że Francja może oprzeć się kryzysowi dzięki swojej sztuce życia i prowincji. Arnaud Montebourg, socjalistyczny minister odnowy produkcji, oburza się, że nie chce widzieć Francji zredukowanej do rangi „ośrodka resort & spa”…
Wychowywali mnie dziadkowie, którzy byli proletariuszami. Niektórzy w ich rodzinie pracowali przy wielkich piecach. Ich świadectwo było jednoznaczne: to piekło. Uciekli ze wsi przed nędzą i znaleźli się w piekle. Ich największą obawą było, że umrą, nim zdążą nacieszyć się emeryturą; najbardziej bali się tego, że zarobią się na śmierć – i to wcale nie była przenośnia. To trochę egoistyczne, ale jeśli teraz wyklętym ludem Ziemi są Indonezyjczycy, to w pierwszym odruchu nie mam zamiaru na to narzekać.

Czy taka Francja, kraj emerytów żyjący z chlubnego dziedzictwa, wydaje się panu czymś pożądanym?
To wcale nie taki podły los!

Pańskim zdaniem potęga przemysłowa i gospodarcza są przereklamowane?
To nie tak, ale istnieje światowa redystrybucja produkcji. A my możemy spróbować się dostosować do nowego porządku. Możemy robić coś innego, z górnej półki. Foie gras i dżemy wiśniowe dla Rosjan, którzy za nimi przepadają. Nie będziemy dzięki temu bardzo bogaci, ale może uda się być takim na poły ubogim krajem, uniknąć nędzy. Europa musi się przyzwyczaić do tego, że już nie jest najbogatszym obszarem na świecie.

Laurent Obertone, autor książki „La France orange mécanique” (Francja w kolorze mechanicznej pomarańczy), który łączy brak bezpieczeństwa w miastach z imigracją, chętnie się na pana powołuje…
Moim zdaniem nie jest to żadne mechaniczne powiązanie. To oczywiste, że obecny rozwój islamu na przedmieściach zwiększa bezpieczeństwo. Ludzie porządnieją, gdy stają się pobożniejsi. To prawda, że islam denerwuje Francuzów, ale to dlatego, że widzą w nim odmienny sposób życia, który odrzuca pewną formę permisywizmu, minispódniczki, alkohol itd.

Ostatecznie godzi się pan z islamem…
Nie wiem, ale to jest inny temat aniżeli przestępczość.

A Bóg?
Bóg jest dobry, gdy się w niego wierzy. Bardzo żałuję, że w niego nie wierzę. Każda religia ma tendencję, by czynić ludzi szczęśliwszymi i lepszymi.

Chciałby pan być wierzący?
Tak, tak. Ale nie była mi dana ta łaska.

Niektórzy członkowie rządu chcą zakazać prostytucji. A co sądzi o tym człowiek, który powiedział kiedyś w jednym z wywiadów: „Móc zapłacić dziewczynie to ogromny postęp”?
Że ten zakaz byłby po prostu świński, bo to jest coś, co jest dobre dla każdego – dla prostytutek i dla klientów. Doprawdy mamy do czynienia z szalonym przyrostem zakazów, istnym szałem zakazywania…

Ale równolegle toczą się także dyskusje na temat przyznawania nowych praw, np. osobom niepełnosprawnym. Popiera pan pomysł ustanowienia „asystentów seksualnych”?
Tak, pod warunkiem że prawo do korzystania z ich usług będzie uzależnione od posiadanych środków, zarezerwowane dla ubogich inwalidów, by nie psuć dziwkom rynku pracy.

Dlaczego tę pracę miałby wykonywać specjalnie przeszkolony personel medyczny?
A dlaczego nie? Dziwki nie przechodzą szkoleń z prawdziwego zdarzenia. Ponadto stroje pielęgniarek sprzedają się bardzo dobrze, to jedna z najczęstszych fantazji seksualnych…

Śledził pan sprawę Marceli Iacub (która w wydanej niedawno książce „Belle et Bete” opisała swój romans z Dominikiem Strauss-Kahnem – przyp. FORUM)? Czy rozumie pan, że można domagać się sądowego zakazu publikacji książki, powołując się na nienaruszalność życia prywatnego?
Fakt, że sam jestem autorem, skłania mnie do ostrożności w kwestii cenzury. Ale mimo wszystko nie powiem: Nie należy niczego cenzurować. Prywatność jest jednym z przypadków, gdy byłbym skłonny przyznać rację cenzorom. Żyjemy w społeczeństwie celebrytów i oddziałują oni niczym mityczne postacie: mają wpływ na sposób myślenia ludzi o świecie.

A więc, pracując nad powieścią, nie posunąłby się pan do tego, żeby przespać się z DSK, by móc powiedzieć, że przypomina świnię?
To akurat mógłbym powiedzieć bez potrzeby sypiania z nim.

Jest coś, na czym nigdy się pan nie zawiódł?
Literatura. W tej chwili przechodzę okres lektury dzieł Conrada. Przeczytałem właśnie na nowo „Tajnego agenta”. To jest złowieszcze, wszystkie postacie są nikczemne. I pomyśleć, że to mnie wytykano, że jestem dołujący!

Co pana najbardziej zaskoczyło po powrocie do Francji?
Wracam do kraju, który jest mniej wolny niż ten, jaki znałem dziesięć lat temu. W 2002 r. wygrałem proces sądowy, który obecnie zapewne bym przegrał. Nie można zanegować ogólnego osłabienia wolności w tym kraju. Może panowie od wewnątrz sobie tego nie uświadamiacie, ale jest to uderzające, gdy wraca się po jakimś czasie. Nie mówiąc już o życiu codziennym, gdzie następuje zgoła niedorzeczne spiętrzenie ograniczeń. Na świecie pojawił się nowy rodzaj despotyzmu; Tocqueville miał rację. Ale Philippe Muray (1945–2006, francuski eseista i powieściopisarz – przyp. FORUM) już doskonale opisał ten model społeczeństwa „troskliwych misiów”, gdzie ludzie ochoczo wyrzucają posortowane śmieci do odpowiednich pojemników i idą wypić jedną lampkę wina – byle bez przesady – na przyjemnej imprezce.

Jak wygląda pański dzień?
Fakt zamieszkiwania za granicą wyobcowuje społecznie, a ja wciąż nie czuję się naprawdę zresocjalizowany. Mało ruszam się z domu. Moje życie w coraz większym stopniu toczy się w internecie, tym ogromnym oknie wystawowym świata. Jestem bardzo szczęśliwy, że przeżyłem młodość w czasach przed internetem. Bo jest to zarazem wciągające i zgubne: byłbym typem aspołecznego nastolatka spędzającego po 16 godzin dziennie przy komputerze… Od czasu do czasu oglądam telewizję, ale to się szybko robi nudne.

Nawet kanały informacyjne?
Można spędzić cały dzień, oglądając jeden kanał informacyjny i tylko od czasu do czasu przeskakując na drugi kanał: oddawałem się wielu nałogom i ten również nie jest mi obcy. Ale to jeden z najbardziej rozczarowujących narkotyków. Jesteśmy coraz bardziej zdenerwowani i zasmuceni, a potem idziemy do łóżka.

Czy rozumie pan potrzebę bycia podłączonym? Czy ma pan telefon komórkowy?
Używam go, żeby zadzwonić po taksówkę.

Czy wiersz, krótka forma literacka, nie przystaje lepiej do epoki cyfrowej niż powieść?
Kiedyś tam opublikowałem swoje wiersze w internecie. Ale potem moja strona zniknęła, bo zaprzestano konserwacji oprogramowania. Straciłem zaufanie do przechowywania treści w formie cyfrowej. Może za 30 lat nie będzie można niczego przeczytać, bo branża komputerowa porzuci jakiś standard…

Czy relacje z innymi ludźmi nie są konieczne, aby móc uprawiać powieściopisarstwo?
Dziś rano zrobiłem zakupy w hipermarkecie i nasyciłem się ludzkimi doświadczeniami w stopniu wystarczającym, by napisać 50 stron powieści. W moim budynku mam możliwość uczestniczenia w rozmowach o pionach ciepłej wody, oświetleniu w holu… Mam wrażenie, że jest już aż nadto wydarzeń w moim życiu, że już tylko na podstawie tego mógłbym napisać powieść.

© Le Point, 4.04.2013

Michel Houellebecq (właśc. Michel Thomas), pisarz francuski. Utrzymuje, że przyszedł na świat w 1958 r., z aktu urodzenia wynika jednak, że miało to miejsce dwa lata wcześniej. Z wykształcenia inżynier agrotechnik. Ma za sobą nieukończone studia w szkole filmowej. Przez lata mieszkał w Irlandii, ale w zeszłym roku wrócił do Francji. Publikował wiersze w czasopismach, ale jego publicznie dostrzeżonym debiutem okazała się minipowieść „Poszerzenie pola walki” (1994). Międzynarodową sławę przyniosły mu kolejne powieści: „Cząstki elementarne” (1998), „Platforma” (2001), „Możliwość wyspy” (2005) i „Mapa i terytorium” (2010), za którą otrzymał Nagrodę Goncourtów. Ostatnio wydał zbiorek poezji „Configuration du dernier rivage” (Konfiguracja ostatniego brzegu).

26.04.2013 Numer 16/ 2013
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną