Marinie Chapman nic nie sprawia takiej radości jak drapanie członków rodziny po głowach. Czasem daje im też po bananie, ale na drzewo ucieka coraz rzadziej.
Już nie jest tak ruchliwa, jak dawniej. Nie jest jej łatwo wspinać się na drzewa i bujać na gałęziach. Cóż, ma około 60 lat, może nieco więcej, nie jest pewna. Marina Chapman twierdzi, że dorastała z małpami w kolumbijskiej dżungli. Jadła owoce i korzonki, spała w dziuplach, chodziła na czworaka. Gdy znaleźli ją myśliwi, nie pamiętała już języka. Dopiero wtedy życie dało się jej we znaki.
To nieprawdopodobna historia. Spisana w książce „The Girl With No Name” (Dziewczyna bez imienia) z pewnością daje powód do wielu pytań co do autentyzmu i pamięci.
10.05.2013
Numer 17/ 2013