Każda religia ma swego fanatyka – dowodzi przykład Wiseitty Biwunthy, buddyjskiego mnicha, który prowokuje krwawe rzezie birmańskich muzułmanów.
Na lidera nowej siły politycznej w Birmie wyrósł mnich, który przesiedział 10 lat w więzieniu. Tyle że nie zamknięto go za protesty przeciw juncie. Wiseitta Biwuntha rozpowszechniał antymuzułmańskie ulotki, pod których wpływem wzburzony tłum spalił żywcem kilku wyznawców islamu w mieście Mandalaj w środkowej Birmie. Gdy junta po kilkudziesięciu latach brutalnych rządów zdecydowała się na demokratyzację, ów mnich wyszedł na wolność wraz z tysiącami innych więźniów politycznych.
24.05.2013
Numer 18/ 2013