Jedno z najbardziej oczekiwanych dzieci przyszło na świat w tym roku. Nie, nie chodzi o Royal Baby: mowa o dziecku, którego nikt jeszcze nie pokazał wścibskim dziennikarzom i ich brukowej klienteli. Rodzice – Kim Kardashian i Kanye West, celebryci, żyjący z tego, że są znani – nieoczekiwanie po porodzie stali się niesłychanie dyskretni i chronią niemowlaka przed wirtualnym blichtrem.
Opowieści różowego dresu
Wiadomo tyle, że maleństwo nazwali North West Kardashian. Przed porodem rodzice myśleli o imionach Krist albo Kaidence – zaczynających się na K, jak każe tradycja w rodzinie Kardashianów. Ale każda szanująca się gwiazda musi zadbać, aby jej potomkowie nosili absurdalnie wydumane imiona. Poza tym – cisza. Paparazzi z całego świata już od tygodni czatują na tę małą, ale dotychczas nie wypłynęło żadne zdjęcie. Nikomu nie udało się pstryknąć jej fotki w nosidełku przed szpitalem Cedars-Sinai w Los Angeles, gdzie odbył się poród. Rodzice nie pisnęli też słowa na jej temat na portalach społecznościowych. Co więcej, posłali ponoć do diabła australijski magazyn, oferujący za prawo do publikacji ich zdjęcia z córką ponad trzy miliony dolarów.
Nadal nie jest jasne, jaka będzie medialna przyszłość North. Czy dołączy do reality show „Z kamerą u Kardashianów”, które w ostatnich ośmiu latach zapewniło jej matce, ciotkom i babci sławę za oceanem oraz potężne pieniądze? Kris Jenner gorąco tego pragnie, ale Kanye West twierdzi, że North jest jego dzieckiem, a nie całej Ameryki! W tej nowej strategii opartej na maksymalnej kontroli szczęśliwi rodzice posunęli się do tego, że wysyłali fałszywe zdjęcia dziecka swoim przyjaciołom – by wystawić ich na próbę i przekonać się, kto jako pierwszy opchnie lewe fotki tabloidom.
Kim jest z zawodu celebrytką z krwi i kości. Jej jedynym kapitałem jest własny wizerunek, który dostosowuje do czasu i okoliczności. W przeszłości grała idiotkę lubującą się w błyskotkach. Teraz ta pusta bimbo ustępuje pola eleganckiej i dyskretnej kobiecie. A jej związek z Kanye Westem, ujawniony w kwietniu 2012 r., wyznacza punkt zwrotny. To jego podszepty są źródłem tej przemiany. Choć działa to i w drugą stronę – słynny raper twierdzi, że Kim jest dla niego inspiracją. Jeden z jego kawałków o dosadnym tytule „Perfect Bitch” ma być właśnie hołdem złożonym jego drugiej połówce.
Odkąd są razem, to Kanye ciąga za sobą Kim na zakupy (a nie odwrotnie…). To on uczy ją dobrego smaku i podpowiada nazwiska modnych projektantów, których kreacje wypada nosić. Posunął się nawet do tego, że wparował do niej z własną stylistką, by zrobić jej przegląd ciuchów. Koniec z przykrótkimi sukienkami i zbyt obcisłymi topami. Już w widocznej ciąży, u boku partnera Kim wzięła nawet udział w słynnej dorocznej gali MET w Nowym Jorku, zorganizowanej przez Annę Wintour. Była to prawdziwa konsekracja dla dziewczyny, która jeszcze nie tak dawno ubierała się w różowe dresy.
Nie sam film
Zbliżyła się do Beyoncé, której mąż Jay-Z utrzymuje ścisłe kontakty z Kanye Westem z uwagi na liczne wspólne projekty muzyczne. Nie jest już tylko słodką idiotką z telewizji, z której wypada się nabijać. Plotkarskie media wciąż koncentrują się na jej nadwadze, ale i tak widać, że Ameryka jest zafrapowana przemianą gwiazdeczki w rozsądną mamę.
W świadomości ogółu Kim Kardashian zaistniała w 2007 r. dzięki sekstaśmie, na której pojawia się ze swoim ówczesnym chłopakiem, piosenkarzem R&B znanym jako Ray J. Firma Vivid zapłaciła milion dolarów za nagranie, by wydać je pod tytułem „Kim Kardashian: Superstar”. Kim złożyła pozew przeciwko wytwórni, po czym wycofała go w zamian za pięć milionów dolarów. Plotka głosi, że to jej matka maczała palce w ujawnieniu sekstaśmy.
Wcześniej Kim była typową bogatą dziewczyną z Hollywood, w typie tych, jakie możemy oglądać w najnowszym filmie Sofii Coppoli „Bling Ring”. Jej koleżanką z klasy była Nicole Richie (córka Lionela), a towarzyszkami imprez Paris Hilton i Britney Spears. Jako córka adwokata Roberta Kardashiana, wsławionego obroną O.J. Simpsona (futbolisty oskarżonego o zamordowanie swojej żony i jej przyjaciela), już od dzieciństwa była przyzwyczajona do paparazzich i kamer telewizyjnych. Ale dopiero w 2007 r., po sprawie z sekstaśmą i rozpoczęciu emisji reality show „Z kamerą u Kardashianów”, popularność „Kimi” eksplodowała. Na potrzeby tego programu cała rodzina jest filmowana przez 24 godziny na dobę. Oto główni bohaterowie: Kris Jenner – matka sześciorga dzieci i ich menedżerka, Kourtney, Kim, Khloé i Robert – jej dzieci z małżeństwa z Robertem Kardashianem (zmarłym w 2003 r.) oraz Kendal i Kylie – córki ze związku z Bruce’em Jennerem, mistrzem olimpijskim w dziesięcioboju. Od ośmiu lat Ameryka bacznie śledzi w telewizji perypetie tej rodziny. W pierwszym sezonie Kim była pulchniutką nastolatką. Ostatni odcinek skończył się ogłoszeniem, że jest w ciąży z Kanye Westem. Każdy rok przynosił kolejną partię niespodzianek: ekspresowy ślub Kim z koszykarzem Krisem Humphriesem, poród na żywo jej siostry Kourtney, kłótnie z matką, kilka przeprowadzek, niezliczone wyjazdy na wakacje, trzygodzinna odsiadka siostry Khloé za jazdę po pijanemu, otwieranie kolejnych odzieżowych butików DASH…
Krótko mówiąc, to prawdziwe reality show (choć scenki są w dużym stopniu aranżowane), w którym naga prawda to towar na zbyciu. Jeśli zsumować wpływy z emisji, produktów pochodnych z nim związanych oraz własnej linii odzieży, przychody klanu przekraczać mają 80 mln dol., z czego ponad 40 mln wypracowuje Kim. Za udział w różnych imprezach żądać ma od 100 tys. do miliona dolarów. Rodzina podpisała też już podobno kontrakt na trzy kolejne sezony programu – za 40 mln dolarów.
Najnowszą przemianę Kim najlepiej skomentować jej wypowiedzią: Uwielbiam, kiedy ludzie mnie nie doceniają, a potem są mile zaskoczeni.
Le Nouvel Observateur
Kim Kardashian (ur. w 1980 r.) w 2007 r. zasłynęła sekstaśmą, na której uwieczniono łóżkowe sceny. Brukowce pisały o niej na tyle dużo, że powstało reality show z jej udziałem. W 2012 r. „Forbes” umieścił ją na 7 miejscu listy wpływowych postaci show-biznesu, z rocznym dochodem 18 mln dol. Była wśród gości na przyjęciu inaugurującym drugą kadencję Baracka Obamy.