Artykuły

Sekstremistki zdalnie sterowane

Feminizm rodem z Ukrainy

Numer 26/ 2013
Czy demonstracje nieustraszonych ukraińskich amazonek to dowód ideowości, czy może biznes? Czy demonstracje nieustraszonych ukraińskich amazonek to dowód ideowości, czy może biznes? EAST NEWS

Pełno ich w mediach od kilku lat. Dziewczyny z ukraińskiej grupy feministycznej Femen – w wiankach na głowie i z bojowymi hasłami nabazgranymi na gołym biuście – brawurowo atakują wielkich tego świata, a potem, ku radości fotoreporterów, efektownie szarpią się z policjantami.

Protestowały przeciw Euro 2012 na Ukrainie i w Polsce, twierdząc, że impreza sprzyja seksturystyce – z tego powodu nazwały Michela Platiniego czołowym alfonsem (– Odwalcie się od nas – zareagowały na to ponoć polskie prostytutki). Demonstrowały na Białorusi przeciw Łukaszence, we Włoszech przeciw Berlusconiemu, w Rzymie przeciwko papieżowi. Nie zabrakło ich w Londynie, Sztokholmie, Stambule, nawet w Tunezji. Były oczywiście w Kijowie na powitaniu patriarchy Cyryla – przy czym jedna z nich pozowała fotoreporterom tyłem, z napisem na nagich plecach „Kill Kirill”.

W kwietniu pięć aktywistek Femenu na targach w Hamburgu znienacka zagrodziło drogę Angeli Merkel i Władimirowi Putinowi. Hasło na nagich biustach – prezentowane potem we wszystkich mediach – znów było krótkie i nośne: „Fuck Putin”.

Ten nowy efektowny feminizm robił wrażenie, imponował brawurą. Jednak z czasem pojawiły się wątpliwości. Krytycy narzekali, że nie bardzo już wiadomo, o co dziewczynom chodzi – o prawa kobiet czy o rozgłos. Kobiety muzułmańskie wystąpiły masowo przeciw Femenowi, twierdząc, że nie chcą takich sojuszniczek i pokaz obnażonych piersi wcale im nie pomaga. A już szczególne zdumienie wywołała akcja polegająca na spiłowaniu i obaleniu krzyża wzniesionego na Ukrainie dla uczczenia ofiar NKWD. „Co za absurdalna akcja! O co im chodzi? – pytali zaskoczeni blogowicze. – Czyżby te dziewczyny były po prostu głupie?”. Zaczęto też zadawać pytania: kto właściwie finansuje podróże i akcje Femenu? Czy demonstracje nieustraszonych ukraińskich amazonek to dowód ideowości, czy może biznes? W mediach pojawiły się nazwiska domniemanych zagranicznych sponsorów.

Pewną odpowiedź na te pytania daje film „Ukraina ne bordel” (Ukraina to nie burdel) właśnie zaprezentowany na festiwalu w Wenecji. Nakręciła go 28-letnia australijska dokumentalistka Kitty Green, (na górnym zdjęciu w otoczeniu femenek) która przez kilka miesięcy towarzyszyła dziewczętom z Femenu. Jej konkluzja: za bojowymi feministkami stoi facet! Niejaki Wiktor Swiacki, który trzyma się w cieniu, nie wypowiada publicznie. To on stworzył Femen, osobiście dobrał dziewczęta (głównie pod kątem urody), płaci im i planuje brawurowe akcje przeciw patriarchalnym tradycjom i dominacji mężczyzn. A sam dziewczętami podobno pomiata i odnosi się do nich gburowato. Powtórka z „Seksmisji”?

„Femenistki” oskarżone o posiadanie broni (w biurze organizacji podczas rewizji znaleziono ponoć pistolet i granat), postanowiły opuścić Ukrainę. Na najświeższych zdjęciach widać je z nowym hasłem na nagich piersiach „Ciało to moja jedyna broń”.

The Independent, Süddeutsche Zeitung

13.09.2013 Numer 26/ 2013
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną