Ciało kulturysty wyrzeźbione w pocie czoła na siłowni nie wystarczy, by zostać królem bandyckiego półświatka. Na muskularnym karku trzeba jeszcze mieć głowę.
W filmie „Sztanga i cash”, czarnej komedii w reżyserii Michaela Baya, dwóch kulturystów postanawia obrabować milionera. Popełniają przy tym mnóstwo głupich omyłek, co chwila pakując się w tarapaty. Jak scenarzysta na to wpadł? Odpowiedź jest prosta: wystarczyło przewertować stare roczniki „Miami New Timesa”. Oto tragikomiczna historia największych świrusów i głąbów w dziejach amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
13.09.2013
Numer 26/ 2013