Kursy tańca, imprezy w nocnych klubach, szybkie randki – wszystko dla młodych na koszt podatnika. Gdzie? W Singapurze. Tam władze stają na głowie, by powstrzymać spadek liczby urodzin.
Czy salsa może uratować Singapur? Jeśli popatrzeć na Thiana, który porusza się po parkiecie sztywno jak robot, próbując niezdarnie obracać partnerkę, to chyba jednak nie. W jego niezgrabnych podrygach nie ma ani śladu latynoamerykańskiej zmysłowości. A jednak ten czterdziestolatek o wyglądzie mola książkowego nie ustaje w wysiłkach. Nie tracąc zapału, stara się ściśle stosować do zaleceń Yangqing, nauczycielki tańca. Co tydzień w towarzystwie 30 innych singli morduje się na tej sali, by odnaleźć właściwe kroki i tempo.
25.10.2013
Numer 29/ 2013