Artykuły

Niewolnice z Brixton

Znikają ludzie

Numer 32/ 2013
Sąsiedzi nic nie widzieli? Angielska „splendid isolation” ma swoje minusy... Sąsiedzi nic nie widzieli? Angielska „splendid isolation” ma swoje minusy... Reuters / Forum
Wielka Brytania żyje sprawą małżeństwa, które przez ponad 30 lat więziło w domu na południu Londynu trzy kobiety. Odzyskały wolność, bo w końcu odważyły się zadzwonić po pomoc.
AFP/EAST NEWS

Pewnego październikowego wieczoru w londyńskim biurze organizacji Charity Freedom rozdzwonił się telefon. Kobieta z irlandzkim akcentem wyszeptała do słuchawki, że od 30 lat jest więziona i chce się wyrwać z niewoli. – Byłyśmy przerażone, ale oczywiście zapewniłyśmy ją, że zrobimy wszystko, żeby jej pomóc – opowiada Aneeta Prem, założycielka Freedom Charity. Jej siostra Vineeta Thornhill, która podniosła słuchawkę, miała się od tej pory kontaktować z rozmówczynią. Jak się później okazało, była nią 57-letnia Irlandka, jedna z trzech kobiet przetrzymywanych od 30 lat w domu w Brixton na południu Londynu. Pozostałe dwie to 69-letnia Malezyjka i 30-letnia Brytyjka (brytyjska prasa zidentyfikowała przetrzymywane kobiety jako Josephine Herivel, Aishah Wahab i Rosie Davies).

– Najważniejsze było ustalenie odpowiedniej pory do kontaktów – wspomina Prem. – Uwięzione kobiety zdobyły potajemnie komórkę, ale mogły przez nią rozmawiać bardzo krótko, w określonych porach, przeważnie wczesnym wieczorem. Rozmowy trwały przez tydzień, 25 października br. uwięzione postanowiły uciec. Młodsze kobiety nie powiedziały starszej towarzyszce o swoim planie. – Bały się, że wyda je prześladowcom albo nie będzie chciała z nimi wyjść – wyjaśnia Prem. W miarę jak zbliżał się ustalony termin, rosły emocje i oczekiwania.

Niewidzialne kajdany

– Słyszałam podniecenie w ich głosach. Podczas jednej z rozmów 30-latka przyznała mi się nawet, że po raz pierwszy w życiu rozmawia przez telefon. Mówiła też, że to ich pierwsza próba ucieczki. Zdecydowały się, bo widziały mnie kilkakrotnie w telewizji, jak wypowiadam się na temat aranżowanych małżeństw. Wzbudziłam ich zaufanie. Dzienniki informacyjne były jedynymi programami, jakie mogły oglądać – mówi Prem, która umówiła się, że będzie czekać na kobiety na ulicy, jak tylko opuszczą swoje więzienie. – Pierwsze spotkanie było bardzo wzruszające. Byłam zdenerwowana, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać. Pierwsze co zrobiły, to rzuciły mi się na szyję i zaczęły płakać.

Z opowieści uwięzionych wyłania się ponury obraz zniewolenia. Mieszkały wraz ze swoimi prześladowcami w skromnym mieszkaniu na parterze budynku przy Peckford Place. Cały czas były pod kontrolą. Miały obowiązki, które musiały posłusznie wykonywać. Na dwór wychodziły bardzo rzadko, góra raz w miesiącu, na bardzo krótko i zawsze w towarzystwie „opiekuna”. Nie mogły z nikim rozmawiać. Zresztą nawet gdyby miały taką możliwość, nie starczyłoby im odwagi.

Orientowały się mniej więcej, co się dzieje na świecie, bo mogły oglądać dzienniki telewizyjne, ale były nieprzygotowane do życia we współczesnym świecie.

Najmłodsza z uwięzionych, 30-letnia Brytyjka, urodziła się w niewoli i, jak wszystko wskazuje, jest córką swojego ciemiężyciela 73-letniego Aravindana Balakrishnana oraz 57-letniej Irlandki, organizatorki ucieczki. Choć nie chodziła nigdy do szkoły, umie nieźle pisać i czytać. – Jest bardzo inteligentna – mówi Prem. Nie ma jednak pojęcia, czego oczekiwać od życia.

Na razie na ich utrzymanie łoży Charity Freedom, ale ma dość ograniczone możliwości, więc nie będzie to trwać wiecznie. Psycholodzy są zdania, że powrót do normalności nie będzie łatwy, bo więzione kobiety były przez lata poddawane psychicznemu i fizycznemu terrorowi, a także praniu mózgu. Spowijały je „niewidzialne kajdany”, które nie pozwalały podejść do innego człowieka i najzwyczajniej poprosić o pomoc.

O zniewolenie kobiet z Brixton podejrzewani są 73-letni Aravindan Balakrishnan i jego 67-letnia żona Chanda. Oboje zostali zatrzymani, po czym zwolnieni za kaucją. Para była dobrze znana w lewicowych kręgach Londynu w latach 70. jako towarzysz Bala i towarzyszka Chanda. Aravindan był wysoko postawionym działaczem nieistniejącej już Komunistycznej Partii Anglii. Wyrzucony za „działalność spiskową” założył w 1974 r. Robotniczy Instytut Myśli Marksistowsko-Leninowsko-Maoistowskiej. Dwa lata później wynajął dom przy Acre Lane w Brixton, by otworzyć w nim ośrodek spotkań, księgarnię oraz bibliotekę. Była to wielorasowa komuna. Poglądy Bali były skrajnie radykalne. Wzywał chińską armię do najazdu na południowy Londyn. Kres komunie położyła policyjna interwencja w marcu 1978 r. Aresztowano 14 osób, m.in. Balę i jego żonę.

Traciły dla niego głowę

Dudley Heslop, który w latach 70. chodził na spotkania do ośrodka w Brixton, wspomina: Kobiety traciły dla niego głowę, rzucały kariery i poświęcały przyszłość. Jak się przypuszcza, to właśnie podczas jednego ze swoich wykładów Balakrishnan poznał swoje przyszłe niewolnice. Sprawa trójki kobiet z Brixton wywołała na Wyspach gorącą debatę o współczesnym niewolnictwie. W najbliższych dniach ma zostać opublikowany specjalny raport w sprawie niepokojącego wzrostu przypadków porwań i niewolenia ludzi. Najczęściej ofiarami są imigranci, zmuszani do niewolniczej pracy przez przestępcze gangi. Minister spraw wewnętrznych Theresa May już przygotowała ustawę zaostrzającą kary za więzienie ludzi oraz powołującą do życia nową komórkę, Narodową Agencję ds. Przestępczości, której celem będzie m.in. zwalczanie współczesnego niewolnictwa.

The Guardian, Evening Standard

***

Najgłośniejsze uprowadzenia

• Elisabeth Fritzl zniknęła w austriackim mieście Amstetten w 1984 r., gdy miała 18 lat. Była przetrzymywana w podziemiach domu ojca, Josefa, który spłodził z nią siedmioro dzieci. Odzyskała wolność w 2008 r. Josef Fritzl dostał dożywocie.

• Fusako Sano, dziewięcioletnia Japonka, uprowadzona w drodze do szkoły w 1990 r., była przetrzymywana przez Nobuyuki Sato w domu jego rodziców. Odzyskała wolność dziewięć lat później. Porywacz dostał 11 lat więzienia.

• 11-letnią Jaycee Dugard porwano z przystanku autobusowego w czerwcu 1991 r. niedaleko South Lake Tahoe w Kalifornii. W sierpniu 2009 r. odnaleziono ją w domu Phillipa Garrido i jego żony Nancy. Garrido został skazany na łączną karę 431 lat więzienia.

• W latach 1995–1996 w Belgii zniknęło sześć dziewczynek, uprowadzonych przez Marca Dutroux. Z życiem udało się ujść tylko dwóm: Sabine Dardenne i Laetitii Delhez. Dutroux został skazany za zabójstwo pięciu osób, w tym czterech dziewcząt w wieku 8–19 lat. Odsiaduje dożywocie.

• Natascha Kampusch została uprowadzona w wieku 10 lat w marcu 1998 r., gdy wracała ze szkoły, i przez ponad osiem lat była więziona w zamaskowanej piwnicy w miasteczku Strasshof w Austrii. Uciekła w sierpniu 2006 r. Jej porywacz Wolfgang Přiklopil popełnił tego samego dnia samobójstwo, rzucając się pod pociąg.

• Lena Samochina i Katia Mamontowa, dwie rosyjskie nastolatki, zostały porwane w październiku 2000 r. przez Wiktora Mochowa, który przetrzymywał je, bił i gwałcił w piwnicy pod garażem. Jedna z nich urodziła dwójkę dzieci w niewoli. Uwolniła je milicja w maju 2004  r. Mochowa skazano na 17 lat ciężkiego więzienia.

• Były kierowca szkolnych autobusów Ariel Castro porwał Michelle Knight (32 lata), Amandę Berry (27) i Ginę DeJesus (23) w Cleveland (stan Ohio) między 2002 a 2004 rokiem. Odzyskały wolność, gdy Berry i jej sześcioletniej córeczce, będącej owocem gwałtu, udało się uciec w maju br. i sprowadzić pomoc. Skazany na dożywocie Castro powiesił się w celi.

06.12.2013 Numer 32/ 2013
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną