Indonezja, największy muzułmański kraj świata, do niedawna był symbolem otwartego islamu. Ale i tu, wyspa za wyspą, wpływy radykałów rosną.
Dziwny facet, ten Joko Widodo, narodowa supergwiazda, nowa kometa na politycznym firmamencie Azji. Mieszanka wszystkiego, czego praktycznie ze sobą wymieszać się nie da. Czasem prezentuje się niczym legendarny kalif Harun ar-Raszid, który niegdyś w Bagdadzie regularnie wymykał się nocą z pałacu i nierozpoznany przenikał do swego ludu, by się dowiedzieć, co ten naprawdę myśli. Czasem naśladuje Nelsona Mandelę, który swym optymizmem i retorycznym talentem przez całe życie zjednywał ludzi.
06.12.2013
Numer 32/ 2013