Artykuły

Hala łez

Katastrofa koreańskiego promu

Numer 09/ 2014
Uratowani rozbitkowie i rodziny pozostałych ofiar czekali na wieści o zaginionych w szkole na wyspie Jindo. Uratowani rozbitkowie i rodziny pozostałych ofiar czekali na wieści o zaginionych w szkole na wyspie Jindo. Reuters / Forum
To, co zrobili kapitan i załoga, to morderstwo – powiedziała prezydent Korei Południowej. Po katastrofie promu Sewol cały kraj płacze – i żąda głów winnych.
Większość rodziców nie chciała uwierzyć, że dzieci nie żyją. Znajomi i krewni ciągle próbowali się dodzwonić do zaginionych.Reuters/Forum Większość rodziców nie chciała uwierzyć, że dzieci nie żyją. Znajomi i krewni ciągle próbowali się dodzwonić do zaginionych.

Chociaż mało kto jeszcze wierzy, żeby udało się wyciągnąć z promu kogoś żywego, koreańska telewizja dalej mówi o akcji „ratowniczej”. Część rodziców już tego nie słucha, pragną tylko jednego: dowiedzieć się, jak zginęły ich dzieci. Utopiły się od razu czy zmarły z wycieńczenia, bezskutecznie czekając na pomoc w jakiejś bańce powietrza? Dlatego wydłuża się kolejka do lekarzy patologów, którzy mają dokonywać obdukcji. Wściekłość i rozpacz bliskich ofiar każe im szukać winnych katastrofy wszędzie: wśród załogi promu, w rządzie, u armatora statku.

25.04.2014 Numer 09/ 2014
Reklama