Kiedyś świat nic nie zrobił z obozami koncentracyjnymi, bo rzekomo o nich nie wiedział. Teraz wiemy o głodzie, torturach, pracy przymusowej w Korei Północnej, a i tak nic nie robi. Zginęło tam już ponad pół miliona ludzi.
28 października 1970 r. bezpieka zabiera ojca, matkę i dwie siostry małej Kim Hye-sook. Tego samego dnia zatrzaskują się za nimi bramy łagru nr 18 w Bukchang. Dlaczego? Nikt nie pyta. Po prostu znów jakaś rodzina nagle przepadła bez wieści.
Kim Hye-sook ma wtedy osiem lat i mieszka u babci. Pięć lat później zjawia się u nich ciotka. Jej zadaniem jest doprowadzenie dziewczynki do obozu, który leży w górach, ponad 100 km na północ od stołecznego Pjongjangu.
06.06.2014
Numer 12/ 2014