W Jerozolimie niektórzy pielgrzymi tracą zmysły. Uważają się za króla Dawida, Samsona albo nawet Mesjasza. Zjawisko to wrosło już w pejzaż świętego miasta trzech religii, a szurnięci kaznodzieje stali się jego kolejną atrakcją turystyczną.
André Compagnon od 15 lat pracuje jako przewodnik oprowadzający grupy pielgrzymów po Ziemi Świętej. W tym czasie niejedno już widział, ale w jego pamięci najmocniej utkwiła scena z udziałem 20-letniego Amerykanina. – Pewnego dnia latem 2003 roku byłem z grupą pod Ścianą Płaczu, kiedy nagle ten młody chłopak upadł na kolana i zaczął krzyczeć do turystów: „Czyż nie widzicie? Czyż nie widzicie? On jest tutaj!”. Biedak twierdził, że widzi Mesjasza wychodzącego ze ściany…
To właśnie w takich okolicznościach francuski przewodnik dowiedział się, na czym polega „syndrom jerozolimski” – forma obłędu objawiająca się każdego roku u około 40 pielgrzymów i turystów odwiedzających Święte Miasto.
06.06.2014
Numer 12/ 2014