Artykuły

Mekka wariatów

Ziemia Święta

Numer 12/ 2014
Szable i precelki dzierży w rękach kobieta wzywająca do nawrócenia pod Ścianą Płaczu. Stróże prawa przyzwyczajeni są już do tego, że kilkadziesiąt razy w roku muszą odwozić do lekarza osoby cierpiące na syndrom jerozolimski. Szable i precelki dzierży w rękach kobieta wzywająca do nawrócenia pod Ścianą Płaczu. Stróże prawa przyzwyczajeni są już do tego, że kilkadziesiąt razy w roku muszą odwozić do lekarza osoby cierpiące na syndrom jerozolimski. Alamy / BEW
W Jerozolimie niektórzy pielgrzymi tracą zmysły. Uważają się za króla Dawida, Samsona albo nawet Mesjasza. Zjawisko to wrosło już w pejzaż świętego miasta trzech religii, a szurnięci kaznodzieje stali się jego kolejną atrakcją turystyczną.
Dobry kostium to połowa sukcesu. Chorzy często nie tylko głoszą proroctwa, ale również stylizuja się na modłę bibilijną.Alamy/BEW Dobry kostium to połowa sukcesu. Chorzy często nie tylko głoszą proroctwa, ale również stylizuja się na modłę bibilijną.

André Compagnon od 15 lat pracuje jako przewodnik oprowadzający grupy pielgrzymów po Ziemi Świętej. W tym czasie niejedno już widział, ale w jego pamięci najmocniej utkwiła scena z udziałem 20-letniego Amerykanina. – Pewnego dnia latem 2003 roku byłem z grupą pod Ścianą Płaczu, kiedy nagle ten młody chłopak upadł na kolana i zaczął krzyczeć do turystów: „Czyż nie widzicie? Czyż nie widzicie? On jest tutaj!”. Biedak twierdził, że widzi Mesjasza wychodzącego ze ściany…

To właśnie w takich okolicznościach francuski przewodnik dowiedział się, na czym polega „syndrom jerozolimski” – forma obłędu objawiająca się każdego roku u około 40 pielgrzymów i turystów odwiedzających Święte Miasto.

06.06.2014 Numer 12/ 2014
Reklama