Mongolia, niegdyś pogrążony w nędzy satelita ZSRR, kojarzony z Dżyngis-chanem, kaszmirem i pasterstwem, dziś błyskawicznie się rozwija i bogaci na wydobyciu węgla.
Light Rocket/Getty Images
Dawni koczownicy wyparci przez wiercenia górnicze migrują na obrzeża stolicy.
Porywy lodowatego wiatru na pustyni Gobi przenikają przez ubranie, chłoszcząc skały i hałdy węgla, z których wzbijają na 50 metrów bure tumany pod idealnie błękitnym niebem. Węglowy pył osiada na ustach i nozdrzach, czerni twarze. Po tym odległym pustkowiu kroczy Amarsana Bacuren, okutany w ciężki roboczy kombinezon, kask i chroniące oczy przyciemnione gogle. Ma dokonać inspekcji szybko rosnącej wyrwy w ziemi, o rozmiarach 500 na 800 metrów.
17.06.2014
Numer 13/ 2014