To była jedna z najtrudniejszych akcji ratunkowych, jej uczestnicy cały czas ryzykowali śmiercią. Po 11 dniach od wypadku ciężko ranny speleolog został wydobyty na powierzchnię ziemi.
DPA/PAP
Johann Westhauser w każdej sytuacji zachowywał olimpijski spokój. To uratowało mu życie, gdy utknął w podziemnej jaskini.
Niejeden lekarz, słysząc, że poszukuje się pilnie medyka do uczestnika wyprawy, który uległ wypadkowi w bawarskich Alpach, sięgał już po telefon. Ale ręka nieruchomiała przy następnym zdaniu: ranny znajduje się na głębokości ponad 1100 metrów. Aby do niego dotrzeć, trzeba opuścić się na linach kilometr w głąb przepastnych studni, a potem przedrzeć się blisko 19 km przez ciasne, miejscami zalane wodą korytarze. Wymaga to spędzenia kilku dni i nocy głęboko pod ziemią.
04.07.2014
Numer 14/ 2014