Phyo już chyba po raz setny zanurza sito w błotnistej wodzie. Od samego rana wytrwale przesiewa rzeczne osady, smażąc się w palącym słońcu. Nagle dostrzega różowy błysk. To spinel. Jeszcze parę lat temu te kamyki były zupełnie bezwartościowe, ale obecnie mają spore wzięcie wśród zachodnich i azjatyckich klientów. Chłopak ogląda pod światło swoje znalezisko, a potem chowa ostry kryształek pod język. To najlepsza skrytka, pod warunkiem że przez cały dzień nie będzie gadać po próżnicy.