Pewien Niemiec podaje się za wodza Indian w Amazonii. Zrobił wrażenie nawet na Stevenie Spielbergu. Byłby nieszkodliwy, gdyby nie trzy zagadkowe zgony.
Pod koniec lat 60. XX w., w głębinach amazońskiej dżungli, w brazylijskim stanie Acre, pojawił się pewien mężczyzna. Nosił przepaskę, miał pióra we włosach, łuk w dłoni i podawał się za Tatuncę Narę, wodza plemienia Ugha Mongulala. Nikt nigdy nie słyszał o takim plemieniu. Co więcej, mężczyzna fizycznie ani trochę nie przypominał Indianina. Był biały i mówił z silnym niemieckim akcentem. Powiedział, że akcent ma po matce, niemieckiej zakonnicy porwanej przez Indian.
01.08.2014
Numer 16/ 2014