Artykuły

Cudny Harry

Książę zmiennym jest

Numer 18/ 2014
Godnie reprezentował Koronę w 70 rocznicę bitwy pod Monte Cassino. Godnie reprezentował Koronę w 70 rocznicę bitwy pod Monte Cassino. Action Press / EAST NEWS
Rudy to nie kolor włosów, to charakter. A jednak książę Harry wcale nie jest wredny, złośliwy i fałszywy. Dziś większość Brytyjczyków mówi o nim: swój chłop.
Pierwszy dzień w szkole. Młodszy Harry i starszy William we wrześniu 1989 r.Bulls Pierwszy dzień w szkole. Młodszy Harry i starszy William we wrześniu 1989 r.
Niania Alexandra, znienawidzona przez Dianę, była najbliższą mu osobą w okresie dzieciństwa.Bulls Niania Alexandra, znienawidzona przez Dianę, była najbliższą mu osobą w okresie dzieciństwa.
W mundurze mu do twarzy. Takim czy innym...AFP/EAST NEWS W mundurze mu do twarzy. Takim czy innym...
Dżentelmeni nie rozmawiają o fair play. „Wygrany” bieg z Usainem Boltem.PA/EAST NEWS Dżentelmeni nie rozmawiają o fair play. „Wygrany” bieg z Usainem Boltem.
Inwalidzi wojenni mogą liczyć na jego wsparcie. To przecież towarzysze broni.Bulls Inwalidzi wojenni mogą liczyć na jego wsparcie. To przecież towarzysze broni.

Invictus Games przejdą do historii jako „igrzyska księcia Harry’ego”. Drugi syn księcia Karola i lady Diany zorganizował w najdrobniejszych szczegółach tę sportową imprezę, która odbędzie się od 10 do 14 września br. na obiektach olimpijskich w Londynie. Weźmie w nich udział ponad 600 wojskowych inwalidów z 14 krajów. Aby zawody się odbyły, książę namówił do współpracy brytyjski rząd, władze stolicy i świat biznesu. Wykazał się przy tym dużą skutecznością. Osobiście też poprosił grupę Coldplay o skomponowanie hymnu tej imprezy, mającej być hołdem dla żołnierzy, którzy zostali ranni w walkach.

– Nie chodzi o to, aby głosić pochwałę wojny lub armii. Chcę tylko, żebyśmy docenili poświęcenie tych ludzi, którzy ucierpieli w służbie swojemu krajowi – tłumaczył. Termin imprezy nie jest przypadkowy. Dzień po zakończeniu Invictus Games, 15 września, Harry (Henryk) będzie obchodzić 30 urodziny. Huczne przyjęcie wydane z tej okazji przez jego brata Williama (Wilhelma) odbędzie się w pałacu Kensington.

Tylko aureoli brak

Połączenie obu tych ważnych imprez ma oznaczać, że Harry wreszcie wydoroślał i się ustatkował. To koniec serii gaf, wpadek, pijatyk i utarczek ze wścibskimi fotoreporterami. Nie będzie już palić skrętów i opowiadać rasistowskich dowcipów. Nie powtórzą się takie ekscesy, jak ściąganie na egzaminach w Eton, paradowanie w nazistowskim mundurze albo bieganie na golasa po kasynie. Zgodnie z oficjalnym przekazem wiecznie zbuntowany nastolatek, który z uwagi na swe notoryczne wygłupy stał się ulubionym tematem tabloidów, zmienił się w nowoczesnego księcia przestrzegającego dworskiej etykiety i mającego rozwinięte poczucie obowiązku.

– To jest członek rodziny królewskiej zupełnie nowego typu. Człowiek czynu, który potrafi zakasać rękawy i dążyć z uporem do realizacji wyznaczonego celu – mówi Robert Jobson, były osobisty sekretarza Diany. Słuchając go, można odnieść wrażenie, że Harry’emu już naprawdę niewiele brakuje do świętości, może tylko aureoli nad głową. Nie tylko Jobson rozpływa się w zachwytach. Harry’ego chwalono powszechnie po jego niedawnej wizycie w Brazylii, dokąd pojechał wspierać reprezentację Anglii na mundialu. Przy tej okazji ten zapalony miłośnik rugby potrafił zagrać w nogę z dzieciakami z faweli w Rio de Janeiro. Odwiedził też sierociniec w Sao Paulo. Przedstawiono mu tam dwie siostry, których ojciec siedzi w więzieniu, a matka narkomanka została zamordowana. – Utrata mojej mamy to nic w porównaniu z cierpieniem tych dziewczynek – oświadczył mocno poruszony książę. Słuchający go dziennikarze przecierali oczy ze zdumienia.

Dyplomatyczne talenty wnuka doceniła już wcześniej Elżbieta II. 88-letnia królowa powierza mu coraz więcej obowiązków. Jako oficer brytyjskiej armii Harry nierzadko wyręcza ją podczas oficjalnych ceremonii wojskowych, ostatnio np. w trakcie obchodów upamiętniających wybuch I wojny światowej i z okazji 70 rocznicy bitwy pod Monte Cassino. „Potrafi być oficjalny i poważny, a zarazem czarujący, ciepły i spontaniczny, przy czym jednak nigdy nie pozwala sobie na zbyt daleko idącą poufałość” – wychwala księcia dziennik „The Times”.

Ojciec chciał mieć córkę i kłócił się z matką. Chłopak dojrzewał w toksycznej atmosferze

Jej Wysokość chętnie wysyła go także z wizytą do krajów Commonwealthu. Tam może czasem pozwolić sobie na więcej luzu, zaskakując brytyjskim poczuciem humoru. Podczas obchodów diamentowego jubileuszu panowania Elżbiety II przed dwoma laty gościł m.in. na Jamajce, gdzie umówił się na wspólny trening ze słynnym sprinterem Usainem Boltem. Co więcej, zdołał nawet pokonać rekordzistę świata w biegu na 100 metrów, wykorzystując stary trik. – Hej, spójrz tam, za tobą! – krzyknął książę do lekkoatlety. A gdy ten obejrzał się zaciekawiony, Harry rzucił się do biegu i jako pierwszy minął linię mety…

Ale czy jego bratu Williamowi przyszłoby do głowy zachować się w taki sposób? Z pewnością nie. „Wills” jest sztywny, zdystansowany i konserwatywny aż do przesady. Harry kipi energią i pomysłami; na pewno nie zamierza dać się zamknąć w złotej klatce na królewskim dworze. Paradoksalnie, mimo kapryśnego charakteru i wielu wybryków z przeszłości, „Harry of Wales” zyskuje coraz większe uznanie Brytyjczyków. Pod względem osobistej popularności przyćmił już swego ojca, następcę tronu księcia Karola. Spośród członków rodziny królewskiej tylko jego brat cieszy się większą sympatią wśród poddanych.

Pewien wpływ ma zapewne jego działalność filantropijna. Dzięki swojej charyzmie potrafi zdziałać cuda, gdy w trakcie uroczystych gal i balów trzeba pozyskiwać fundusze. Nikt z Windsorów nie potrafi tak sprawnie jak on przekonywać bogaczy, aby sięgnęli do portfela. Pod tym względem bardzo przypomina swoją zmarłą matkę, nazywaną „królową ludzkich serc”. Sam też w razie potrzeby potrafi się mocno zaangażować w różne szlachetne inicjatywy. Jako zapalony narciarz towarzyszył brytyjskim, amerykańskim, kanadyjskim i australijskim żołnierzom, rannym podczas wojen w Iraku i Afganistanie, w dwóch wielkich wyprawach na oba bieguny.

Marchewa po matce

Nie miał łatwego dzieciństwa. Gdy 15 września 1984 r. przyszedł na świat w londyńskim St. Mary’s Hospital, małżeństwo jego rodziców było już pogrążone w kryzysie. – Sama nie wiem, w jaki sposób udało nam się „zrobić” Harry’ego – opowiadała potem Diana. Według jej relacji Karol nie krył rozczarowania, gdy po porodzie po raz pierwszy przyszedł z wizytą do szpitala: Mój Boże, to chłopak i w dodatku rudzielec!

Następca tronu nie ukrywał, że wolałby mieć córeczkę. Nie podobał mu się też marchewkowy kolor włosów potomka, odziedziczony po rodzie Spencerów, z którego pochodziła lady Di. Żona nigdy nie wybaczyła mu tej niegrzecznej uwagi. Wbrew sensacyjnym pogłoskom Harry jest naprawdę synem Karola, a nie Jamesa Hewitta, kochanka Diany. Lady Di poznała tego ostatniego dopiero w maju 1986 r., czyli długo po narodzinach drugiego syna.

Harry pozostawał najpierw pod uważnym nadzorem opiekunek, potem wysłano go do męskiej szkoły z internatem. Dzięki temu nie musiał oglądać coraz częstszych scen małżeńskich, gdy Karol trzaskał drzwiami, a Diana zalewała się łzami. Jednak podczas wakacji, pomieszkując na przemian w rezydencji ojca lub matki, miał nieraz okazję zobaczyć, jak żrą się ze sobą. Diana bardzo rozpieszczała synów, byli jej oczkiem w głowie. Ale zależało jej także na tym, by młodzi książęta rozumieli, że prawdziwy świat to nie tylko zamki, liczna służba, jachty i imprezy. Obaj zresztą bardzo szybko się przekonali, że życie to nie bajka. Ich dziecięcy świat zawalił się w 1992 r., gdy para książęca oficjalnie znalazła się w separacji.

Dla starszego Williama było to dramatyczne przeżycie: wesoły, rozbawiony chłopiec zmienił się raptem w markotnego, nieufnego, zamkniętego w sobie nastolatka. Młodszy od niego Harry dużo mniej z tego wszystkiego rozumiał. Między Karolem a Dianą trwała zaciekła rywalizacja o względy synów, która czasem przybierała drastyczne formy. Książę Walii zatrudnił do opieki nad młodszym synem Alexandrę Legge-Bourke. Mały książę uwielbiał tę energiczną, a przy tym bardzo opiekuńczą kobietę. Diana podejrzewała jednak, że „niania” chce ją wygryźć, i darzyła ją wielką niechęcią. Do tego stopnia, że obraziła Alexandrę kiedyś publicznie podczas wigilii dla personelu w pałacu św. Jakuba, zarzucając jej, że zaszła w ciążę z Karolem i poddała się aborcji. Ot, taka milutka przedświąteczna atmosfera…

Śmierć matki, która 31 sierpnia 1997 r. zginęła w Paryżu w rozbitym samochodzie ściganym przez paparazzich, jeszcze bardziej zaburzyła życie książąt. Rodzina królewska dowiedziała się o tragicznym w skutkach wypadku w Balmoral, gdzie królowa tradycyjnie spędza letnie wakacje. O siódmej rano Karol delikatnie zbudził Williama. – Mama nie żyje – powiedział. Potem obaj poszli do pokoju Harry’ego. Starali się go pocieszać. Podczas uroczystości pogrzebowych młody książę nie okazywał już żadnych uczuć. Przecież nie wypada, żeby członek rodu Windsorów publicznie ronił łzy.

Ciacho windsorskie

Później jednak, gdy William jeszcze bardziej zamknął się w sobie, jego brat stał się istnym postrachem dworu. Już w wieku 13 lat zdarzało mu się upijać i palić skręty w towarzystwie grupki przyjaciół wywodzących się z kręgów starej angielskiej arystokracji i wielkiej burżuazji. Hulanki, swawole i przeróżne wybryki były codziennością. Harry okazał się świetnym kompanem do zabawy, ale uczeń był z niego marny. W 1998 r. poszedł w ślady brata i zapisał się do renomowanej szkoły w Eton, gdzie jednak nie błyszczał. – Był całkiem niegłupim chłopcem, ale nauka go nie interesowała i nie umiał się skupić – wspomina jego były ochroniarz Ken Wharfe. Co więcej, cierpiał na dysleksję, czego nikt odpowiednio wcześnie nie wykrył. W rezultacie z wielkim trudem zdał maturę w 2003 r.

Jak wytłumaczyć obecną metamorfozę księcia, długo uważanego za rozbrykaną zakałę rodu? To służba w armii i udział w wojnie w Afganistanie sprawiły, że Harry zmężniał i stał się dojrzalszy. W maju 2005 r. wstąpił do królewskiej akademii wojskowej w Sandhurst. Już od małego podziwiał wyczyny członków elitarnej jednostki SAS, z którymi się często stykał, i to właśnie oni nauczyli go prowadzić samochód i wpoili podstawy sztuk walki. Potem sam został żołnierzem i podjął służbę w jednej z ulubionych formacji swojej babci: regimencie kawalerii królewskiej Blues and Royals, którego tradycje sięgają połowy XVII w. Od początku zamierzał spróbować sił na polu bitwy. – Nie ma mowy, żebym studiował w Sandhurst, aby potem wygrzewać tyłek w ciepełku, gdy chłopcy walczą dla kraju – oświadczył. Jak zapowiedział, tak zrobił: „podporucznik Wales” dwukrotnie był na misji w Afganistanie, gdzie walczył z talibami.

Dziś, już w randze kapitana, zaprzestał pilotowania śmigłowców szturmowych i służy w londyńskim sztabie gwardii królewskiej, gdzie zajmuje się organizowaniem wojskowej oprawy różnych ceremonii. Taka papierkowa robota trochę go nudzi, ale zwierzchnicy nie mogą się go nachwalić. – W Afganistanie był świetnym oficerem. Żołnierze go uwielbiali – opowiada markiz de Bowmont, który dowodził oddziałami Blues and Royals w prowincji Helmand, gdzie trwały najbardziej zażarte boje z talibami. – Służba w wojsku dała mu poczucie, że jest potrzebny, i pozwoliła mu się skupić na pozytywnych aspektach swojej pozycji, chroniąc go jednocześnie przed wścibskimi dziennikarzami – podsumowuje jego biografka Marcia Moody.

Harry jest popularny także dlatego, że podoba się kobietom. Wiele pań ulega jego urokowi, a on odpłaca tą samą monetą, chętnie okazując im swoje zainteresowanie – przez jeden wieczór, tydzień czy miesiąc. Ten wysoki rudzielec łamie serca szelmowskim uśmiechem, męską sylwetką i dobrymi manierami. A poza tym, jak to się mówi, za mundurem panny sznurem… – W porównaniu z tym ciachem inni mężczyźni z rodu Windsorów wypadają bardzo blado – mówi agent gwiazd Mark Borkowski.

Nawet takie ekscesy, jak udział w partyjce „rozbieranego bilardu” w kasynie w Las Vegas w 2012 r., uchodzą mu na sucho. Po pierwsze jest nadal kawalerem, a bawił się w towarzystwie pań, którym jego zachowanie najwyraźniej nie przeszkadzało. Po drugie lud niby to oczekuje od członków rodziny królewskiej, żeby byli wzorem cnót, ale równocześnie uwielbia podglądać przez dziurkę od klucza ich wybryki.

Będzie ślub?

Harry miał dotychczas dwie dziewczyny „na poważnie”: Chelsy Davy i Cresidę Bonas. Z pierwszą z nich, córką bogatego organizatora wyjazdów na safari w Zimbabwe, chodził przez pięć lat. W 2009 r. rozstali się w przyjacielskiej atmosferze. Z drugą zerwał w kwietniu ub.r., choć wcześniej brytyjska prasa spekulowała, że są już gotowi ogłosić zaręczyny. Podobno panna Bonas, specjalistka w dziedzinie marketingu rozmiłowana w tańcu współczesnym, nie wytrzymała medialnej presji. Londyńscy bukmacherzy przyjmują jednak zakłady, że będzie to tylko przejściowy kryzys ich związku, podobnie jak było to wcześniej w przypadku Williama i jego przyszłej żony Kate Middleton.

Wbrew sensacyjnym pogłoskom nie jest synem kochanka Diany. Chociaż podobny...

Po swoim drugim powrocie z Afganistanu pod koniec zeszłego roku Harry mówił, że pragnie pójść w ślady brata i założyć rodzinę. Królowa zapewne nie miałaby nic przeciwko temu, żeby związał się z którąś z tych dwóch panien. Żadna z nich nie jest przecież rozwódką ani katoliczką, a jego ślub nie byłby sprawą wagi państwowej. Harry jest dopiero czwarty w kolejce do tronu – po ojcu, starszym bracie i małym bratanku. Praktycznie nie ma szans na koronę. W zamian za to może się cieszyć wolnością.

na podst. Le Monde

29.08.2014 Numer 18/ 2014
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną