Artykuły

Czekając na wyrok

Pistorius przed sądem

Numer 20/ 2014
Pistorius opuszcza sąd w Pretorii w eskorcie policji po wysłuchaniu wyroku. Wymiar kary pozna w połowie października. Pistorius opuszcza sąd w Pretorii w eskorcie policji po wysłuchaniu wyroku. Wymiar kary pozna w połowie października. AP / EAST NEWS
Winny, ale nie morderstwa z premedytacją, lecz nieumyślnego spowodowania śmierci – tak zdecydował sąd w Pretorii w słynnej sprawie niepełnosprawnego biegacza Oscara Pistoriusa.
Czarnoskóra pani sędzia Thokozile Masipa była królową sali rozpraw.Gallo Images Czarnoskóra pani sędzia Thokozile Masipa była królową sali rozpraw.
Gerrie Nel, zwany „pitbulem”, domagał się uznania Pistoriusa za winnego morderstwa.Gallo Images Gerrie Nel, zwany „pitbulem”, domagał się uznania Pistoriusa za winnego morderstwa.
Obrońca Barry Roux skupił się na wytykaniu błędów policji.Gallo Images Obrońca Barry Roux skupił się na wytykaniu błędów policji.
Tom Wolmarans kwestionował trajektorię pocisków, ale sam musiał przyznać się do pomyłki pod gradem pytań Gerriego Nela.Gallo Images Tom Wolmarans kwestionował trajektorię pocisków, ale sam musiał przyznać się do pomyłki pod gradem pytań Gerriego Nela.
Burowie spychani przez Brytyjczyków z wybrzeża utworzyli w 1852 roku własne państwo. W roku 1902 zostało siłą wcielone do imperium. Rycina przedstawia spalenie farmy niepokornych Burów.Getty Images Burowie spychani przez Brytyjczyków z wybrzeża utworzyli w 1852 roku własne państwo. W roku 1902 zostało siłą wcielone do imperium. Rycina przedstawia spalenie farmy niepokornych Burów.
Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy, chyba że Oscar napisze o tym w swojej kolejnej książce.AFP/EAST NEWS Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy, chyba że Oscar napisze o tym w swojej kolejnej książce.

Czarnoskóra sędzia Thokozile Masipa, była dziennikarka aresztowana i wtrącona do więzienia za udział w antyrasistowskich protestach, utkwiła wzrok w Tomie Wolmaransie, biegłym sądowym. Trzydzieści lat temu oboje stali po przeciwnych stronach politycznej barykady. On bronił rasistowskiego reżimu, ona go zwalczała. Dziś uosabiają majestat prawa, a Wolmarans zwraca się do sędzi per „Ma’am” (proszę pani).

Na oczach milionów widzów na całym świecie zuluska sędzia przez pół roku prowadziła rozprawę z udziałem dwóch afrykanerskich prawników i jednego oskarżonego, też Afrykanera. Żadne z nich nie mówiło podczas rozprawy w swoim ojczystym języku, lecz po angielsku.

Masipa zaczęła studiować prawo za czasów apartheidu i jest dopiero drugą czarnoskórą kobietą mianowaną sędzią sądu wyższej instancji. – Kobieta z dzielnicy nędzy sądzi dziś młodego białego człowieka, który miał w życiu wszystko. To niesamowite. Jestem z niej dumny i powtarzam moim dzieciom, że determinacją można dojść do wszystkiego – mówi czarnoskóry dziennikarz Nomavenda Mathiane.

Po drugiej stronie sądowej barierki stanął Wolmarans, 68-letni ekspert od balistyki, były wojskowy. Jakiś czas pracował dla rasistowskiego reżimu Iana Smitha w dawnej Rodezji, dziś Zimbabwe. Opuścił ją tego samego dnia, w którym władzę w kraju objął czarnoskóry prezydent Robert Mugabe.

– Proces jest wydarzeniem nadzwyczajnym, to w nim, niczym w lustrze, przegląda się cały kraj – uważa Mondli Makhanya, publicysta dziennika „City Press”. Na ławie oskarżonych zasiadał nie tylko Oscar Pistorius, ale cała południowa Afryka. Sąd miał ustalić, czy śmierć narzeczonej Pistoriusa Reevy Steenkamp była wynikiem przemocy domowej, czy też strachu przed włamaniem – dwóch plag nękających RPA. Świat dowiedział się też o nieudolności i nieprawości tamtejszej policji, nawet jeśli sama pani sędzia wyszła z procesu obronną ręką.

Przez 41 dni rozprawy południowoafrykański aparat sprawiedliwości poddany został wnikliwej obserwacji. Reputacja policji legła w gruzach, gdy obrońcy Pistoriusa wytknęli policjantom błędy popełnione w śledztwie, niszczenie dowodów, a nawet kradzież designerskich zegarków z domu niepełnosprawnego sportowca.

– Naszym oczom ukazały się dwie twarze jednego kraju. Pierwszy, społeczeństwa naznaczonego przemocą, mającego obsesję na własnym punkcie i pogardliwy stosunek do prawa. To bezprawie symbolizuje pewien zakodowany w podświadomości odruch, charakterystyczny dla wszystkich mieszkańców RPA, nie tylko Afrykanerów. Z drugiej strony był dystans, racjonalizm, empatia i rozsądek czarnoskórej sędzi, która zachowała neutralność. Dla wielu obserwatorów jej kolor skóry przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, bo od samego początku zachowywała się bardzo profesjonalnie – tłumaczy południowoafrykański pisarz Mark Gevisser.

Przestępca musi być czarny

Sąd w Pretorii wysłuchał w sumie kilkudziesięciu świadków, wśród nich wykształconych, dość zamożnych sąsiadów z ogrodzonego osiedla, antypatycznych znajomych Pistoriusa oraz łysiejących biegłych z brzuszkiem. Niemal wszyscy byli biali. Podobnie jak adwokaci, ich doradcy i większość komentatorów.

Było też kilku czarnych: ochroniarz z osiedla lekkoatlety, tłumacze i porządkowi. No i oczywiście sędzia Thokozile Masipa z doradcami, najważniejsza osoba w sądzie. – Ale fakt, że są oni jedynie kroplą w morzu białości, powinien zaniepokoić południowych Afrykańczyków w dwudziestą rocznicę zwycięstwa demokracji – uważa Makhanya.

Nad procesem cały czas unosiło się widmo czarnego włamywacza. Kiedy lekkoatleta twierdził, że pomylił swoją dziewczynę z włamywaczem i dlatego oddał w jej kierunku cztery strzały, to wpisywał się w południowoafrykańską paranoję, podzielaną przez wszystkich mieszkańców zamożnych przedmieść. – Lęk przed przestępstwem ma w Afryce Południowej patologiczne, głębokie rasistowskie podłoże – mówi autorka kryminałów Margie Orford. – Zastanawiające jest to, że niezwykle doświadczony obrońca Pistoriusa uznał, że ten wyimaginowany intruz, to mityczne zagrożenie, usprawiedliwi każde zachowanie.

Tymczasem, jak wynika ze statystyk, większość ofiar morderstw w RPA to młodzi czarnoskórzy mężczyźni z dzielnic nędzy, a nie biali mieszkańcy pilnie strzeżonych osiedli, takich jak to, w którym mieszkał lekkoatleta. – Ten patologiczny lęk jest jak wampir. Gdy tylko padnie nań światło, rozpływa się w powietrzu. Podczas procesu przekonaliśmy się, że poświęcamy bardzo dużo czasu na pielęgnowanie lęku przed czymś, co nie istnieje. Tak, oczywiście, przestępczość jest problemem, są zabójstwa, ale dochodzi do nich w określonych miejscach i okolicznościach – przekonuje Orford.

Dumny potomek Burów

Pistorius, Afrykaner w piątym pokoleniu, też ma swoją historię. Pochodzi od burskich osadników, w większości Holendrów, którzy przybywali do Kapsztadu w XVII–XVIII w. Wykształcili odrębną tożsamość opartą na języku (afrykanerskim), religii (kalwinizm) i duchu pogranicza. Nie chcieli być częścią brytyjskiego imperium, dlatego wyruszali w swoich wozach ciągniętych przez woły w głąb kontynentu, zakładając republiki burskie. Przegrana wojna z Brytyjczykami stała się mitem założycielskimi ich wspólnoty. W połowie XX w., gdy doszli do władzy w kraju, wprowadzili politykę apartheidu.

– Afrykanerzy postrzegali się jako grupa walczącą o przetrwanie już wtedy, gdy na ziemie te przybył w 1652 r. Jan van Riebeeck. Potem zaczął się Wielki Trek (Groot Trek), czyli wielka wędrówka, bo Anglicy chcieli Burów zdominować i odebrać im ważne dla nich rzeczy: język i kulturę – przypomina Johan Burger z uniwersytetu w Pretorii. – Po wojnach burskich, kiedy społeczność afrykanerska okrzepła, ciągłym zagrożeniem była czarna większość. Afrykanerzy doszli do wniosku, że segregacja jest najlepszym sposobem, aby przetrwać.

Broń, bogobojność, patriarchat, samowystarczalność i społeczny konserwatyzm stały się stereotypami, które z pewnością nie dotyczą wszystkich współczesnych Afrykanerów, ale które znalazły swoje odbicie podczas procesu Pistoriusa. – Zbudował on klasyczną narrację o triumfie nad przeciwnościami losu, który osiągnął dzięki kalwińsko-afrykanerskiej etyce ciężkiej pracy – podkreśla Gevisser.

Sąd dowiedział się też o obsesji lekkoatlety na punkcie broni. Kiedy w jego mieszkaniu padły śmiertelne strzały, na realizację czekało złożone przez Pistoriusa zamówienie na zakup trzech strzelb, dwóch rewolwerów i karabinu. Na rozprawie z pasją opowiadał o swojej chrześcijańskiej wierze, która podtrzymywała w trudnych chwilach jego i rodzinę. Tatuaż na prawej ręce jest cytatem z biblijnego listu do Koryntian i zaczyna się od słów: „Ja przeto biegnę nie jakby na oślep”.

Oskarżony wspominał też o wybujałym indywidualizmie wyrosłym na braku zaufania do władzy. – W mojej rodzinie panowało przekonanie, że trzeba bronić siebie i swojej wiary. Pamiętam z dzieciństwa, jak któregoś dnia wróciłem ze szkoły z oderwanymi guzikami u koszuli. Mama powiedziała, że jeszcze raz tak wrócę do domu, to mają mi towarzyszyć rodzice tego, który mi to zrobił. Następnego dnia, kiedy znów się pobiłem i porwali mi koszulę, zostałem wezwany do gabinetu dyrektora. Wyjaśniłem, że postawiłem się drugiemu chłopakowi i wdałem się z nim w bójkę. Wezwana do szkoły matka powiedziała mu, że nie zamierza mnie karać za to, iż podjąłem walkę, po czym wręczyła moją porwaną koszulę rodzicom tego drugiego chłopaka i powiedziała, by ją zwrócili, jak będzie zacerowana – zeznawał Pistorius.

Afrykanerzy stanowią obecnie około pięciu procent mieszkańców RPA. Niektórzy sądzą, że ich kultura, język i tożsamość są zagrożone. Jako dowód podają relatywnie wysoką liczbę zabójstw białych farmerów. Nieliczni dalej uważają Nelsona Mandelę za terrorystę i boją się, że jego śmierć (Mandela zmarł w ubiegłym roku) prędzej czy później rozpęta wojnę ras. Dlatego szkolą się w posługiwaniu bronią i gromadzą w schronach zapasy żywności.

– Podczas procesu wielokrotnie zastanawiałem się nad kulturą pograniczną i „laager” (warownych obozach tworzonych przez ustawione w koło wozy). Zadawałem sobie pytanie, w jakim innym kraju strzelanie przez zamknięte drzwi zostałoby uznane za działanie w obronie własnej. świadczy to bardzo wiele o mentalności oblężonej twierdzy Afrykanerów – mówi Gevisser.

Skażeni przemocą

Podczas procesu okazało się, że rodzina Pistoriusa ma ponad 50 sztuk broni palnej. On sam zeznał, że matka trzymała pistolet pod poduszką, kiedy był mały. Jak mówił, „każdy mieszkaniec południowej Afryki, w którymś momencie życia zetknął się z przestępczością; kiedy dorastałem kilkakrotnie włamywano się do naszego domu”.

– Był taki czas w połowie lat 90., kiedy wszyscy młodzi, biali i czarni, uczyli się strzelać. Ale Afryka Południowa stała się krajem przemocy już w latach 80., kiedy dochodziło do masowych zabójstw, przemocy politycznej, a dziesięciolatki paliły żywcem dorosłych – twierdzi Johan Burger z uniwersytetu w Pretorii. – Przemoc zapuściła korzenie. RPA stało się państwem zmilitaryzowanym, dlatego wiele osób uznało przełom roku 1994 za cud. Inni sądzili jednak, że wkrótce kraj stanie w ogniu, bo broń to nieodzowna część życia każdego z nas.

Międzynarodowa organizacja GunPolicy szacuje, że w posiadaniu obywateli RPA jest obecnie około 6 mln sztuk broni, średnio 12 na setkę mieszkańców.

Niektórzy są zdania, że nie ma co intepretować procesu Pistoriusa w kategoriach rasowych. Kiedy jednak sąd kończył każdego dnia pracę, trudno było nie zauważyć, że zbieraniem porzuconych kubeczków po kawie i pustych torebek po chipsach, podobnie jak czyszczeniem dywanów i odkurzaniem słynnych już podziurawionych kulami drzwi od łazienki, zajmowali się ubrani w identyczne stroje czarnoskórzy sprzątacze. Wśród nich była 52-letnia Mapula Mawasha. Jej pogląd na sprawę Pistoriusa jest sprecyzowany: „Biblia mówi, że nie wolno zabijać”.

© The Guardian

***

Upadek legendy

Choć Oscar urodził się bez kości strzałkowych i przeszedł amputację obu nóg poniżej kolana, od małego czerpał z życia pełnymi garściami. Pływał, biegał (nawet jeśli oznaczało to, że był przekazywany niczym sztafetowa pałeczka przez przyjaciół) i zdobywał góry. Jego ograniczenie stało się czymś oczywistym, a nie wstydliwą tajemnicą. Kiedy trzeba było wychodzić do szkoły, matka pospieszała go z bratem, mówiąc: „Carl wkładaj buty, Oscar wkładaj nogi”. Powtarzała mu też zawsze, że „przegranym nie jest ten, kto ostatni przybiega na metę, lecz ten, który stoi z boku, bojąc się wziąć udział w wyścigu”. Może dlatego miał szczęśliwe dzieciństwo. Grał z chłopakami w krykieta, rugby, szalał na gokartach i chodził na plażę. Gdy miał dziewięć lat po raz pierwszy pobił się o dziewczynę. Ojciec z dziadkiem zaczęli go wtedy uczyć boksu. Sukcesy sportowe przyszły jednak stosunkowo późno, bo dopiero w liceum. Pewien zaprzyjaźniony z rodziną inżynier zrobił mu wówczas nowoczesne, lekkie protezy. Oscar zaczął biegać na 10 km, uprawiał też rugby i grał w piłkę wodną. Ale wkrótce na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury. Rodzice się rozwiedli, a on z rodzeństwem został przy matce, która wkrótce zmarła. 15-latek poczuł, że jego świat się zawalił. „Uratował mnie sport” – wspominał w swojej biografii. Rok po śmierci matki, Oscar otrzymał trzeci cios: podczas meczu rugby zgruchotał sobie kolano. Operowali go ci sami lekarze, którzy amputowali mu w dzieciństwie nogi. Podczas długiej i mozolnej rehabilitacji radzili mu, żeby zaczął ćwiczyć sprint, co pozwoli odbudować uszkodzony staw. Wyposażony w nowe, ultralekkie protezy Oscar szybko ustanowił nowy rekord na 100 m wśród niepełnosprawnych biegaczy (11,72 s), by na paraolimpiadze w Atenach (2004) zdobyć złoto na dystansie 200 m. Od tamtej pory jego życie się zmieniło – stał się światową gwiazdą. Chciał współzawodniczyć z pełnosprawnymi sportowcami i po długiej batalii dopiął swego – w Londynie (2012), jako pierwszy sportowiec, wystartował w odstępie kilku tygodni w igrzyskach olimpijskich i paraolimpiadzie. Był nie tylko wspaniałym atletą, przełamującym fizyczne i psychologiczne bariery, ale także przystojnym, pełnym charyzmy młodym mężczyzną, który miał świat u swych stóp. W RPA stał się niezwykle lubianą postacią i symbolem jednoczącym kraj, jego białych i czarnoskórych mieszkańców. Już wtedy pojawiły się jednak pewne niepokojące oznaki. Przerwany wywiad radiowy dla BBC, nieprzyjemne zachowanie po przegranej w Londynie z Alanem Oliveirą, napady złości, nieodpowiedzialne zabawy z bronią, fizyczna i werbalna przemoc, o której wiedzieli początkowo tylko najbliżsi. Wszyscy mieli nadzieję, że romans z piękną modelką i aktorką Reevą Steenkamp, którą Oscar poznał w listopadzie 2012 r., sprawi, że się ustatkuje. Jednak, jak sam przyznawał w swojej biografii, był to „burzliwy związek”, pełen karczemnych awantur i łzawych pojednań. Aż wreszcie nadeszła feralna noc z 14 lutego 2013 roku, kiedy to w środku nocy zastrzelił Reevę w swoim domu na przedmieściach Johannesburga. Pistorius strzelał przez drzwi od łazienki, sądząc, że w środku jest włamywacz. Tak przynajmniej bronił się w sądzie, choć świadkowie zeznali, że wcześniej w jego mieszkaniu słychać było odgłosy awantury. Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy, chyba że Oscar napisze o tym w swojej kolejnej książce.

na podst. BBC

26.09.2014 Numer 20/ 2014
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną