Budzę się o wpół do szóstej rano i modlę się przy blasku świecy, bo prądu w pustelni nie ma. Potem jem na śniadanie to, co akurat jest. Utrzymuję się z tego, co mi przyniosą w darze. Nie brakuje zwykle chleba i sera. A w ciągu dnia przychodzą ludzie, wysłuchuję ich żalów i zwierzeń – opowiada o sobie brat Raimund, pustelnik.
66-letni Raimund von der Thannen od 11 lat mieszka w skromnej, drewnianej chatce z krzyżem na dachu.
10.10.2014
Numer 21/ 2014