Artykuły

Najtrudniejszy pierwszy strzał

Kobiety kontra fanatycy

Numer 22/ 2014
Bojowniczki z Partii Pracujących Kurdystanu ruszają na front. Bojowniczki z Partii Pracujących Kurdystanu ruszają na front. E. Gerard /LAIF / CZARNY KOT
Na pograniczu Syrii, Iraku i Turcji zastępy kobiet szkolą się do walki na śmierć i życie z fanatykami z Państwa Islamskiego.

Prędzej zabiłabym sama siebie, niż wpadła w łapy dżihadystów – mówi 21-letnia Sozdar, która szkoli kurdyjskie bojowniczki do walki z terrorem szerzonym przez oddziały Państwa Islamskiego. W różnych regionach Syrii i Iraku ludzie szykują się do walki. Jeśli położone przy granicy z Turcją miasto Kobane padnie, ich ziemie staną się łatwym łupem dla brutalnych oddziałów Państwa Islamskiego. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety trenują, aby stanąć do walki z dżihadystami.

Dla kobiet z tych rejonów walka ma szczególne znaczenie. Radykałowie chcą nie tylko zmiany ustalonych sto lat temu granic. Terror kalifatu wymierzony jest w zachodnie wartości, z którymi wiążą się prawa kobiet. Kurdyjki żyjące na pograniczu syryjsko-irackim nie chcą podzielić losu jazydek z Mosulu. Tam bojownicy zorganizowali targ niewolnic seksualnych. Porwali kobiety z ich domów, podzielili na „dziewice” i „mężatki”, a następnie umieścili w dwupiętrowym budynku. Kobiety oddano do dyspozycji każdemu mężczyźnie, który miał ochotę wybrać sobie którąś z nich.

Kurdyjki ścinamy

Organizacje pomocowe szacują, że w Iraku zaginęło ponad pięć tysięcy kobiet, wiele z nich popełniło samobójstwo po przekazaniu nowym „mężom”. Co gorsza, gdyby kobiecie udało się uciec, nie musi czekać ją lepszy los. Poprzedni małżonek i rodzina mogą nastawać na jej życie, bo uważają, że zgwałcona kobieta tak czy inaczej winna jest cudzołóstwu.

W jednym z obozów szkoleniowych w północnym Iraku do grupy kurdyjskich bojowniczek dołączyło sto jazydek. W Rodżawie (kurdyjski region w północnej Syrii) do walki z Państwem Islamskim stanąć może 45 tys. ludzi, jedna trzecia to kobiety. Na jednym z obozów trwa właśnie kurs obsługi broni, prowadzi go 22-letnia Berfin. – Od roku działam w kobiecych oddziałach obronnych. Wcześniej chodziłam do szkoły. Po dziewiątej klasie zrobiłam kurs pielęgniarski, a potem uczyłam małe dzieci. Kiedy wojna dotarła do Rodżawy, chciałam też walczyć. Bojownicy Państwa Islamskiego atakowali nocą, strzelali. My odpowiadaliśmy ogniem. I tak w kółko. Po pierwszym strzale mija cały strach. Wiesz, że nie jesteś sama, obok są twoje koleżanki. Wszystkie będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi, aż wypędzimy Państwo Islamskie z Rodżawy, ze wszystkich miast, a zwłaszcza z Kobane.

Fanatycy z Państwa Islamskiego odcinają wrogom głowy, do kobiet strzelają. Kurdyjkom, walczącym z nimi jak równy z równym, również ścinają głowy. Na początku października taki los spotkał trzy bojowniczki na przedmieściach Kobane. Ich głowy wystawiono na widok publiczny. – Oni wierzą, że jeżeli któregoś zabije kobieta, to nie trafi on do raju – mówi 30-letnia Kimat, uczestniczka obozu szkoleniowego na granicy turecko-syryjskiej.

Okazuje się jednak, że są kobiety, które nie tylko nie chcą strzelać do dżihadystów, ale jadą tysiące kilometrów, by im pomagać i rodzić dzieci. „Będziemy służyć Allahowi, umrzemy dla Niego” – napisały w pozostawionych w domach listach dwie dziewczyny z Wiednia: 15-letnia Sabina Selimović i 17-letnia Samra Kesinović. Po czym uciekły do Syrii do dżihadystów. Dołączyły do setek młodych Europejek, które wyjeżdżają na Bliski Wschód, by pomóc budować kalifat. Najczęściej europejskie amatorki dżihadu kończą jako żony brutalnych bojowników. Taki los spotkał też Samrę i Sabinę, z pochodzenia Bośniaczki. Obie wyszły za mąż za Czeczenów i są w ciąży.

Oblubienice dżihadu

Te dwie nastolatki szybko stały się przykładem „oblubienic dżihadu”. Na ich profilach w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć, na których pozują w muzułmańskich strojach, w otoczeniu uzbrojonych bojowników i zachwalają uroki życia w kalifacie. Jednak ich profile prawdopodobnie prowadził ktoś inny, a ich życie w Syrii zamiast bajki przypominało koszmar. Austriacka policja jest przekonana, że wpisy i zdjęcia zamieszczali propagandyści kalifatu. W tym czasie zaś dziewczyny się dowiadywały, gdzie jest miejsce kobiety w nowym, idealnym świecie, który chcą zbudować islamiści. Bite, poniżane i seksualnie wykorzystywane marzą już tylko o powrocie do domu. A to może nie być łatwe – pomijając fakt, że ucieczka jest praktycznie niemożliwa, w Austrii może czekać na nie więzienie za współpracę z terrorystami.

The Independent, Der Spiegel

24.10.2014 Numer 22/ 2014
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną