Artykuły

Łowca gwiazd

Numer 22/ 2014
Witalij Sediuk (na zdjęciu na kolanach przed Bradleyem Cooperem) Witalij Sediuk (na zdjęciu na kolanach przed Bradleyem Cooperem) Rex / EAST NEWS

Paryż, 30 września br. Tłumy ciekawskich ściągnęły do ogrodów Tuileries na pokazy mody w ramach imprezy Fashion Week. Piosenkarka Ciara szykuje się właśnie do wyjścia na wybieg, gdy nagle jakiś mężczyzna w skąpym stroju przedziera się przez kordon ochroniarzy, podbiega do niej i mocno ją obejmuje. Witalij Sediuk (na zdjęciu na kolanach przed Bradleyem Cooperem) znów dał o sobie znać. Zaledwie pięć dni wcześniej rzucił się we francuskiej stolicy na Kim Kardashian, łapiąc ją za nogi, gdy wysiadała z samochodu. Dobierał się do niej już po raz trzeci. – Mam nadzieję, że z Kim jest wszystko w porządku i że nie będzie mieć mi tego za złe, bo nie chciałem jej zrobić krzywdy – oświadczył potem prasie.

Jeszcze do niedawna ten 25-letni Ukrainiec był dziennikarzem telewizyjnym. Przeprowadzał wywiady z gwiazdami i był znany z tego, że potrafi rozmawiać z nimi w ciekawy, niesztampowy sposób. Powszechnie chwalono jego talent i zawodowe umiejętności, aż woda sodowa uderzyła mu do głowy.

Na pierwszy wyskok pozwolił sobie w 2011 r., gdy podczas ślubu księcia Williama z Kate Middleton demonstracyjnie poprosił o rękę dziennikarkę BBC. Niedługo potem przydybał Madonnę podczas festiwalu filmowego w Wenecji i próbował jej wręczyć hortensję. Ta ze wzgardą odrzuciła podarunek, mówiąc, że nie cierpi tych kwiatów. Urażony Sediuk zaczął posuwać się coraz dalej: a to znienacka pocałował Willa Smitha (za co dostał od niego po pysku), a to wdarł się na scenę podczas wręczenia Adele nagrody Grammy, a to zajrzał pod suknię Ameriki Ferrary… Gdy pod koniec maja rzucił się na Brada Pitta i w zamieszaniu niechcący uderzył go pięścią w twarz, stanął przed sądem w Los Angeles. Skazano go na trzy lata więzienia w zawieszeniu i 20 dni prac społecznych. Poza tym sędzia polecił mu podjąć terapię i zabronił zbliżać się do miejsc, w których odbywają się imprezy z udziałem celebrytów.

Po tym zdarzeniu Sediuk stracił pracę w telewizji i wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Londynu. W jednym z wywiadów próbował wyjaśnić swoje postępowanie. – Nie sądzę, żebym miał jakiś szczególny problem. Jestem tylko oryginalnym facetem mającym własną wizję rozrywki. To jest coś kontrowersyjnego, niezwykłego, co trudno wytłumaczyć. Jestem normalny. Tak przynajmniej uważam – twierdzi. Gwiazdy mówią co innego…

Voici, Daily Mail

24.10.2014 Numer 22/ 2014
Reklama