Artykuły

Człowiek, który wyszedł z szafy

Jestem gejem!

Numer 23/ 2014
Tęczowe jabłuszko. Obecny prezes zmienił styl zarządzania firmą. Daleko mu do dyktatorskich zapędów Steva Jobsa. Tęczowe jabłuszko. Obecny prezes zmienił styl zarządzania firmą. Daleko mu do dyktatorskich zapędów Steva Jobsa. MCT
Czy publiczny coming out szefa Apple Tima Cooka zachęci innych menedżerów do ujawnienia swojej orientacji seksualnej?
Michael Sam - gej fubolista z NFLMCT Michael Sam - gej fubolista z NFL
Christopher Bailey - prezes BurberryEAST NEWS Christopher Bailey - prezes Burberry
John Browne - były szef BPMCT John Browne - były szef BP

Jestem dumny z tego, że jestem gejem, to jeden z największych darów, jakie otrzymałem od Boga” – to wyznanie dyrektora generalnego firmy Apple Tima Cooka zelektryzowało świat biznesu, i nie tylko. Zwłaszcza że to wyznanie padło w osobistym eseju na łamach prestiżowego tygodnika „Bloomberg Businessweek”.

Trzy dni przed publikacją Cook był w rodzinnej Alabamie, gdzie wygłosił przemówienie, pod którym prędzej podpisałby się polityk Partii Demokratycznej niż szef największej światowej korporacji. Tematem była równość rasowa, walka z biedą i dyskryminacją homoseksualistów. – Nie może być tak, że geje w Alabamie, podobnie jak w 28 innych stanach, mogą wciąż zostać wyrzuceni z pracy z powodu swojej orientacji seksualnej. Zbyt długo dochodziliśmy do równości rasowej, zbyt długo zwlekaliśmy z legalizacją małżeństw jednej płci, a teraz zbyt wolno przyznajemy równouprawnienie przedstawicielom mniejszości seksualnych – grzmiał Cook.

Nie pierwszy raz publicznie prezentował swoje postępowe poglądy. W marcu br. zaskoczył udziałowców Apple stwierdzeniem, że wszystkie fabryki firmy muszą być przyjazne dla atmosfery i wolne od toksycznych chemikaliów. A jak się komuś nie podoba, powinien sprzedać swój pakiet akcji. W czerwcu wziął udział w słynnej paradzie gejów w San Francisco.

Jednak publikując swój esej na łamach „Bloomberg Businessweek”, Cook wyraźnie połączył swoje osobiste wyznanie z polityką korporacyjną Apple. Czegoś takiego konserwatywny świat amerykańskiego biznesu jeszcze nie widział. I dlatego coming out Cooka jest tak ważny. Jest on bowiem jedynym dyrektorem na liście 500 największych korporacji w Ameryce, który publicznie przyznał się do orientacji homoseksualnej. Niektórzy jego koledzy przez całe dziesięciolecia ukrywali fakt, że są gejami, obawiając się, że zaszkodzi to ich firmie. – Ale skoro Cook otwarcie przyznał, że jest homoseksualistą, to teraz nie powinno z tym być problemu w żadnym amerykańskim przedsiębiorstwie – mówi Trevor Burgess, dyrektor jednego z banków na Florydzie, który ujawnił się w czerwcu.

Zmiana kursu

Swoim oświadczeniem Cook zerwał z długą tradycją skrytości i tajemnicy, jaką preferował jego wielki poprzednik Steve Jobs. Za Jobsa takie publiczne wystąpienie jednego z dyrektorów byłoby nie do pomyślenia, nie tyle z uwagi na potencjalnie negatywny wpływ na sprzedaż (wielu odbiorców produktów Apple mieszka w Afryce, Azji i na Bliskim Wschodzie, gdzie w wielu krajach homoseksualizm wciąż jest zakazany), ile sam fakt, że ktoś ośmielił się mówić publicznie o czymś innym niż najnowszy produkt.

Do niedawna firma Apple znana była z wręcz obsesyjnego kultu tajemnicy. Jobs nie rozmawiał z mediami i poinstruował kolegów, by oni też o nim nie mówili. Gdy na sześć tygodni przed śmiercią Jobsa na raka trzustki w 2011 r. Cook przejmował ster, wielu sądziło, że polityka skrytości będzie kontynuowana. W odróżnieniu od porywczego Jobsa, któremu zdarzało się wybuchnąć i urządzić karczemną awanturę, Cook był cichym, szaleńczo pracowitym, chłodnym technokratą. Odpowiadał za to, by Apple działało jak dobrze naoliwiona maszyna, produkty wchodziły na rynek o zaplanowanym czasie, a magazyny miały zawsze towar na składzie. Pracownicy bali się jego serii spokojnych pytań, które wymagały natychmiastowych odpowiedzi.

W Apple nie było wielką tajemnicą, że szef jest gejem, choć ten nie zwykł się z tym obnosić. Jednak to nie homoseksualizm prezesa spędzał pracownikom sen z powiek, lecz jego e-maile wysyłane o 4.30 rano, zwoływane w absurdalnych porach telekonferencje z całym światem i niedzielne zebrania, na których omawiano zadania na kolejny tydzień. O jego życiu prywatnym wiadomo było niewiele. Mieszkał sam w wynajętym domu i nie chwalił się bogactwem. Odkąd lekarze zasugerowali pewnego dnia, że może mieć początki stwardnienia rozsianego (ostatecznie diagnoza okazała się błędna), stał się fanatykiem sportu. Nieliczne wolne godziny spędzał na siłowni, jeżdżąc na rowerze lub chodząc po górach. Zaczął nosić krótką fryzurę stylizowaną na swojego idola, kolarza Lance’a Armstronga.

Wydawało się, że cichy i skryty Cook, który sam twierdził, że Jobsa nie sposób zastąpić, nie udźwignie ciężaru, jaki spoczął na jego barkach. A jednak zaskoczył wszystkich. Przede wszystkim ambicją zmiany korporacyjnej kultury firmy z „życzliwej dyktatury” na bardziej otwarte i nastawione na współdziałanie środowisko pracy. Nowe produkty, jak Apple Watch, są już owocem współpracy kilku departamentów, nie zaś niewielkich zespołów pracujących w całkowitej izolacji i tajemnicy, jak to było za czasów Jobsa.

Macho trzyma się mocno

Jako szef Apple Cook zmienił się nie do poznania. Zimny, wyrachowany technokrata zaczął witać pracowników uśmiechem i uściskiem, opowiadać z pasją o swoich politycznych przekonaniach i angażować firmę w walkę o równouprawnienie gejów. W tym roku Apple odegrało kluczową rolę w przekonaniu władz stanu Arizona, by odrzuciły ustawę pozwalającą szefom przedsiębiorstw na jawną dyskryminację homoseksualistów. Cook z pewnością wyszedł z cienia Jobsa, a wielu już dziś widzi w nim sztandarową postać nowego etapu walki o równouprawnienie w Ameryce. Czeka go wielka praca. Wśród szefów 500 największych amerykańskich firm jest zaledwie 25 kobiet, pięciu czarnoskórych i tylko jeden gej (Cook), który się do tego publicznie przyznaje.

Miejsce pracy jest jednym z nielicznych już obszarów życia w Ameryce, gdzie homoseksualizm jest słabo tolerowany. W 29 stanach USA wciąż można stracić pracę tylko za to, że jest się homoseksualistą, nawet jeśli trzy czwarte amerykańskich firm zakazuje dyskryminacji na tle orientacji seksualnej. Ale przepisy to jedno, a praktyka drugie. Przekonał się o tym choćby pierwszy gej w zawodowej lidze futbolu amerykańskiego (NFL) Michael Sam.

Wybrany w tegorocznym drafcie przez St. Louis Rams rozegrał w drużynie zaledwie parę meczów i został zwolniony. Oficjalna wersja: brakowało mu wszechstronności, mógł grać tylko na jednej pozycji w obronie, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że poszło o otwarty homoseksualizm zawodnika. Potem Sam krótko trenował z Dallas Cowboys, który to klub jeszcze szybciej podziękował mu za usługi. Teraz jest wolnym strzelcem, ale drużyny się jakoś o niego nie biją. A przecież był najlepszym obrońcą uniwersyteckiej ligi. Futbol amerykański to jednak nie tylko najbardziej popularny sport w Ameryce, ale i „najbardziej męski”, co może tłumaczyć kłopoty Sama.

Wśród napompowanych testosteronem szefów największych światowych korporacji homoseksualizm też nie jest popularny. Wie coś o tym były prezes BP John Browne, który ukrywał swoją orientację niemal przez całą zawodową karierę w obawie, że jej ujawnienie może spowodować spadek zamówień, a handlowi partnerzy zaczną go postrzegać jako „mięczaka”. Prawda wyszła na jaw przypadkiem w 2007 r., gdy zeznając w sądzie, Browne skłamał na temat okoliczności, w jakich poznał swojego kochanka. Zaraz potem złożył rezygnację.

– Kiedy studiowałem, geje przyłapani na akcie homoseksualnym trafiali do więzienia – wspominał ostatnio w rozmowie z BBC. I to może tłumaczyć, dlaczego tylu dyrektorów potężnych firm boi się przyznać do swojej orientacji. Przez całe życie ukrywali swój homoseksualizm i trudno im teraz przyznać przed kolegami i samym sobą, że przez kilkadziesiąt lat udawali kogoś, kim nie są. Coming out byłby ciosem w ich wiarygodność.

– Klimat społeczny radykalnie się zmienił, ale to kwestia ostatnich lat – tłumaczy Suki Sandhu, założyciel organizacji OUTstanding, zrzeszającej dyrektorów i menedżerów o odmiennej orientacji seksualnej. Gdy w 2004 r. stan Massachusetts jako pierwszy zgodził się na małżeństwa osób tej samej płci, nikt nie przypuszczał, że zaledwie dziesięć lat później będą one legalne w 30 innych stanach. Zmiany w świadomości następują jednak powoli, a gejowski stygmat wciąż jest bardzo silny, nawet wśród ludzi młodych. Jak mówi Sandhu, niektórzy absolwenci, którzy nie kryli się ze swoim homoseksualizmem na uczelni, ponownie schodzą do podziemia, gdy zaczynają karierę zawodową, zwłaszcza w biznesie. I nie jest to jedynie amerykańska przypadłość.

Wśród największych brytyjskich firm notowanych na londyńskiej giełdzie jest tylko jeden dyrektor generalny otwarcie przyznający się do tego, że jest gejem. To Christopher Bailey z firmy Burberry. Świat mody zawsze był jednak dużo bardziej otwarty i tolerancyjny niż np. przemysł naftowy czy branża budowlana. Z badań organizacji LGTB Human Rights Campaign wynika, że 53 proc. lesbijek, gejów i transseksualistów ukrywa swoją orientację w pracy. Dla nich Tim Cook jest bohaterem, który przełamał zmowę milczenia.

The New York Times, The Observer

07.11.2014 Numer 23/ 2014
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną